Partner merytoryczny: Eleven Sports

Widzew Łódź chce szybkiego rewanżu. "Jesteśmy głodni"

Piłkarze Widzewa w środę przegrali pierwszy raz w tym sezonie (1-3 w Gdyni z Arką). – Dobrze, że już trzy dni później możemy wyjść na boisko i, mam nadzieję, ucieszyć siebie oraz kibiców – mówi Janusz Niedźwiedź, trener łodzian przed meczem ze Stomilem Olsztyn (sobota, godz. 20:30, transmisja Polsat Sport).

Fortuna 1 liga. Arka Gdynia - Widzew Łódź 3:1. Wszystkie bramki (POLSAT SPORT). Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

W Gdyni łodzianie szybko objęli prowadzenie, ale Arka jeszcze przed przerwą wyrównała, a w drugiej połowie zdobyła kolejne dwie bramki. Widzew po świetnym początku sezonu i trzech wygranych z rzędu, musiał pogodzić się z porażką.

- Przez 20 minut graliśmy dynamicznie i kombinacyjnie, szybko zajmowaliśmy pozycje i podejmowaliśmy decyzje. Przestaliśmy jednak być konsekwentni, brakowało utrzymania piłki i zmiany strony. Arka to silny zespół i to wykorzystał - przyznał trener Niedźwiedź.

Najwięcej problemów sprawił łodzianom Olaf Kobacki (dwie bramki), z którym nie potrafił sobie poradzić Radosław Gołębiowski. Obaj młodzieżowi piłkarze niedługo ponownie się spotkają, bo zostali powołani na zgrupowanie reprezentacji Polski U-20.

- Wiedzieliśmy, że z prawej strony Arki będzie dla nas duże zagrożenie, dlatego chcieliśmy, by Radka wspierał Dominik Kun. I do momentu kontuzji tak właśnie było. Potem zabrakło tej pomocy i nie można zrzucać tylko winy na Gołębiowskiego - uważa Niedźwiedź.

Łodzianie okazję do rehabilitacji będą mieli już trzy dni po meczu z Arką. W ciągu tygodnia będzie to dla nich trzecie spotkanie. Z Gdyni wrócili w czwartek nad ranem, tego mieli tylko regenerację, w piątek jeden trening, a już w sobotę mecz ze Stomilem. W teorii to powinien być wymarzony przeciwnik do rehabilitacji, bo zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, ale...

- Dużo osób patrzy na tabelę i myśli, że wygrana powinna nam przyjść łatwo. Stomil przegrywał, ale wszystkie mecze były na styku. To bardzo dobrze zorganizowana drużyna. Nikt nie był w stanie ich zdominować. Widzieliśmy mecz z Koroną, która miała spore problemy, by przebić się przez obronę Stomilu i wcale nie stworzyła wielu sytuacji - zaznacza trener Niedźwiedź. - Po porażce w Gdyni jesteśmy głodni, by znów wyjść na boisko i udowodnić przede wszystkim sobie, że mecz z Arką już za nami. Nie ma już po co o nim rozmawiać, bo zakończyliśmy go na zero.

W sobotnim meczu raczej zabraknie Kuna, który doznał w Gdyni kontuzji. To spore osłabienie, bo 28-letni pomocnik jest w formie.

ak

Janusz Niedźwiedź/Marian Zubrzycki/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem