Wisła wyglądała jak cień zespołu, który skutecznie punktował aż do 8 marca. Po Piaście nie było widać ponad dwumiesięcznej przerwy. Był dobrze przygotowany fizycznie i świetnie ustawiony taktycznie: wysokim pressingiem polował na błędy krakowian. Gliwiczanie długo nie musieli na nie czekać. Za pierwszym razem zagapił się Rafał Janicki, po którego błędzie Jorge Felix z bliska kopnął do siatki po upływie ledwie 43 sekund.Później gafa zdarzyła się największej podporze środka pomocy "Białej Gwiazdy". Gieorgij Żukow podał piłkę wprost pod nogi rywala. Był to efekt pressingu gospodarzy na połowie Wisły. Kontra dla Piasta była bułką z masłem. Piotr Parzyszek z łatwością wygrał pojedynek z Michałem Buchalikiem i było 2-0.- Pierwsza bramka miała wielki wpływ na ten mecz. Kolejna, która padła chwilę później także. Zarówno te dwa gola, jak i trzeci pokazały, jak trudno jest wrócić po takiej przerwie - kręcił głową trener Wisły Artur Skowronek. - Mam tu na myśli czucie piłki, błędy indywidualne, które dziś się zdarzyły w takiej liczbie, że mistrz Polski to wykorzystywał - dodał. Szkoleniowiec Wisły nie załamywał rąk.- Nasi piłkarze to bardzo dobra jakość, potrafią wejść na wyższy poziom, ale potrzebują jeszcze chwili. Jestem spokojny o zespół pomimo tej sromotnej porażki. Podniesiemy się, dlatego, że nieraz to robiliśmy. Na pewno nie możemy tak grać - podkreślał Skowronek.Uspokajał również, że wcześniejsze zejście z boiska Vullneta Bashy, który również zanotował kilka koszmarnych strat, nie było wynikiem kontuzji. - Nie było urazu, zdecydowaliśmy się na modyfikację taktyki i stąd zmiana w przerwie. Basha jest zdrowy i na pewno będzie do dyspozycji w niedzielę. To bardzo dobry piłkarz i nie obwiniam go, z Piastem wszyscy przegraliśmy - podsumował mecz.