Niespodzianka w Ekstraklasie. Wymiana ciosów i siedem goli
Mecz Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Śląsk Wrocław był jak prawdziwy, piłkarski rollercoaster! Podopieczni trenera Mariusza Lewandowskiego sprawili sporą niespodziankę, pokonując rywali 4-3 po bramce zdobytej w... ósmej minucie doliczonego czasu gry. W ten sposób "Słonie" wydostały się ze strefy spadkowej, spychając do niej Legię Warszawa.
Goście od razu ruszyli do ataku i błyskawicznie objęli prowadzenie. Gola już w szóstej minucie zdobył Robert Pich, wykorzystując centrę Erika Exposito.
Hiszpan także - trzy minuty później - cieszył się z trafienia, ale jego radość nie trwała długo. Po analizie VAR jego bramka została anulowana przez sędziego Zbigniewa Dobrynina.
Czytaj także: VAR anulował gola. Linia spalonego budzi kontrowersje
"Słonie" musiały więc odrabiać tylko jednobramkową stratę i zrobiły to dość szybko, bo w 14. minucie po uderzeniu Samuela Sztefanika.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza triumfuje w starciu ze Śląskiem Wrocław
Tuż po zmianie stron gospodarze wyprowadzili kolejny skuteczny cios. Tym razem jego autorem był Muris Meszanović, który wykończył kontratak, obijając piłkę od poprzeczki.
Później Termalica przeprowadziła zmasowany atak. Najpierw wynik podwyższył Kacper Śpiewak, a później mógł tego dokonać także Piotr Wlazło. Zmarnował jednak rzut karny - piłkę sparował Michał Szromnik.
Wrocławianie znajdowali się w trudnym położeniu, ale nie poddali się i ruszyli do ofensywy. Ich bohaterem mógł zostać Adrian Łyszczarz, który pojawił się na boisku w 80. minucie, a siedem minut później cieszył się z dubletu i znów mieliśmy remis.
W ósmej minucie doliczonego czasu gry komplet punktów zapewnił jednak Termalice Mateusz Grzybek. Gospodarze zgarnęli trzy punkty i zepchnęli Legię Warszawa do strefy spadkowej.