Partner merytoryczny: Eleven Sports

Drugi raz Widzew przegrywał, ale odwrócił losy meczu. „Mocne drużyny to potrafią”

Prawie 16 tys. kibiców Widzewa przecierało oczy, kiedy prowadzenie objął Górnik Polkowice. Gospodarze najpierw szybko wyrównali, a potem strzelili kolejne bramki i wygrali 4-2

Fortuna 1 Liga. Widzew Łódź - Górnik Polkowice 4:2. Skrót meczu (POLSAT NEWS). Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

W tym sezonie zdarzyło się drugi raz, że Widzew jako pierwszy stracił gola. Tak było w Sosnowcu z Zagłębiem, tak było w Łodzi z Górnikiem Polkowice. W obu przypadkach piłkarze trenera Janusza Niedźwiedzia odwrócili losy spotkania i zgarnęli trzy punkty.

Trener Niedźwiedź: To nie przypadek

- Najważniejsze jest to, by po straconej bramce zachować chłodną głowę i konsekwentnie realizować nasza plan. To pozwala wrócić na odpowiednie tory - mówił szkoleniowiec Widzewa w klubowym radiu. - W pierwszym kwadransie to my powinniśmy prowadzić dwoma bramkami. Tymczasem to rywale zdobyli gola. Mocne drużyny potrafią się podnieść i nawet przechylić szalę na własną korzyść. Jesteśmy coraz lepsi także w tym elemencie. To nie przypadek, że drugi raz w tym sezonie to nam się udało.

I tu widać duża zmianę w grze widzewiaków w porównaniu do poprzednich rozgrywek. Przez cały poprzedni sezon udało im się tylko dwa razy odwrócić losy spotkania i wygrać. Tak było jesienią u siebie z Sandecją Nowy Sącz (od 0-1 do 2-1) i na wyjeździe z GKS Bełchatów (od 0-1 do 3-2). Kilka razy udało im się wyrwać remis, choć przegrywali - z Koroną Kielce, Radomiakiem czy Zagłębiem Sosnowiec.

Szybka odpowiedź Letniowskiego

Wyrównującą bramkę i pierwszą od przyjścia do Widzewa zdobył Juliusz Letniowski. Trener Niedźwiedź uważa, że pomocnik był w najtrudniejszej sytuacji do strzelenia gola. - Przegrywaliśmy 0-1 i ten gol nas napędził. Chciałem właśnie tak uderzyć, w poprzednim sezonie w Arce zdobywałem podobne bramki. Potem gol zdobyty zaraz po przerwie dała nam wiarę w końcowy sukces. W pierwszej połowie trochę nie radziliśmy sobie z kontrami rywali - przyznał Letniowski.

Daniel Tanżyna pierwszy raz w tym sezonie zagrał w podstawowym składzie. Obrona Widzewa nie ustrzegła się błędów, ale wszystko zostało nadrobione skutecznością w ofensywie. Także 32-letni stoper dołożył coś od siebie. Po rajdzie i pięknym strzale zdobył gola na 3-1. - Mecz z Górnikiem był dla nas trudny. Mieliśmy plan na to spotkanie i dobrze się z niego wywiązaliśmy. W niektórych momentach było zbyt dużo nerwowości i powinniśmy inaczej się zachować. Bardzo cieszy nas to, że potrafiliśmy się podnieść z 0-1. To pokazuje charakter tego zespołu i potwierdza, że naprawdę w jedności siła - uważa kapitan zespołu.

W Widzewie coraz ostrzejsza rywalizacja

Trener Niedźwiedź widzi postęp w grze, a na dodatek podkreśla, że rywalizacja będzie coraz bardziej zacięta, bo zawodnicy wracają do zdrowia. Jeszcze niespełna trzy tygodnie temu szkoleniowiec miał dwóch zdrowych napastników (Pawła Tomczyka i Bartosza Guzdka). Od tej pory zespołu dołączyli Daniel Villanueva i Mattia Montini. A w przyszłym tygodniu treningi z zespołem ma rozpocząć Przemysław Kita. Wkrótce do dyspozycji trenera będzie więc nawet pięciu napastników. Do zdrowia szybciej powinien też wrócić kolejny z pozyskanych graczy Abdul Aziz Tetteh. Na kolejne transfery się raczej nie zanosi, choć...

- Okienko jest raczej dla nas już zamknięte, ale zawsze jest tak, że są różne możliwości, które warto rozważyć, gdyby się trafiły. Cieszę się z tego, że możemy trenować w prawie pełnym składzie - mówi trener Niedźwiedź.  

ak

Juliusz Letniowski/Marcin Bryja/Widzew/materiały prasowe
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem