Partner merytoryczny: Eleven Sports

Arkadiusz Głowacki: Tracimy bramki, ale też dobre humory

- Jeżeli przeciwnik wykonuje tak wiele stałych fragmentów gry, a w dodatku robi to dobrze i prezentuje kilka kombinacji, to niestety tracimy bramki. Ale nie tylko, bo straciliśmy też dobre humory i nastroje – twierdzi Arkadiusz Głowacki, kapitan Wisły po remisie 3-3 z Lechią Gdańsk.

Wisła w spotkaniu z Lechią prowadziła 2-0, a potem 3-2, ale ostatecznie tylko zremisowała. W czwartek natomiast przegrała w Pucharze Polski z Ruchem Chorzów 1-2. Przy Reymonta trwa więc tydzień smutku, a po meczach z Lechem i Legią kibice liczyli na zdecydowanie większą dawkę optymizmu.

- Każdy z nas inaczej wyobrażał sobie ten tydzień. Wydawało się, że jesteśmy na dobrej ścieżce, by piąć się w górę tabeli. Można mówić, że w meczu z Lechią zabrakło nam "trochę", ale tak naprawdę zabrakło nam lepszej gry w drugiej połowie. Stąd nasze kłopoty - ocenia Arakdiusz Głowacki, kapitan Wisły.

Choć mecz ułożył się dla krakowian doskonale, bo po 11 minutach prowadzili 2-0, to długimi fragmentami dominowała Lechia. Dwa gole dla gości padły po dośrodkowaniach z rzutów wolnych. Już w doliczonym czasie gry doszło do podobnej sytuacji, ale Wisłę uratował słupek.

- Naszym problemem było to, że nie potrafiliśmy sobie poradzić ze stałymi fragmentami gry. Co wybroniliśmy, padało łupem Lechii. Tak naprawdę sami generowaliśmy sobie problemy. Jeżeli przeciwnik wykonuje tak wiele stałych fragmentów gry, a w dodatku robi to dobrze i prezentuje kilka kombinacji, to niestety tracimy bramki. Ale nie tylko, bo straciliśmy też dobre humory i nastroje. Trzeba to będzie odbudować - ocenia kluczowy stoper Wisły.

Głowacki zwraca uwagę na ważny problem psychologii w sporcie. Choć nie nazywa rzeczy po imieniu, przyznaje, że w spotkaniu przeciwko Lechii zawiodły przede wszystkim głowy.

Głowacki: - Gdy prowadziliśmy, staraliśmy się grać razem w obronie, tzn. podwajać, asekurować. Różnie to wychodziło, ale w meczu z Lechem taka taktyka się powiodła. Oczywiście, może powinniśmy zagrać trochę wyżej, odważniej wtedy, gdy prowadziliśmy. Ale jak pokazało życie, gdy zrobiło się 2-2, to Lechia się cofnęła. To jest podświadome, bo każdy w momencie korzystnego rezultatu gra ostrożniej.

Po 5 kolejkach Wisła ma na koncie sześć punktów. Wciąż jest niepokonana, ale remisami daleko nie zajdzie. Już w tej chwili zajmuje 10. miejsce, czyli zdecydowanie poniżej oczekiwań.

Łukasz Szpyrka

Ariel Borysiuk po meczu z Wisłą: Kiedy strzelę gola? Pomidor/Łukasz Szpyrka/TV Interia
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem