Partner merytoryczny: Eleven Sports

​Arka Gdynia - Zagłębie Lubin 3-2 w meczu 32. kolejki Ekstraklasy

Po szalonej drugiej połowie Arka pokonała Zagłębie Lubin 3-2. Goście nie zakończyli tego spotkania w jedenastu, a drużyna z Gdyni mogła wygrać jeszcze wyżej, lecz sędzia nie uznał gola Oskara Zawady.

Arka Gdynia. Mamrot: Nie wygląda to za dobrze. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Obie drużyny przystąpiły do wtorkowego meczu poważnie osłabione. W Arce brak było przede wszystkim kontuzjowanych Pavelsa Steinborsa i Marko Vejinovicia, z kolei w Zagłębiu zabrakło "wykartkowanych" Saszy Balicia, Lubomira Guldana i Jewgienija Baszkirowa. Nie ma co narzekać, na tym etapie sezonu kartki i kontuzje mają prawo dać się we znaki.

Początkowo lepiej operowali piłką goście, którzy są bliscy utrzymania miejsca w Ekstraklasie. Kto jak operuje piłką przestało być istotne w 23. minucie, gdy Alan Czerwiński dotknął piłkę ręką w swym polu karnym i po konsultacji VAR, sędzia Paweł Raczkowski wskazał na punkt oddalony od bramki o 11 metrów. Piłkę i sprawy w swoje ręce wziął Michał Nalepa. Kto jak nie on, który gra w Arce od 14. roku życia. Nalepa pewnie wykorzystał rzut karny, to był jego pierwszy gol w lidze od listopada zeszłego roku.

W 35. minucie tuż przed bramką Marcina Staniszewskiego na czystej pozycji znalazł się Filip Starzyński, ale niewiele goli w swej karierze zdobył głową, tym razem też się nie udało - minimalnie chybił.

Siedem minut później Dominik Jończy nieudolnie wyprowadzał piłkę z własnego przedpola. Nalepa z łatwością odebrał mu piłkę, podał na bok do Fabiana Serrarensa. Temu w bieżących rozgrywkach nie idzie strzelanie, więc postanowił poszukać lepiej ustawionego partnera. Holender idealnie, na milimetry podał tuż przed bramkę do Macieja Jankowskiego, który dopełnił formalności i z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. Świetna akcja, jedna z najefektowniejszych w wykonaniu Arki w tym sezonie.

Wydawało się, że gospodarze dowiozą dwubramkowe prowadzenie, dopiero po raz drugi w sezonie. Poprzednio stało się to we wrześniu 2019 roku w spotkaniu z ŁKS w Łodzi. Tymczasem po raz kolejny sprawdziła się piłkarska maksyma wprowadzona do obiegu przez zamieszkałego na co dzień w Gdyni, trenera Czesława Michniewicza. W zupełnie niegroźnej sytuacji, w czasie doliczonym do pierwszej połowy, goście złapali kontakt. 

Wydawało się, że Arkowcy lada chwila wybiją piłkę, która trafiła w końcu do Starzyńskiego. "Figo" jest wybornym asystentem i wypatrzył 18-letniego Bartosza Białka. Potężny napastnik przepchnął sporo niższego Lukę Maricia i posłał piłkę do siatki. To już ósmy w bieżącym sezonie gol napastnika, który dopiero w listopadzie ubiegłego roku debiutował w Ekstraklasie. Do tej pory zagrał w niej 16 meczów, może być tak, że w wielu więcej nie wystąpi, bo jak słychać w kuluarach gdyńskiego stadionu całkiem możliwy jest zagraniczny transfer Białka już niedługo. 

Przez kwadrans drugiej połowy mecz był spokojny niczym wody pobliskiej Zatoki Puckiej, a potem piłkarze obu drużyn zabrali nas na karuzelę. Najpierw górna piłka powędrowała w okolice pola karnego Zagłębia. W starciu z Oskarem Zawadą upadł rozgrywający słaby mecz Jończy. Zawada najpierw trafił w leżącego już obrońcę "Miedziowych", a potem z ponad 20 metrów po rykoszecie do siatki. To byłby pierwszy gol Zawady dla Arki, byłby, bo po dłuższej chwili sędzia Raczkowski zdecydował się go anulować po analizę VAR. 

Chwilę potem był remis. Filip Starzyński dograł piłkę do Dejana Drazicia, a ten potężną bombą mało nie rozerwał siatki. Piękny gol, żaden bramkarz ligowy by tego nie obronił.  Zagłębie poszło za ciosem. W 68. minucie wreszcie pokazał się Damjan Bohar. Słoweniec po składnej akcji całej drużyny technicznym strzałem obił słupek, a dobitkę obok niego posłał jego rodak Sasza Zivec. Działo się!

Chwilę później gospodarze wrócili na prowadzenie, na skrzydle rozbujał się gdyński młodzieżowiec Mateusz Młyński dośrodkował piłkę na środek pola karnego, a tam Jankowski był szybszy od Jończego. 3-2!

Na kwadrans przed końcem po faulu na Młyńskim, drugą żółtą kartkę otrzymał Czerwiński i Zagłębie grało w dziesięciu. Game over? Raczej nie, do końca meczu trwała wymiana ciosów. Niebawem sędzia potrzebował pomocy VAR, by uznać, że Zawada nie dotknął piłki ręką w swoim polu karnym. Uf! Wreszcie koniec. 

Mimo utraty dwóch goli, Arce Gdynia udało się zneutralizować ofensywne atuty Zagłębia, a sama zagrała wreszcie skuteczniej. Bohaterem zdobywca dwóch goli, Maciej Jankowski. Po tym spotkaniu Arka zbliżyła się na odległość dwóch punktów do Wisły Kraków, która zajmuje pierwsze bezpieczne miejsce w tabeli. Zagłębie zachowało 11. miejsce.

MS

Arka Gdynia - KGHM Zagłębie Lubin 3-2 (2-1)

Bramki: 1-0 Michał Nalepa (22-karny), 2-0 Maciej Jankowski (42), 2-1 Bartosz Białek (45+2), 2-2 Dejan Drazic (66), 3-2 Maciej Jankowski (69).

Żółte kartki: Arka Gdynia: Fabian Serrarens, Damian Zbozień, Adam Marciniak, Oskar Zawada. KGHM Zagłębie Lubin: Alan Czerwiński, Łukasz Poręba, Dejan Drazic. 

Czerwona kartka za drugą żółtą: KGHM Zagłębie Lubin: Alan Czerwiński (77).

Arka Gdynia: Marcin Staniszewski - Damian Zbozień, Luka Maric, Adam Danch, Adam Marciniak - Maciej Jankowski, Krzysztof Kopciński, Michał Nalepa, Fabian Serrarens (83. Marcus Vinicius), Mateusz Młyński (88. Kamil Antonik) - Oskar Zawada.

KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Alan Czerwiński, Bartosz Kopacz, Dominik Jończy, Jakub Tosik - Sasa Zivec (85. Patryk Szysz), Łukasz Poręba, Dejan Drazic, Filip Starzyński (89. Rok Sirk), Damjan Bohar (86. Dawid Pakulski) - Bartosz Białek.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). 

Widzów 1 492.

Piłkarz Arki Gdynia Maciej Jankowski (L) pokonuje bramkarza Dominika Hałduna (P) z KGHM Zagłębia Lubin/ Adam Warżawa /PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem