Igrzyska olimpijskie w Paryżu straciły wielkie nazwisko - na liście startowej eliminacji skoku o tyczce nie pojawi się Renaud Lavillenie. Mistrz olimpijski z Londynu (2012 r.) i wicemistrz z Rio de Janeiro (2016) nie osiągnął wymaganego minimum 5,82 metra. W tym sezonie jego najlepszy wynik to 5,72 w Dusznikach, więc zabrakło mu dziesięciu centymetrów. Ostatnią szansę miał w niedzielnych mistrzostwach Francji, ale nie dał rady. W krajowym czempionacie zaliczył 5,60, ale następnie trzykrotnie nie podołał wysokości 5,72. Nie było więc mowy o wywalczeniu przepustki do rywalizacji, która za miesiąc odbędzie się w tym kraju. Sam zainteresowany nadaje jednak ważny kontekst ostatnim wydarzeniom. Cytuje go portal insidethegames.biz. Francuz nawiązał do powrotu po urazie ścięgna mięśnia podkolanowego w lewej nodze. We wrześniu musiał przejść operację, która wykluczyła go z występów na siedem miesięcy. Z problemami fizycznymi zmagał się przez poprzednie dwa lata. Wiadomo było, że wywalczenie awansu na IO może dla niego stanowić spore wyzwanie. "Nie możecie sobie wyobrazić, jak bardzo jestem szczęśliwy w tym długo oczekiwanym momencie, 193 dni po operacji" - pisał w marcu na Instagramie. Kibice zobaczyli go w akcji w kwietniu. Renaud Lavillenie nie powalczy o medale domowych igrzysk. "To nie dramat" Ta historia może być uznana przez francuskich kibiców za przykrą, bo Lavillenie w 2019 roku mówił o tym, że chciałby po prostu wystąpić na paryskich igrzyskach, nie myśląc zbyt dużo o oczekiwanych wynikach konkursu. - Chcę liczyć się w walce o najwyższe lokaty do 2021 roku. To obiektywny cel. Potem mam w głowie Paryż, bo igrzyska w domu to sprawa niepowtarzalna. Liczy się przede wszystkim start. To, co wtedy osiągnę, jest w tym momencie mniej ważne - podkreślał. Sam zainteresowany nie jest jednak załamany swoim losem. Wręcz przeciwnie, myśli o powrocie do formy i kolejnych sezonach startów. - Jeśli brak udziału w igrzyskach w Paryżu oznacza, że będę mógł powalczyć jeszcze w dwóch lub trzech mistrzostwach świata, to biorę to. Nic poważnego, to nie jest dramat sam w sobie - powiedział zaskakująco optymistycznie tyczkarz, który dziesięć lat temu bił rekord Siergieja Bubki. W 2025 r. światowy czempionat w królowej sportu zawita do Tokio. Będzie to pewne zadośćuczynienie za igrzyska 2021, kiedy to z powodu pandemii na trybunach w stolicy Japonii nie mogli pojawić się kibice. W Paryżu nie wystąpi także Thiago Braz - złoty medalista z Rio oraz brązowy z Tokio. Również nie osiągnął wymaganego minimum - skoczył 4,65. W lipcu 2023 r. został zawieszony za doping, choć obecnie to orzeczenie jest cofnięte przez Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS), który zezwolił zawodnikowi na start w Trofeu Brasil.