Zbigniew Czyż: Trzeci mecz w FIBA Europe Cup i trzecia wygrana Legii. Gdzie leżał klucz do zwycięstwa? Dariusz Wyka, Legia Warszawa: - Trener nas uczulał przed spotkaniem, że to będzie bardzo fizyczny mecz. I taki był. Koszykarze FC Porto mają bardzo dobre warunki fizyczne. Musieliśmy się dostosować trochę do tych warunków. W pierwszej połowie nie potrafiliśmy wykorzystywać wszystkich okazji do zdobywania punktów, nie trafialiśmy do kosza z czystych pozycji. W drugiej połowie, po tym jak trener powiedział nam w przerwie, żeby się tym nie przejmować było już lepiej i na szczęście wygraliśmy. To był najtrudniejszy jak dotąd mecz dla Legii w fazie grupowej europejskich pucharów i najgroźniejszy rywal? - Tak. Po dwóch pierwszych meczach z zespołami z Rumunii i Węgier FC Porto nie podeszło do rywalizacji z nami w jakiś lekceważący sposób, wręcz przeciwnie. Wiedzieli, że tamte mecze wygraliśmy dosyć wysoko, potraktowali nas bardzo poważnie. To nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu, ale najważniejsze, że wygraliśmy. W waszym zespole było widać dużą mobilizację, trybuny zostały wypełnione do ostatniego miejsca. Taka marka jak FC Porto wywołała u was dodatkowe pokłady energii? - Na pewno tak. To bardzo uznana marka, nie tylko w piłce nożnej ale też w koszykówce. W lidze portugalskiej nie mają sobie równych. Fajnie, że trybuny były pełne, u nas ten mecz wywołał taki dodatkowy dreszczyk emocji. Z kompletem trzech zwycięstw Legia jest liderem grupy H z przewagą dwóch punktów nad pozostałymi trzema drużynami. Jesteście niemal pewni awansu do kolejnej rundy. Co może pan powiedzieć o poziomie zespołów w FIBA Europe Cup? - Pierwszy raz gram w FIBA Europe Cup. Wcześniej grałem epizody w Pucharze Europy jeszcze w drużynie z Gdyni więc ciężko jest mi tak naprawdę powiedzieć. Na pewno jednak rozgrywki nie są łatwe, drużyny są nieprzewidywalne i każdy może wygrać z każdym. Chociażby zwycięstwo zespołu z Rumunii na Węgrzech w tej kolejce o tym świadczy. My będziemy robić wszystko, żeby wygrywać każdy następny pojedynek w europejskich pucharach. Zdobył pan w meczu z FC Porto 12 punktów, zaliczył pięć zbiórek a pod koniec spotkania był skandowany przez kibiców jako MVP meczu. Występ indywidualny ocenia zatem chyba dobrze? - Dołożyłem kolejną cegiełkę do zwycięstwa naszej drużyny. Jeśli chodzi o MVP, to dla mnie MVP jest cała nasza drużyna. To skandowanie przez kibiców było bardzo miłe, ale tak jak mówię te oklaski należą się całemu zespołowi. W Energa Basket Lidze nie wiedzie się Legii już tak dobrze. Siedem meczów, cztery zwycięstwa i dopiero dwunaste miejsce w tabeli. Czas chyba wygrywać więcej meczów i piąć się w górę? - Oczywiście, że tak. Trzy z ostatnich pięciu meczów w lidze się nam nie udały. Dwa przegraliśmy naprawdę bardzo pechowo w samej końcówce. Zagraliśmy w nich trochę ospale zarówno na początku spotkania jak i w trakcie. To na pewno musimy zmienić, to się więcej nie może powtórzyć. Chcemy wygrać najbliższe spotkanie na wyjeździe z Astorią Bydgoszcz. Proces budowy zespołu na ten sezon chyba w dalszym ciągu nie został jeszcze zakończony. Od niedawna macie kolejnego nowego zawodnika, 25-letniego serbskiego rozgrywającego Strahinję Jovanovicia. - Na pewno będzie musiał z nami chwilę pograć, żeby złapać taktykę i ją zrozumieć. Musi poznać nas lepiej. To na pewno jest koszykarz, który będzie wzmocnieniem drużyny. On oddaje serce na parkiecie, na pewno przyda się też do rotacji, bo spotkań w tym sezonie jest bardzo dużo. Z Dariuszem Wyką rozmawiał w Warszawie Zbigniew Czyż