Lechia Gdańsk. Poparzeni poznańską pokrzywą
Lechia Gdańsk bezdyskusyjnie przegrała 0-2 z Lechem w Poznaniu. Był to najniższy wymiar kary dla lechistów, którzy zagrali słaby mecz.
Lechia Gdańsk dobrze weszła w ekstraklasowy sezon 2021/22. Po czterech meczach miała osiem punktów - pisaliśmy, że tylko raz w XXI wieku Biało-Zieloni wystartowali lepiej. Przed poprzednią kolejką lechiści byli wiceliderem, do Poznania na mecz na szczycie udawali się pełni nadziei, mimo że stadion przy Bułgarskiej to dla nich "ziemia przeklęta" (od powrotu do ligi w 2008 r. wygrali tam tylko raz). W niedzielny wieczór jednak tradycji stało się zadość i Lech Poznań gładko pokonał Lechię Gdańsk 2-0. Nie jestem wielkim fanem statystyk, ale akurat w tym meczu były dla Lechii bezlitosne, w strzałach 14-4, w strzałach celnych 5-0. Nie sposób meczu wygrać jeśli ani razu nie trafia się w bramkę rywala.
Poznańskie 2-0 to był dla graczy znad morza najniższy wymiar kary. Po tak jednostronnym spotkaniu pojawia się pytanie: czy to zwycięzcy byli tak mocni, czy pokonani tak słabi?
Nie oglądam meczów Lecha Poznań na bieżąco, dlatego nie będę silił się na jego wyszukaną ocenę, poza oczywistą - jest to drużyna na dużej wznoszącej fali. Nie bez przyczyny jest liderem tabeli, a trudno pozbyć się wrażenia, że ma jeszcze spore rezerwy. I to dosłownie, bo w meczu z Lechią z ławki wchodzili tacy gracze jak Pedro Tiba, Dani Ramirez, Radosław Murawski i Artur Sobiech - piłkarze, których każda drużyna w Ekstraklasie przyjęłaby z pocałowaniem ręki. Na pewno Lech może być bardziej skuteczny, a myślę że gdy jej zgorzali kibice wrócą do "kotła", poznański ogień rozżarzy się jeszcze mocniej.
Lechia Gdańsk. Co jest celem drużyny?
Jak wspomniałem wyżej Lechia Gdańsk nie oddała w Poznaniu celnego strzału na bramkę. W 2021 r. w meczu ligowym był jeszcze jeden taki mecz - 0-1 z Legią Warszawa u siebie pod koniec poprzednich rozgrywek. W bieżącym roku były jeszcze dwa spotkania gdy lechiści nie znaleźli drogi do bramki rywala: 0-1 z Pogonią w Szczecinie i 0-3 z Lechem w Poznaniu. Tam były celne strzały na bramkę (w Szczecinie aż cztery, w Poznaniu - jeden), ale oba te spotkania były mocno jednostronne. Mówi się, że z lepszym gra się lepiej, ale w przypadku Lechii Gdańsk ta reguła nie działa. W spotkaniach z zerową zdobyczą bramkową w 2021 r. były zespoły z ligowej czołówki.
Gdańscy kibice przyzwyczaili się do gry o najwyższe cele (ostatnie ligowe finisze to miejsca: trzecie, czwarte i rozczarowujące siódme), ale być może potencjał obecnej drużyny Lechii nie predestynuje jej do walki o najwyższe cele. Przed sezonem 2021/22 zabrakło konkretnej deklaracji o co bić się będzie Lechia w bieżących rozgrywkach. Oficjalna łacińska dewiza Gdańska, widniejąca na jego herbie brzmi "Nec Temer Nec Timide", co można tłumaczyć jako: "Ani tchórzliwie, ani zuchwale". Ta sentencja oznacza życie w umiarkowaniu i nie popadanie w skrajności. Wiadomo, że gdzie dwóch Polaków tam trzy poglądy, ale myślę że nikt w Gdańsku nie obraziłby się, gdy obecny sezon został obwołany przejściowym, a ambicje zostały określone na środek tabeli.
Wobec braku oficjalnej deklaracji sprawy w swoje ręce, nogi i głowy wzięli piłkarze. Dobrze wyszli z ligowych bloków, pierwsze cztery mecze wskazywałyby, że Lechia będzie grać o to co ostatnio, czyli ligowe zaszczyty.
Przed i po każdym meczu trener Lechii, Piotr Stokowiec mówi, że jego drużyna należy do ligowej czołówki. W Poznaniu po spotkaniu zdania nie zmienił, jednocześnie nie próbował pudrować rzeczywistości:
- Trafił nam się słabszy mecz, a ja wymagam od swojej drużyny znacznie więcej. Miejsce Lechii jest w czołówce. Chcemy o nią walczyć. Widzimy jak trudna jest konkurencja w tym roku, drużyny się powzmacniały. My jednak nie składamy broni, a mecz w Poznaniu jeszcze o niczym nie świadczy. Sezon dopiero się zaczyna i proszę nas za wcześnie nie skreślać.
Lech - Lechia 2-0
Nie sposób się z tymi słowami nie zgodzić. Słabszy dzień może trafić się może każdemu, szkoda, że Lechii, poza nielicznymi wyjątkami, w Poznaniu przydarza się regularnie od 13 lat. Powyższe słowa Piotra Stokowca padły w odpowiedzi na pomeczowej konferencji na pytanie dziennikarza Radia Afera, który stwierdził, że strzały graczy Lechii lądowały w niedzielę "w pokrzywach".
Zgodnie z nazwą rozgłośni było to pytanie "na aferę", ale paradoksalnie pozwala wyciągnąć niewielki pozytyw z porażki Lechii z Lechem w Poznaniu. Nie wiem czy dziś dzieciom zdarza się wpaść w pokrzywy, ale osobom w średnim wieku (jak ja) zdarzało się podczas wakacji notorycznie. Nie było to przyjemne uczucie, jednak miało też swoje dobre strony. Na stronie Polskiego Radia czytamy bowiem: "Pokrzywa ma na liściach i łodydze kolce, które wprowadzają pod skórę m.in. kwas mrówkowy. Powoduje on pieczenie i obrzęk, ale w niektórych przypadkach poprawia to stan naszego zdrowia. Poparzenie tą rośliną rozszerza naczynia krwionośne, co faktycznie pomaga przy reumatyzmie i chorobach stawów".
Zostaje mieć nadzieje, że właściwe wnioski z bezdyskusyjnej porażki w Poznaniu zostaną w Gdańsku wyciągnięte i już od następnego spotkania (sobota, godz. 15 z Radomiakiem u siebie) Lechia wróci na właściwe tory. Tak jak zgodnie z nazwą podcastu Interii (https://sport.interia.pl/lech-na-wlasciwym-torze) zrobił to Lech Poznań.