Odczucia są subiektywne, ale fakty takie, że Lechia Gdańsk przeżywa właśnie najlepszy okres w swej 76-letniej historii. Rozpoczęty właśnie sezon jest 14 kolejnym na najwyższym szczeblu rozgrywek. Do tej pory szczytowym osiągnięciem było osiem rozgrywek z rzędu w latach 1955-62. Ponad sześć dekad temu świat wyglądał jednak zupełnie inaczej, dlatego nasza analiza porównawcza obejmie tylko biało-zielone starty w Ekstraklasie w XXI wieku, od powrotu do niej w 2008 r. W rozpoczętym właśnie sezonie 2021/22 w czterech meczach lechiści zabrali osiem punktów - dwukrotnie wygrywając u siebie (1-0 z Wisłą Płock i 3-0 z Cracovią) oraz dwukrotnie remisując na wyjazdach (po 1-1 z Jagiellonią w Białymstoku i Śląskiem we Wrocławiu), co daje bilans bramkowy 6-2. W XXI wieku tylko raz było lepiej na ligowym starcie - w sezonie 200/10 Lechia trenera Tomasza Kafarskiego w analogicznym okresie zebrała dziewięć punktów i bilans bramkowy 10-5 po następujących wynikach: 2-1 u siebie z Arką Gdynia, 6-2 z Cracovią (w Sosnowcu), 0-2 z Odrą Wodzisław u siebie i 1-0 z Polonią w Warszawie. Łukasz Surma był wtedy liderem linii pomocy i kapitanem drużyny. Po latach doskonale pamięta tamten czas (zwłaszcza mecz z Cracovią, jego wujek Henryk był wtedy kapelanem "Pasów") i współpracę z "Kafarem": - Bardzo dobrze wspominam okres z trenerem Kafarskim w Lechii. Gdybym wyciągnął 550 moich meczów w Ekstraklasie i wybrał cztery najlepsze, na pewno dwa lub trzy były z nim na ławce trenerskiej. Z kolei trener pewnie jest świadom, że jego najlepsze były z Pawłem Nowakiem i Surmą w składzie. Kafarski, gdy przyszedł, utrzymał nas w Ekstraklasie, była w tym jego naprawdę duża zasługa. Wierzył, że on wszystko zrobi, wszytko potrafi. Starzy piłkarze, trenerzy jak zagrali jeden dobry mecz wiedzą, że czeka ich jeszcze 100 porażek i 90 minut niewiele znaczy. Kafarski wszedł z taką energią, że jak wygrał mecz to byliśmy mistrzem świata, to była ta świeżość. Potem przyszły następne sezony, on nadal to podejście utrzymywał. Gdy wygraliśmy z Cracovia 6-2 zrobili z nim wywiad w "Przeglądzie Sportowym", którego wymowa była taka, że jest już najlepszym trenerem w Polsce. A to były dopiero początki. Wiedziałem, że przyjdzie trudniejszy moment w jego karierze. W meczu z Cracovia świetnie grała druga linia, takie mecze nie będą się powtarzać zawsze. Po wywiadzie wszedł z "Przeglądem" do szatni i powiedział, to że jest na pierwszych stronach to nasza zasługa, czyli piłkarzy. Początek był wystrzałowy, ale wtedy w sezonie 2009/10 na mecie zajęła ostatecznie miejsce w środku tabeli - ósme. Równie dobrze jak obecnie gdańszczanie wyszli z bloków dwukrotnie: - 2013/14 - 8 punktów, bilans bramek 8-4 - Lechia grała wtedy pod trenerskim kierunkiem, pokonanego w sobotę Michała Probierza; - 2018/19 - 8 punktów, 4-1 w bramkach - to najlepszy w historii sezon klubu zakończony trzecim miejscem w lidze i drugim w historii Pucharem Polski. Na przeciwległym biegunie są najgorsze ligowe starty, w tych rozgrywkach po czterech kolejkach lechiści mieli na koncie skromne dwa punkty i bilans bramkowy 2-4. - 2011/12 - pierwsze rozgrywki na nowym stadionie. Pierwszym spotkaniem w obiekcie na Letnicy był remis 1-1 z Cracovią dokładnie dekadę przed sobotnim meczem z "Pasami"; - 2015/16 - reguły nie było, ale w dobie gry w systemie ESA37 i podziału tabeli Lechia przeważnie bardzo słabo zaczynała sezon, na koniec roku będąc w ogonie tabeli. W przerwie zimowej dokonywano przemeblowania składu i rozpoczynała się uporczywa pogoń za czołówką. Pogoń przeważnie udana, po podziale punktów Lechia goniła szczyt i meldowała się w mitycznym "Top 5". Poniżej prezentujemy szczegółowy bilans ligowych startów Lechii Gdańsk od powrotu do Ekstraklasy w sezonie 2008/2009. 2008/9 4 punkty, bilans bramek: 5-8 2009/10 9 punktów 10-5 2010/11 5 punktów 4-3 2011/12 2 punkty 2-4 2012/13 6 punktów 5-5 2013/14 8 punktów 8-4 2014/15 6 punktów 7-5 2015/16 2 punkty 2-4 2016/17 7 punktów 6-4 2017/18 4 punkty 5-5 2018/19 8 punktów 4-1 2019/20 6 punktów 3-2 2020/21 6 punktów 6-8 2021/22 8 punktów 6-2 Powszechnie wiadomo jednak, że mężczyzn poznaje się nie po tym jak zaczynają, a jak kończą. Jeśli drużyna trenera Piotra Stokowca pragnie nawiązać do wspomnianego sezonu 2018/19 i sięgnąć ligowych szczytów, nie może spocząć na laurach, a pójść za ciosem. Wtedy, cztery sezony wstecz, po czterech dobrych meczach, nastąpiły trzy jeszcze lepsze - wyjazdowe wygrane z Górnikiem Zabrze 2-0, Pogonią Szczecin 3-2 i domowa z Koroną Kielce 2-0. Teraz w kolejnym spotkaniu przed Lechią Gdańsk zadanie najtrudniejsze z możliwych i to z dwóch powodów. Raz, że kolejny ligowy rywal Lech Poznań jest liderem tabeli. Dwa, że stadion "Kolejorza" jest dla lechistów ziemią przeklętą. Na blisko 30 spotkań w stolicy Wielkopolski w najwyższej klasie rozgrywek piłkarze znad morza wracali z tarczą jedynie cztery razy, z czego trzy to lata 50. i 60. XX wieku (1957, 1957 i 1962). W czasach nowożytnych Biało-Zieloni wygrali z Lechem w lidze w Poznaniu tylko raz - był to listopada 2018 r., a złotą bramkę na wagę wygranej 1-0 zdobył niezawodny Flavio Paixao. Do tematu niedzielnego meczu (godz. 17.30) na szczycie między Lechem, a Lechią (jeśli Jagiellonia dziś nie pokona Górnika Zabrze), mecz w Poznaniu będzie spotkaniem lidera z wiceliderem) będziemy zapewne w Interii wracać w tygodniu. Maciej Słomiński Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy