Rada nadzorcza Ekstraklasa wydała uchwałę dotyczącą redukcji wynagrodzeń zawodników na czas zawieszenia rozgrywek. Specjalista od prawa sportowego <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news-pko-ekstraklasa-dawid-szadaj-specjalista-od-prawa-sportowego,nId,4417565?fbclid=IwAR0f_3QR31XQzlOgxAE3tMcBFRN7kzSSX9RBOTltZGV75ALUiHwMmWRUBmI" target="_blank">mówił Interii</a>, że legalność tej uchwały jest prawnie wątpliwa. Z informacji przez nas uzyskanych wynika, że piłkarze Lechii nie przyjęli propozycji obcięcia połowy pensji w czasie pandemii. Swą decyzję motywowali, jakżeby inaczej, zaległościami płacowymi wobec nich. Zawodnicy zostali wynagrodzeni za okres do końca roku 2019, natomiast w bieżącym roku nie otrzymali jeszcze pensji. Brak również płatności za sukcesy uzyskane w sezonie 2018/19 - Puchar Polski i trzecie miejsce w Ekstraklasie. Adam Mandziara w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" tłumaczy, kiedy te zaległości zostaną wyrównane: - Mamy stały kontakt z radą drużyny i ustalamy z nią harmonogram regulowania zobowiązań finansowych. Jak już mówiłem wcześniej, tradycyjnie w Lechii wyrównywaliśmy zaległości w drugiej części sezonu w terminach licencyjnych. Tak działo się w ostatnich sześciu latach, kiedy Lechia wypełniła swoje zobowiązania wobec zawodników i sztabu - mówi szef Lechii. Już przed wybuchem pandemii sytuacja finansowa gdańskiego klubu była niewesoła. Z powodu braku terminowego regulowania wynagrodzeń, z winy klubu zostały rozwiązane kontrakty dwóch zawodników - najpierw Rafała Wolskiego, potem Sławomira Peszki. Prezes gdańskiego klubu sugeruje jednak, że to nie koniec batalii i Lechia nie godzi się z werdyktem PZPN-u: - Aktualnie toczyć się będzie postępowanie odwoławcze w ramach procedury rozstrzygania sporów w PZPN, bowiem nie akceptujemy dotychczasowego uzasadnienia. Jestem przekonany, że sprawa będzie definitywnie rozstrzygnięta przez CAS (Sportowy Sąd Arbitrażowy) w Lozannie i może być dużą niespodzianką dla naszych byłych zawodników - mówi Mandziara "Wyborczej". Zarząd klubu dał szczytny przykład zawodnikom zrzekając się <a href="https://sport.interia.pl/klub-lechia-gdansk/news-lechia-gdansk-w-dobie-koronawirusa-zarzad-zrezygnowal-z-polo,nId,4411444" target="_blank">50 procent wynagrodzeń w czasie pandemii</a>. Adam Mandziara mówi o pozytywnych sygnałach płynących ze sztabu trenerskiego: - Jesteśmy w trakcie uzgodnień i ze strony piłkarzy oraz sztabu szkoleniowego otrzymujemy pozytywne sygnały. Sztab trenerski już zgodził się na obcięcie połowy wynagrodzeń, a trener Piotr Stokowiec jest liderem w tej zmianie i prowadzonych negocjacjach. Zasygnalizował wobec zarządu, że w tym trudnym okresie jest gotów nawet całkowicie zrezygnować z otrzymywania pensji - Prezes chwali trenera, który odniósł z Lechią największe sukcesy w jej 75-letniej historii. Piłka nożna jest ważną dziedziną życia, natomiast gospodarka to zbiór naczyń połączonych, obecny kryzys sprawi, że każda z jej gałęzi ucierpi. Mandziara dość precyzyjnie wyliczył, ile Lechię kosztuje wstrzymanie rozgrywek PKO BP Ekstraklasy - Praktycznie z każdym ze sponsorów rozmawiamy i w znakomitej większości przypadków spotykamy się ze zrozumieniem, mimo że oni również borykają się z problemami. Decyzja o zawieszeniu rozgrywek była jedyną możliwą. Oczywiście każdy ze sponsorów chciałby, aby do tego nigdy nie doszło, ale teraz wszyscy wspólnie musimy zmierzyć się z tym wyzwaniem. Do czasu powrotu na boisko nie możemy wywiązać się ze zobowiązań wobec naszych sponsorów, co z kolei blokuje ich przed uruchomieniem płatności do klubu. Tylko w kwietniu ze względu na zawieszenie rozgrywek Lechia straci ok. 7 mln zł, które normalnie wpłynęłyby do klubowej kasy z tytułu realizacji umów sponsorskich. Do tego trzeba jeszcze dodać brak wpływów ze sprzedaży biletów. Jako klub mamy bardzo zróżnicowaną strukturę sponsorów - od ogromnej grupy indywidualnych kibiców, przez zagranicznych partnerów biznesowych, po spółki skarbu państwa i miasto Gdańsk - kończy prezes Lechii. MS