Dawid Szadaj w latach 2014-2018 pracował na stanowisku prawnika i radcy prawnego w klubie piłkarskim Lechia Gdańsk. Maciej Słomiński, Interia: Panie mecenasie, zasadnicze pytanie jest jedno: czy uchwała rady nadzorczej Ekstraklasy SA ma moc sprawczą? Dawid Szadaj, prawnik specjalizujący się w prawie sportowym: - Według mojej oceny podjęcie uchwały przez radę nadzorczą Ekstraklasy SA nie będzie miało swoistej doniosłości prawnej. Czy to znaczy, że jest to swego rodzaju rekomendacja, a nie przepis wiążący strony? - Właśnie tak. Czemu uchwałę wydała rada nadzorcza, a nie zarząd Ekstraklasy? - Rada nadzorcza, zgodnie z postanowieniami Kodeksu spółek handlowych winna sprawować rolę organu kontrolnego, natomiast kompetencją zarządu spółki jest prowadzenie jej spraw oraz jej reprezentacja na zewnątrz, a więc mieści się w tym ewentualna próba wszczynania działań regulujących postanowienia na linii Ekstraklasa SA a kluby. Moim zdaniem bardziej właściwym organem byłby tu zarząd. Rada nadzorcza czy zarząd - przeciętny kibic nie rozróżnia tych ciał. Czy na podstawie uchwały, o której mówimy kluby będą mogły obniżyć wynagrodzenia zawodników? - Ekstraklasa SA nie ma kompetencji, aby wszcząć proces legislacyjny wkraczający w postanowienia zawarte pomiędzy klubami a zawodnikami. Działania takowe uznać bardziej można za wyrażenie swoistego manifestu przez spółkę Ekstraklasa, wolę rozpoczęcia efektu domina, która doprowadzi do ochrony finansowej klubów poprzez wypłacanie niższych wynagrodzeń, niż zostały ustalone w kontraktach zawodników. W takim razie, po co w ogóle ta uchwała? Co miało na celu jej wydanie? - Ekstraklasa SA postanowiła spróbować rozpocząć proces, który według mnie, jest procesem bezprawnym, wyraźnie licząc na poparcie PZPN-u oraz odpowiednie działania w tym zakresie. Warto zwrócić uwagę, iż Polski Związek Piłki Nożnej był przeciwny podjęcia tej uchwały i stał, według mnie, słusznie na stanowisku, iż nie ma ona żadnego uzasadnienia prawnego. PZPN przyjął inną drogę postępowania. Inną, od narzuconych z góry cięć wynagrodzeń. - Zarząd PZPN-u przedstawił stosowny projekt pakietu pomocowego dla klubów przewidujący pomoc finansową o łącznej wartości 116 040 000 złotych. Jednym z głównych jego postulatów, mających na celu ochronę finansową polskich klubów, jest zmiana przepisu regulującego jednostronne rozwiązanie przez zawodnika kontraktu z winy klubu, w sytuacji zwłoki w zapłacie wynagrodzenia za okres czterech miesięcy, a nie jak było to do tej pory dwóch miesięcy. Możemy się w kraju przerzucać uchwałami, ale tak naprawdę piłkarski świat czeka na reakcję FIFA. Przecież przez pandemię koronawirusa, piłka nożna stanęła na całym świecie, nie tylko w Polsce. - PZPN na obecnym etapie ma związane ręce, być może czeka na wprowadzenie odpowiednich regulacji związanych z możliwością obniżania wynagrodzenia zawodników przez właściwe organy FIFA, jednakże póki co nie wprowadzono stosownych regulacji. Warto także wspomnieć, iż wielu piłkarzy występujących w Ekstraklasie są zawodnikami zagranicznymi, których spory majątkowe należą do właściwości organów FIFA, a szczerze wątpię, aby Izba do spraw Rozwiązywania Sporów FIFA jakkolwiek opierała wydawanie swoich orzeczeń na podstawie uchwały RN Ekstraklasy SA. Znakomitą większość polskich zawodników łączą z klubami umowy cywilnoprawne. Uważam, iż najwłaściwszą drogą prawną w celu ochrony klubów byłoby rozpoczęcie indywidualnych rozmów z zawodnikami oraz wprowadzanie w związku z tym czasowych zmian związanych z zapłatą obniżonego wynagrodzenia w formie tzw. aneksów do umowy. Inną możliwością, z której kluby mogłyby skorzystać jest też powołanie się na uregulowaną w art. 357 (1) Kodeksu cywilnego zasadę rebus sic stantibus, prowadzi to do wszczęcia postępowania sądowego. Polega to na tym, iż strona kontraktu o profesjonalne uprawianie piłki nożnej, w tym przypadku klub, w związku z zaistnieniem nadzwyczajnej zmiany stosunków społecznych, które powodują nadmierne trudności w spełnieniu świadczenia, a nie zostały przewidziane w umowie, może starać się zmienić wysokość świadczenia, o tym jednakże decyduje sąd. Osobiście przewiduję zasypanie sądów tego rodzaju sprawami w najbliższej przyszłości, mam nadzieję, iż nie będzie to dotyczyło sporów na linii klub-zawodnik. Czy porozumienie na linii kluby-zawodnicy jest w ogóle możliwe? - Według mnie najbardziej pożądaną drogą jest zawsze droga polubowna, polegająca na dokonaniu pewnych ustępstw przez dwie strony umowy, a więc zawodnika i klub i tym samym wprowadzenie sprawiedliwych aneksów do obowiązujących kontraktów. Polski Związek Piłkarzy mocno protestuje przeciwko postanowieniom wynikającym z uchwały rady nadzorczej Ekstraklasa SA, na szczęście dla nich, niezgodnej z prawem, jednakże trzeba się zastanowić, czy aby na pewno zawodnikom będzie się opłacało iść na stosowną wojnę z klubami. Jednakże jasnym jest, iż w związku z jednostronnym obniżeniem wynagrodzeń zawodników, z uwagi na naruszenie postanowień umownych związanych właśnie z wypłatą przez klub obniżonego wynagrodzenia, mają oni kilka wysokich kart w rękawach. Rozmawiał: Maciej Słomiński