- Decyzję, kto będzie numerem jeden, już podjąłem jakiś czas temu i przekazałem ją bramkarzom. To był efekt konsultacji z trenerem bramkarzy Maciejem Palczewskim, ale wybór nie był łatwy - mówi trener Lecha Maciej Skorża. Jesienią zeszłego roku bronił Filip Bednarek, w Ekstraklasie zagrał 14 spotkań, kolejne 11 dołożył w rozgrywkach pucharowych. Mickey van der Hart leczył wtedy kontuzję barku, a do gry wrócił pod koniec stycznia. W tym roku to on zagrał 15 razy w Ekstraklasie, a Bednarek był tylko rezerwowym i wystąpił jedynie w dwóch starciach Pucharu Polski oraz ligowej potyczce ze Stalą Mielec, gdy van der Hart leczył drobny uraz. Wiele wskazuje na to, że tym razem Skorża zdecydował się na starszego o półtora roku Bednarka, ale to okaże się w piątek wieczorem. Mecz z Radomiakiem zacznie się o godz. 20.30. Kibice Lecha od dawna jednak podkreślają, że "Kolejorz" powinien mieć golkipera lepszego od tych, których posiada. W poprzednim sezonie niewiele było takich spotkań, w których bramkarze ratowaliby zespół. Tyle że szefowie klubu nie szukali teraz nowej jedynki, ale jak podkreśla trener Maciej Skorża, była to decyzja podjęta z premedytacją. - Inne były nasze priorytety, a wiedzieliśmy, że to ostatni rok kontraktów obu naszych bramkarzy. Ustaliliśmy, że nowego bramkarza będziemy szukali w kolejnym oknie transferowym, czyli zimą - mówi Skorża. Może to więc oznaczać, że Lech nie będzie się już starał si się przedłużyć umów z Bednarkiem i van der Hartem - o ile oczywiście znajdzie świetnego bramkarza wysokiej klasy jeszcze przed startem rundy wiosennej. Docelowo klub chciałby, aby po zakończeniu wypożyczenia do Stomilu Olsztyn o swoją pozycję powalczył niezwykle utalentowany Krzysztof Bąkowski. 18-latek grał w poprzednim sezonie w rezerwach Lecha w drugiej lidze, teraz ma się ograć w pierwszej lidze, a kolejnym krokiem będzie Ekstraklasa. W Lechu liczą, że już wkrótce Bąkowski może stać się czołową postacią tej drużyny. Andrzej Grupa