Wielki błąd ws. Świątek? Profesor ujawnia ważny fakt. Chodzi o badanie włosów
W czwartek 28 listopada Iga Świątek wydała oświadczenie, w którym wyznała, iż w jej organizmie znaleziono śladowe ilości trimetazydyny, które pojawiły się tam na skutek fabrycznego zanieczyszczenia leku z melatoniną. Polka został "symbolicznie" ukarana miesięcznym zawieszeniem, które wygaśnie w pierwszym tygodniu grudnia. Jean-Claude Alvarez, profesor farmakologi i dyrektor laboratorium toksykologicznego w Garches mówi, że w tej sprawie doszło do poważnego błędu.
Najtrudniejszy okres w karierze Igi Świątek dobiega właśnie końca. Polka niespełna miesiąc temu została zawieszona po wykryciu w jej organizmie śladowych ilości niedozwolonej substancji, która, jak się okazało, znalazła się tam na skutek fabrycznego zanieczyszczenia leki z melatoniną.
Potwierdzono, że Iga Świątek przyjęła tę substancję nieświadomie, a wykryte ilości są tak małe, że nie mogły wpłynąć na wyniki sportowe tenisistki. Na szczęście, klauzula poufności w tej sprawie skończyła się 28 listopada i kibice mogli poznać prawdę. Najlepszą wiadomością jest to, że zawieszenie Polki kończy się już w pierwszym tygodniu grudnia i przypadło na okres, w którym nie odbywały się żadne zawody.
Z wizerunkowego punktu widzenia to jednak nie koniec problemów. W świat poszła bowiem wiadomość, że Iga Świątek została zawieszona za wykrycie w jej organizmie niedozwolonych substancji. Takie wydarzenia często przyszywają sportowcom niechcianą łatkę. Miejmy nadzieję, że Polka sobie z nią poradzi.
Profesor ujawnia ws. Igi Świątek. Kluczowy fakt po badaniu włosów
Jean-Claude Alvarez, profesor farmakologi i dyrektor laboratorium toksykologicznego w Garches, który w przeszłości pomagał m.in. Simonie Halep w jej sprawie dopingowej w podcaście "Tout un matin" wyznał, iż popełniono błąd, narzucając na Igę Świątek jakąkolwiek karę.
- Iga Świątek nie jest przecież niczemu winna! Brała tylko melatoninę, żeby zasnąć, bo cierpiała na zmęczenie spowodowane zmianą strefy czasowej. Próbowała lepiej spać, aby poprawić swoje wyniki. Nie rozumiem, czemu ukarano ją zawieszeniem na miesiąc, nie powinniśmy jej w ogóle karać. Przynajmniej w oczach ludzi wciąż byłaby niewinna - wyznał naukowiec cytowany przez Michała Chojeckiego z "Super Expressu".
Przeprowadzamy przecież badania włosów. Kiedy przyjmiesz daną substancję, utrzymuje się ona we krwi przez około 24 godziny. W moczu przez dwa lub trzy dni. W przypadku niektórych produktów utrzymuje się nieco dłużej, około dziesięciu dni. Ale we włosach jest przez cały czas i kiedy ktoś bierze doping, dodatkowo się kumuluje. Jeśli jesteś ofiarą skażonego produktu, masz bardzo małe dawki, które nie wystarczą, aby utrzymać się we włosach. A Iga Świątek nie miała nic we włosach, zero!
~ Jean-Claude Alvarez
Alvarez podkreślił, że nie jest zwolennikiem dopingu - wręcz przeciwnie. Jest jednak za tym, aby łapać prawdziwych dopingowiczów, a ofiary skażenia, do których należy Iga Świątek, powinny być traktowane inaczej, ponieważ z moralnego punktu widzenia są niewinne, a później, po karze, bardzo trudno odbudować im wizerunek, na który pracowali latami.
Naukowiec uważa więc, że jakakolwiek kara dla Polki była błędem, ponieważ w jej włosach nie znaleziono żadnych niedozwolonych substancji.