Partner merytoryczny: Eleven Sports

Gorąca głowa Igi Świątek, przyjaciółka w akcji. Wszystko się nagrało

Iga Świątek i Maja Chwalińska są rówieśniczkami, grały ze sobą od najmłodszych lat, wspólnie zdobyły juniorskie mistrzostwo świata. Dziś razem zmierzają po tytuł w United Cup, obie miały swój udział w zwycięstwie 3:0 nad Kazachstanem. Decydujący punkt zdobyła jednak Iga, pokonała 7:6, 6:4 Jelenę Rybakinę. Tuż po kluczowym momencie drugiego seta doszło jednak do zabawnej sytuacji z udziałem obu 23-letnich tenisistek. A wszystko pojawiło się w telewizyjnej transmisji. Finał United Cup z udziałem Polaków już w niedzielę o godz. 7:30, transmisja będzie dostępna na antenie głównej Polsatu.

Iga Świątek i Maja Chwalińska
Iga Świątek i Maja Chwalińska/Robert Prange/Getty Images

Początek United Cup dla polskiej reprezentacji był trudy i nerwowy - głównie za sprawą singlowych porażek Huberta Hurkacza. Ostatecznie udało się jednak zająć pierwsze miejsce w grupie, pokonać Norwegię i Czechy po 2:1. W fazie pucharowej Biało-Czerwoni spisują się zaś rewelacyjnie, po 3:0 z Wielką Brytanią przyszło w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu 3:0 z Kazachstanem.

I znów swoje singlowe starcia wygrali Hurkacz i Iga Świątek, a w deblu górą była para Maja Chwalińska/Jan Zieliński. Zdecydowanie najbardziej wartościowe zwycięstwo odniosła jednak 23-latka z Raszyna, bo właśnie mecz Igi z Jeleną Rybakiną mógł jeszcze wiele zmienić. A nie da się też ukryć, że był to pojedynek wagi ciężkiej, zawodniczek ze światowej czołówki, do tego z podtekstami.

Kluczowy moment drugiego seta w starciu Igi Świątek z Jeleną Rybakiną. Polka dopięło swego, za chwilę ruszyła do boksu. Worek z lodem w akcji

Iga miała bowiem dotąd negatywny bilans bezpośrednich starć z Rybakiną, wygrała tylko dwa z sześciu. Dziś też w pierwszym secie nie miała zbyt wiele do powiedzenia przy serwisie rywalki, a sama została przełamana w piątym gemie. Kazaszka wygrywała już 5:3, Iga zmieniała rakiety, ale przełom nastąpił dopiero w dziesiątym gemie. "W ostatnim momencie" - jak powiedziała później w wywiadzie polska zawodniczka. Odrobiła stratę przełamania, miała nawet piłki setowe przy stanie 6:5, ale rozstrzygnęła go dopiero w tie-breaku.

W drugiej partii doszło tylko do jednego przełamania - tej sztuki dokonała Iga w siódmym gemie, uczyniła to perfekcyjnie, do zera. I zmęczona oraz spragniona udała się w kierunku swojego boksu.

Maja Chwalińska "chłodzi" głowę Idze Świątek/Robert Prange/Getty Images

Tam musiała sobie przygotować miejsce do siedzenia, później wzięła worek z lodem i położyła sobie na głowie. Po chwili ten worek przejęła Maja Chwalińska, przyjaciółka Igi, obie znają się niemal od dziecka. Trzymała go na karku starszej o kilka miesięcy koleżanki, a Świątek w tym czasie smarowała sobie dłonie kremem. Sprawiała wrażenie mocno skoncentrowanej, podczas gdy Chwalińska uśmiech nie schodził z buzi. Wszystko zaś pokazywała telewizja.

Świątek powiedziała coś do koleżanki, chwyciła worek, przesunęła sobie na czubek głowy. - Trzymaj to - rzuciła zniecierpliwiona do Chwalińskiej. Ta zaś wciąż była w dobrym humorze, odpowiedziała koleżance:

- Skąd mam wiedzieć, o co ci chodzi? Możesz używać słów?

~ Maja Chwalińska

Po czym się roześmiała.

Chwalińska "chłodziła" więc dalej głowę koleżance, dostała jeszcze sugestię z boku, prawdopodobnie od kapitana kadry Mateusza Terczyńskiego, by uważała na możliwość rozwiązania się z woreczka z lodem. Niespodzianki udało się uniknąć, a Iga poszła grać dalej.

Wygrała jeszcze dwa gemy z Rybakiną, zarazem i całe spotkanie. A to oznaczało awans.

Iga Świątek: Cieszę się, że przetrwałam trudne momenty. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Iga Świątek i Maja Chwalińska/ARTUR WIDAK/NurPhoto/ROB PRANGE/Spain DPPI/AFP
Maja Chwalińska/Andrzej Iwańczuk/Reporter
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem