Lin Yu-ting to jedna z postaci, które budzą ogromne kontrowersje. Pięściarka z Tajwanu - podobnie jak Algierka Imane Khelif - w ubiegłym roku została zdyskwalifikowana z bokserskich mistrzostw świata po tym, jak w jej organizmie wykryto zbyt wysoki poziom testosteronu. Badania te zlecone zostały jednak przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu, którego prezydentem od jakiegoś już czasu jest Umar Kremlow. To właśnie ze względu na Rosjanina Międzynarodowy Komitet Olimpijski przestał uznawać działania IBA i dlatego też, mimo zamieszania wokół wspomnianych wcześniej pięściarek, postanowił dopuścić obie panie do rywalizacji na XXXIII Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Stolicę Francji obie panie opuściły ze złotymi medalami, co na nowo rozpętało dyskusję na temat tego, czy oskarżane o bycie biologicznymi mężczyznami zawodniczki powinny rywalizować z innymi kobietami. MKOl zareagował szybko i zlecił kolejne badania, aby raz na zawsze zakończyć dyskusję na temat płci Lin Yu-ting i Imane Khelif. Na wyniki przyjdzie nam jednak jeszcze trochę poczekać. Szeremeta jednak rezygnuje. Nie ujawniła całej prawdy. Stanowcza reakcja trenera Lin Yu-ting wycofała się z finałów Pucharu Świata. Teraz zabrała głos Lin Yu-tng planowała wziąć udział w listopadowych finałach Pucharu Świata w boksie w Sheffield, jednak ostatecznie... zrezygnowała z rywalizacji. Jak się okazuje, federacja organizująca ten event, a więc World Boxing, miała kwestionować jej płeć. Tak przynajmniej twierdzą zagraniczne media. Na reakcję World Boxing nie trzeba było długo czekać. Wkrótce potem w rozmowie z mediami na ten temat przemówiła rzecznika organizacji. "Decyzje o wyborze podejmują federacje narodowe, a pięściarka nie została zgłoszona do wydarzenia" - tłumaczyła. Głos w tej sprawie postanowiła zabrać sama zainteresowana. Mistrzyni olimpijska z Paryża zamieściła w mediach społecznościowych krótkie oświadczenie, w którym postawiła sprawę jasno i dała wszystkim do zrozumienia, że nie zamierza przejmować się brakiem startu w finałach Pucharu Świata. "Dzięki za wsparcie i zachęty od moich rodaków. Nie martwcie się o mnie. Wytrzymam to i będę na tyle odważna, żeby podjąć nadchodzące wyzwania. Niektóre rzeczy są poza nasza kontrolą. Ponadto WB jest nową organizacją i wiele aspektów jej struktury jest niekompletnych. Teraz wszystko zależy od tego, w jaki sposób trener i rząd będą się komunikować i współpracować z nową organizacją" - przekazała. Najman długo się wahał, ale wreszcie to powiedział. W tym czuje się lepszy od Michalczewskiego