Skandal na gali Usyk - Fury, a w tym wszystkim polski bohater. "Te rundy wypunktowałem inaczej"
- Z rzeczy, które mogą być ciekawe, bo docieka pan smaczków, na pewno były wydarzenia, które miały miejsce podczas tzw. rules meeting. Czyli przepychanki dotyczące z jednej strony brody Fury'ego, a z drugiej elementów religijnych, które Usyk zwykł wnosić do ringu. Takie gierki na poddenerwowanie drugiej strony - zdradza w rozmowie z Interią Leszek Jankowiak, najlepszy polski sędzia bokserski, który pracował przy gali w Rijadzie. Sam został dobrym bohaterem innej walki, po której wybuchł skandal.
Artur Gac, Interia: Po gali w Rijadzie jest pan stawiany jako wzór postawy w pojedynku Brytyjczyków Johnny’ego Fishera i Davida Allena. Opinia publiczna grzmi o skandalu, tylko pan obiektywnie wypunktował walkę na korzyść Allena 96:93, a Niemiec i Brytyjczyk zachowali się tak, jakby wydrukowali werdykt na rzecz Fishera. Jak to w ogóle wytłumaczyć, że pojedynek nie zakończył się wygraną tego, który był lepszy w tej walce?
Leszek Jankowiak: - Przede wszystkim nie wiem, czy jestem stawiany za wzór, bo powiem panu uczciwie, że przestałem emocjonować się tym, co kibice mówią na mój temat. A po drugie, bardzo przepraszam, ale nie jestem upoważniony, żeby odpowiedzieć na takie pytanie. Nie mogę i nie wolno mi komentować postawy sędziów, z którymi pracowałem przy jednej walce. Jeśli już, to mogę powiedzieć kilka słów na temat mojego spojrzenia na tę walkę.
Pana karta punktowa wiernie oddała to, czego byliśmy świadkami w ringu i nie pozostawiała wątpliwości, że lepszym pięściarzem był Allen (dwaj pozostali arbitrzy wypunktowali 95:94 dla Fishera). Widział pan na tyle bliskie rundy, że sam głowił się i teoretycznie mógł również wskazać na Fishera? Miał pan wątpliwości?
- Tak jak widziałem, tak wypunktowałem. Natomiast wydaje mi się, że trzecia i czwarta runda były takimi bardzo bliskimi rundami, które mogły pójść w obie strony. Akurat ja wypunktowałem je inaczej niż pozostałe dwie osoby. I to mogło zrobić różnicę. Dokładnie nie analizowałem tych kart, ale faktem jest, że w dwóch rundach szala przechyla się na jedną i drugą stronę.
Po werdykcie w tej walce było trochę gęstej atmosfery w kuluarach? Jeszcze raz powtórzę, przedłużono miano niepokonanego pięściarzowi, który powinien zejść z ringu pokonany.
- Ja niczego takiego nie zauważyłem, zaraz była następna walka. Poza ostatnią walką, czyli pojedynkiem wieczoru, wszystko działo się w dużym tempie. Dlatego na pańskie pytanie mogę odpowiedzieć krótko: "nie".
Jeśli nie zamęt, to pojawiły się głosy, że werdykt będzie oficjalnie kontestowany lub w geście zadośćuczynienia może dojść do szybkiego rewanżu?
- Nie, tego też nie słyszałem. Z tym że to nie są informacje, które w pierwszym rzędzie trafiałyby do mnie. Ewentualny rewanż to jest sprawa promotorów, a nie sędziów. Ja takich informacji nie miałem, a social mediów też nie przeglądałem, więc nie wiem, że udzielała się w tej sprawie którakolwiek z osób decyzyjnych.
Czym ta gala, spośród wszystkich wcześniejszych w Arabii Saudyjskiej i na Bliskim Wschodzie, na których pan gościł, się różniła?
- Mam problem ze wskazaniem czegoś innego. Zaskoczył mnie pan pytaniem, proszę dać mi się zastanowić... Już wiem, na pewno było mniej występów artystycznych niż przed galą z walką wieczoru Artur Beterbijew - Dmitrij Biwoł. Tam był długi koncert, którego tutaj już nie było. A organizacyjnie? Sala ta sama, ale teraz według mnie zainstalowano więcej ekranów ciekłokrystalicznych. Pierwszy raz widziałem wokół ringu takie właśnie ekrany.
Nasz branżowy kolega Michał Koper zamieścił zdjęcie, na którym siedzi w czapce i kapturze.
- A to prawda. Moja wina, że sam tego nie sprawdziłem przed galą i dość mnie to zaskoczyło. Było faktycznie zimno, ale czy bardziej niż na poprzednich? Wszędzie w środku, bez względu na to, czy jest to autobus, czy hala sportowa, jest masakrycznie zimno. Tutaj klimatyzacja pracuje na wysokich obrotach i niskich temperaturach. W hali faktycznie było zimno, ja zmarzłem. Nazajutrz, gdy wyjeżdżałem, widziałem osoby, które były przeziębione.
- Był podniesiony właśnie taki argument. Ale z drugiej strony coś takiego pobudzającego mogłoby zostać ukryte w czymkolwiek, nie musiałoby być akurat w krzyżu. Mogłoby być w ręczniku, czy rozpuszczone w wodzie. Wydaje mi się, że to po prostu zwykłe teorie spiskowe, jak już powiedziałem na poddenerwowanie drugiej strony
~ sędzia Leszek Jankowiak
W Katarze i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie byłem, również poczułem na własnej skórze tę moc chłodzenia. Na zewnątrz ukrop, a w środku "lodówka". Są przyzwyczajeni do chłodzenia bardzo niskimi temperaturami.
- Zgadza się, rozstrzał jest straszny. Choć tym razem różnicę powinno robić to, że zimno było też na zewnątrz, ale i tak wymarzłem w pomieszczeniu. W któryś dzień, gdy wyszedłem pobiegać około godziny 17, to naprawdę zmarzłem. Biegłem w przyzwoitym tempie, a i tak miałem problemy, żeby się dogrzać.
A jakie zorganizowano panu połączenia lotnicze?
- Za każdym razem z przesiadkami. Gdybym latał z Warszawy to pewnie byłoby dogodniej, ale przez to, że wybieram się z Krakowa, zawsze jestem skazany na przesiadkę. Ale absolutnie na to nie narzekam, mnóstwo osób tak podróżuje.
Przejdźmy do walki wieczoru Ołeksandra Usyka z Tysonem Furym. Coś szczególnego lub niestandardowego dojrzał pan na miejscu wokół tego hitowego pojedynku?
- Z rzeczy, które mogą być ciekawe dla pana, bo docieka pan smaczków, na pewno wydarzenia, które miały miejsce podczas tzw. rules meeting. Czyli przepychanki dotyczące z jednej strony brody, a z drugiej elementów religijnych, które Usyk zwykł wnosić do ringu. Takie gierki na poddenerwowanie drugiej strony.
Był taki moment, gdy promotor Fury’ego Frank Warren już ogłosił, że Usyk nie będzie mógł mieć w narożniku swojego krucyfiksu. Jednak koniec końców wniósł do ringu krzyżyk.
- Tam bardziej chodziło o coś innego. Mianowicie obóz Fury’ego nie chciał, aby Usyk ten krzyż całował podczas walki. Osobiście nie byłem w tę walkę zaangażowany, ale z tego co wiem, tak zostało chyba ustalone, że Usyk go wniesie, ale do końca walki nie będzie zbliżał do ust. Szczególnie się temu nie przyglądałem, ale na moje oko chyba faktycznie nie było momentu na dystansie całego pojedynku, by Usyk coś takiego zrobił.
Gdy pan to mówi, przypomniałem sobie, jak niedawno mignęła mi taka teoria spiskowa. Ktoś zamieścił zdjęcie z pierwszej walki, jak Usyk całuje krzyż i napisał, by dobrze się przyjrzeć. Jego zdaniem coś mogło być w nim ukryte, bo Usyk dostał "doładowanie".
- No więc był podniesiony właśnie taki argument. Ale z drugiej strony coś takiego pobudzającego mogłoby zostać ukryte w czymkolwiek, nie musiałoby być akurat w krzyżu. Mogłoby być w ręczniku, czy rozpuszczone w wodzie. Wydaje mi się, że to po prostu zwykłe teorie spiskowe, jak już powiedziałem na poddenerwowanie drugiej strony.
A jak to jest z tą brodą Fury’ego? Tu w grę wchodzi sprawa domniemania, że mogła zostać specjalnie zapuszczona, by pomóc sobie w walce np. amortyzując ciosy, czy ta kwestia ma oparcie w przepisach?
- Na tyle, ile znam przepisy, chyba nie mówią nic na temat tego, że definitywnie jest zakazana o danej długości. Jest w nich pole do interpretacji, bo stanowią coś takiego, że nie może być zbyt obfita, ale chyba tylko w federacji WBC. Jednak z racji tego, że współpracuję z wszystkimi federacjami, za wyjątkiem właśnie WBC, nie potrafię odpowiedzieć panu arbitralnie.
Pan się z czymś takim już spotkał?
- Owszem, raz jedyny. Pewien team zarzucał innemu, że broda została zapuszczona po to, aby amortyzować ciosy. Z kolei nie wiem, jak wyglądała rozmowa przed walką brodacza Beterbijewa z Biwołem, ponieważ na tym rules meeting nie byłem obecny. Natomiast na pewno jest tak, patrząc z drugiej strony, że im broda jest dłuższa, tym jest bardziej miękka niż świeży, kilkudniowy "ostry" zarost. Czy amortyzuje? Kurczę, może w jakimś minimalnym stopniu stwarza taką poduszkę... Jednak bardziej wydaje mi się, że jeśli miałaby pomagać, to w zapobieganiu kontuzji, takiej jak rozcięcie czy otarcie. Skoro jednak rękawica, ze swoją wyściółką, nie chroni przed "impaktem" uderzeń, to dlaczego miałaby to robić broda? Natomiast zakładam, że gdyby ktoś wpadł na pomysł, aby zapuścić taką brodę, jaką noszą co niektórzy np. prawosławni zakonnicy, wtedy pewnie pojawiłby się nakaz, żeby ją skrócić pod rygorem niedopuszczenia do pojedynku.
Trzecią sprawą, która miała być przedmiotem twardszych rozmów, był temat spodenek Fury’ego, aby razem ze suspensorium nie podchodziły zbyt wysoko tułowia.
- Ten temat chyba też się pojawił, również był on poruszany, ale w szczegóły się nie zagłębiałem.
Sam wypunktowałem tę walkę 115:113 dla Usyka, ale powiem szczerze, że byłem zaskoczony pracą sędziów punktowych. Wyobrażałem sobie, przykro mi to mówić, że względnie optyczną bliskość walki nieświadomie lub intencjonalnie wykorzystają do tego, by więcej rund dać Fury’emu, a tym samym doprowadzić do trylogii. Tymczasem bardzo pozytywnie byłem zbudowany, gdy cała trójka miała na kartach 116:112 dla Ukraińca. Brak rozstrzału w werdykcie nie zaskoczył pana?
- Znów mogę krótko odpowiedzieć, że nie. Nie byłem zaskoczony, bo niby czemu? Było trzech sędziów ze światowej czołówki, więc znają się na swojej robocie. Natomiast można też dostrzec, że mijali się na swoich kartach, czyli wcale nie było tak, że każdy z nich widział tę walkę idealnie tak samo, runda po rundzie. Nie wypunktowali, jak z kalki, tych samych rund.
Dlatego zwróciłem na to uwagę, bo mamy jednak sporo takich walk w boksie, gdzie przy zaciętych pojedynkach werdykty się rozjeżdżają. A tutaj mamy jednomyślność, w dodatku tak zdecydowaną.
- Można podkreślić profesjonalizm sędziów, którzy zostali zaproszeni do pracy przy tym pojedynku.
A pan oglądał tę walkę w miarę wnikliwie?
- Wnikliwie nie, bo miejsca, które mieliśmy, powodowały, że raczej oglądaliśmy na telebimie, a nie bezpośrednio w ringu. To dlatego, że siedzieliśmy za narożnikiem, gdzie akurat stał kamerzysta. Zatem widok bezpośrednio na ring był mocno ograniczony.
Niemniej był pan zgodny z optyką kolegów po fachu? A może bliżej panu do głosów Fury’ego, jego otoczenia, czy niektórych pięściarz, jak Anthony Joshua, mówiących o tym, że dwoma lub trzema rundami wygrał Brytyjczyk?
- Do wypowiedzi tych osób absolutnie nie będę się odnosił, bo nie czuję się w pozycji, żeby to komentować. Z mojego punktu widzenia, na tyle, ile oglądałem tę walkę, nie punktując jej runda po rundzie, miałem odczucie, że zawodnikiem lepszym był Usyk.
Ja bym powiedział, że Usyk po prostu prowadził tę walkę.
- Absolutnie tak, w najprostszym stopniu tak można to ująć. To on był stroną, która narzucała swój styl walki.