Szaleństwo po walce Julii Szeremety. Legenda polskiego boksu bez ogródek. Jednoznacznie ws. Niemki
- Mamy znakomitą zawodniczkę. Ma świetny refleks, ciosy biła z opuszczonych rąk, a więc z dołu, a takich uderzeń tak bardzo nie widać. Do tego ma doskonały, wyprzedzający lewy prosty, a prawym sierpowym z dwa-trzy razy wstrząsnęła Niemką. Jej ogromnym atutem jest pewność siebie - mnoży komplementy w rozmowie z Interią Wojciech Bartnik, nasz ostatni męski medalista igrzysk olimpijskich, z którym skontaktowaliśmy się minuty po kapitalnym pokazie boksu w wykonaniu Julii Szeremety na gali Suzuki Boxing Night.
Dla boksującej w kategorii 57 kg Julii Szeremety pojedynek z Niemką Leną Marie Buechner był pierwszym oficjalnym występem od czasu finału igrzysk w Paryżu. Wicemistrzyni olimpijska wróciła po 125 dniach przerwy w takim stylu, jakby nie było na jej ciele najmniejszego śladu rdzy. Zaboksowała kapitalnie, do wiwatu na dystansie trzech rund pokonując na punkty solidną przeciwniczkę. Solidną, ale na tle Polki wyglądającą tak, jakby stawiała w boksie dopiero pierwsze kroki.
Julia Szeremeta bezwzględna dla Niemki. Wojciech Bartnik zachwycony
Zachwyty pod adresem Szeremety, która olimpijską niemoc przerwała po 32 latach, mnożył Wojciech Bartnik, brązowy medalista igrzysk z Barcelony z 1992 roku, którego "złapaliśmy" w hotelu w Krakowie. W stolicy Małopolski w charakterze jednego z dwóch patronów sportowych (obok Andrzeja Gołoty) gości na trwającym od czwartku międzynarodowym turnieju "O Złotą Rękawicę Wisły".
- Julia po prostu pokazała fajny boks. Pewny, zróżnicowany, przede wszystkim luźny. Widać, że dziewczyna bawi się tym, co robi. Niemka też fajnie się zachowała, bo próbowała zrobić show i to show wspólnie im wyszło. Elegancko oglądało się ten pojedynek, widać że publiczność była bardzo zadowolona - mówił na gorąco Bartnik.
57-latek podkreślił, że w drugiej rundzie niewiele zabrakło, a rywalka mogła ponieść jeszcze większą stratę, gdy wyraźnie zrobiły na niej wrażenie dynamiczne ciosy podopiecznej trenera Tomasza Dylaka.
- Widać było, że Niemka aż poleciała do tyłu, a sędzia podszedł blisko, jakby już chciał ją liczyć. Uratowało ją też to, że trochę przytrzymała Julkę, bo inaczej mogłaby mieć kłopot przetrwać ten fragment pojedynku
~ zauważył Wojciech Bartnik
Znów imponująco wyglądał refleks 21-letniej gwiazdy polskiego boksu, na co także zwrócił uwagę emerytowany pięściarz. Pozornie można by było odnieść wrażenie, że Szeremeta prezentuje niby nonszalanckie podejście na nogach, ale ona w takich momentach jak kot czai się do ataku i jak tylko wyczuje ułamek sekundy, od razu "odpala" ciosy.
- Dokładnie tak, w tej walce wyczuwała na sekundy i milimetry swoją rywalkę. W dodatku te ciosy są bardzo szybkie i trochę niewidoczne, bo zadawane z dołu. Ręce ma ciągle rozluźnione, a potrafi też boksować z podwójnej gardy. Spotkała się z rywalką prezentującą solidny poziom, a widać było, że jest zawodniczką o klasę, a nawet półtorej klasy lepszą - komplementuje Bartnik pięściarkę klubu Paco Lublin.
I kontynuował mnożenie peanów. - Julka potrafi zmienić pozycję, uderzyć z obu rąk, a po chwili jest ustawiona jako mańkut względem rywalki. Cały czas ją szachowała, widać że jej wachlarz umiejętności technicznych jest olbrzymi.
Medalista z Barcelony zgadza się ze stwierdzeniem, że jeśli do tej perfekcyjnie działającej maszyny nic niepożądanego nie wpadnie w tryby, to mamy pięściarkę na lata, która regularnie może kroczyć drogą sukcesów.
- Myślę, że tak. Dziewczyna jest świetne prowadzona, słucha się trenera Dylaka, co jest niezwykle ważne. Do tego ciągle jest bardzo młoda, więc jeszcze przez rok będzie młodzieżowcem na arenach międzynarodowych. Drzwi do wielkich i regularnych sukcesów ma zdecydowanie otwarte - podkreślił Bartnik.
Zapytany, co u Szeremety postrzega jako największy atut, wskazał od razu, bez chwili zawahania. - Pewność siebie to jej ogromny atut. Wydawać by się mogło, że każdy zawodnik się stresuje, ale ona chyba faktycznie nie. Tak, jak mówi, podchodzi do tego tak spokojnie, czasami nie ogląda walk swoich rywalek. Można powiedzieć, że nie ma układu nerwowego. Nie ma stresu i nie pęka. Bawi się boksem i to widać - powiedział nam były pięściarz kategorii półciężkiej i ciężkiej.
Artur Gac