Partner merytoryczny: Eleven Sports

Piast Gliwice badziewia nie odwala

Trener Waldemar Fornalik to były obrońca i wiadomo, że zawsze szczególną uwagę będzie zwracał na grę w defensywie. Wiadomo wiec, że nie powie, iż 5-4 jest lepsze niż 1-0, no bo to "cztery" zachrzęściłoby w jego ustach. Niemniej Piast Gliwice gra obecnie najbardziej atrakcyjny futbol w Polsce. Na jego meczach nie można się nudzić. Jak do tego doszło? Czym to jest spowodowane?

Puchar Polski. Zagłębie Sosnowiec - Piast Gliwice 0-1. Skrót meczu. WIDEO (Polsat Sport)/Polsat Sport/Polsat Sport

Piastowi Gliwice udało się obecnie osiągnąć stan bardzo pożądany. Wiadomo, że najważniejsze są punkty i zwycięstwa, nie mam jednak wątpliwości, że Piast gra dziś najładniej w Polsce a jego mecze są najbardziej emocjonujące. W euforię wprawiło mnie zwycięstwo z Legią, ale - wbrew pozorom - wcale nie dlatego, że osiągnięte z Legią, lecz dlatego, że Piast uczynił to swobodnie, przyjemnie dla oka, estetycznie po prostu. Oglądałem też późniejsze mecze z Zagłębiem i Jagiellonią i zauważam, że jest szansa na stały, pożądany trend o który w polskiej ekstraklasie tak cholernie trudno. 

Piast Gliwice: dyscyplina, panie, dyscyplina

Waldemar Fornalik to były obrońca i wiadomo, że zawsze szczególną uwagę będzie zwracał na grę w defensywie. Wiadomo wiec, że nie powie, iż 5-4 jest lepsze niż 1-0, no bo to "cztery" zachrzęściłoby w jego ustach. Jego zespoły zawsze były poukładane w tyłach, zdyscyplinowane taktycznie, ewentualnie do tej dyscypliny dążyły. Sformułowanie "ułańska szarża" tak naprawdę tylko efektownie brzmi i zawsze - zarówno w dziejach jak i we futbolu - zawsze kończy się stratami. Nie da się bez przerwy, seriami wygrywać 5-4, 3-2, 6-5...

Wracam na ziemię. Wydaje mi się, że w Gliwicach metodycznie udaje się budować drużynę, która częściej niż często jest w stanie w polskich warunkach zachwycać. Jak udało się to osiągnąć? Moim zdaniem nie chodzi tylko o wyrafinowane taktyczne pomysły nad którymi pracuje zgrany, gliwicki sztab. Nie chodzi tylko o zbudowanie atmosfery, w której chce się pracować. 

Piast Gliwice: konkurencja wymusza postęp

Nie jest żadną filozofią stwierdzenie, że postęp wymusza konkurencja. Jedną z największych zasług Waldemara Fornalika jest zbudowanie zespołu, kładę na to sformułowanie nacisk - szerokiego zespołu, nie jedenastoosobowej silnej drużyny. Otóż w Gliwicach udało się osiągnąć coś w polskich warunkach niecodziennego - w tej drużynie konkurencja jest, istnieje, działa dosłownie na każdej pozycji. Oczywiście - są pozycje gdzie wyraźnie widać kto jest pierwszym a kto rezerwowym, nie ma jednak chyba rezerwowego, który byłby w tej drużynie niepotrzebny.

Weźmy pozycję wahadłowych. W Piaście jest na dwie pozycje aż pięciu interesujących zawodników. Piast generalnie nie ściąga ukształtowanych i sprawdzonych już w polskich realiach piłkarzy. Weźmy takiego Arkadiusza Pyrkę z Radomia. Dorastał pod stolicą, pod nosem Legii, w Pruszkowie, a jednak nie zauważyła (ewentualnie: nie doceniła) ona jego talentu. A teraz? Nastolatek dostaje powołania do reprezentacji młodzieżowej, w ostatnim meczu z Jagiellonią strzelił pięknego gola i w efektowny sposób wypracował drugiego.

Piast Gliwice: ciągły plac budowy. Jak wszędzie w Polsce

Nie jest łatwo skonstruować tak grający zespół w obecnych warunkach kiedy piłkarza się ma a zaraz potem można nie mieć. Wie to Waldemar Fornalik, dlatego posiadł umiejętność ciągłego przebudowywania drużyny. Prawda jest taka, że w polskich warunkach nie buduje się drużyny, tylko ciągle ją... przebudowywuje. Jeśli ktoś wyrasta bowiem ponad stan - zaraz zabiera go zagranica, takie są ekonomiczne realia. Z ekipy, która zdobyła w 2019 roku pozostało zaledwie kilku piłkarzy. Wydaje się jednak, że Piast jest w trakcie szlifowania zespołu równie ciekawego jak wtedy. 

Czy uda się nawiązać do niedawnych wspaniałych czasów? Nikt tego nie wie. Moim zdaniem Piast podąża jednak jedyną drogą, którą może tam wrócić. Innej chyba nie ma. 

No bo jak inaczej budować stałą publiczność dosłownie u boku takiego giganta jak Górnik Zabrze. Wydaje się, że to co teraz robi Piast to jedyna droga. Grać ładnie i tak by mecze były emocjonujące. Najbardziej wymyślne, pomysłowe, inteligentne akcje promocyjne mające na celu przyciągnięcie ludzi nie zadziałają jeśli drużyna nie gra dobrze w piłkę. Piast w piłkę gra dobrze. Mecze z Legią czy z Jagiellonią są meczami tego rodzaju, że jeśli jakiś bajtel widział Piasta akurat po raz pierwszy - może już z nim zostać. A czy nie o to chodzi? Czy nie tak buduje się frekwencję?

Piast Gliwice: ludzie, nie roboty

A że Piast nie wygrywa jak leci? Że daje sobie wyrwać zwycięstwo gdy wydaje się, że to niemożliwe? Cóż - wiemy przynajmniej, że piłkarze Piasta to jednak ludzie, nie roboty.  

Stadion Piasta Gliwice z lotu ptaka/Paweł Czado/INTERIA.PL
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem