Podbeskidzie Bielsko-Biała - Legia Warszawa 1-4
Legia Warszawa jedną nogą w finale Pucharu Polski. Podopieczni Henninga Berga wygrali pewnie na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała 4-1 (2-0) w pierwszym meczu półfinałowym.
Miesiąc temu w meczu ligowym stołeczni wygrali u siebie 3-0, ale w rundzie jesiennej lepsi byli rywale - 2-1.
Do pełni sił po kontuzji wrócił napastnik stołecznego zespołu Orlando Sa, ale usiadł na ławce rezerwowych. Zabrakło natomiast kontuzjowanych Dossy Juniora i Michała Żyry. Nie wystąpił również Ondrej Duda, któremu Henning Berg dał odpocząć po meczach reprezentacji.
Trener "Górali" Leszek Ojrzyński zapowiadał, że szansę dostaną zawodnicy, którzy dotąd grali mniej. W kadrze meczowej Podbeskidzia nie było m.in. Macieja Iwańskiego czy Tomasza Sokołowskiego.
Faworytem spotkania była Legia, choć mistrzowie Polski ostatnio nie zachwycali. Dużą ochotę do gry miał zwłaszcza Michał Kucharczyk, który szalał na lewym skrzydle. Dobre zawody rozgrywał również Masłowski.
Gospodarze w pierwszych minutach atakowali legionistów już na ich połowie. Zapał do gry wysokim pressingiem szybko się jednak skończył. Goście mieli optyczną przewagę - częściej byli w posiadaniu piłki, lepiej rozgrywali swoje akcje. Brakowało tylko odpowiedniego wykończenia.
W 24. minucie nic nie zapowiadało, że padnie gol. Michał Masłowski oddał strzał z 18 metrów niezbyt silny i na dodatek w środek bramki. Richard Zajac przygotował "koszyczek", żeby złapać piłkę. Futbolówka jednak skozłowała przed bramkarzem "Górali", co go kompletnie zaskoczyło, i wpadła do siatki. Ten gol obciąża konto Zajaca.
Legia poszła za ciosem i sześć minut później prowadziła już 2-0. Dokładnym dośrodkowaniem z rzutu wolnego popisał się Tomasz Brzyski. Ivica Vrdoljak znakomicie strzelił głową z 12 metrów w samo "okienko". Zajac wyciągnął się jak struna, ale nie zdołał sięgnąć piłki.
Gospodarze dopiero w 40. minucie poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Duszana Kuciaka. Dość niespodziewanie w dogodnej sytuacji znalazł się Gracjan Horoszkiewicz. Uderzył z 11 metrów, ale w ostatniej chwili jeden z legionistów zdążył przyblokować.
PP: Podbeskidzie Bielsko-Biała - Legia Warszawa 1-4. Galeria
Trener Ojrzyński od początku drugiej połowy puścił w bój Piotra Malinowskiego i Antona Slobodę. Zwłaszcza pierwszy z wymienionych wniósł dużo ożywienia. To on w 55. minucie dobrze dośrodkował z lewego skrzydła. Akcję zamykał Adam Pazio, ale jego strzał został zablokowany. Chwilę później jednak "Górale" stanęli przed znakomitą szansą, żeby zdobyć kontaktowego gola. Marek Saganowski zagrał ręką w polu karnym i arbiter podyktował "jedenastkę". Adam Deja uderzył źle - zbyt słabo i na odpowiedniej wysokości dla bramkarza. Duszan Kuciak znakomicie obronił rzut karny.
W 72. minucie wspaniałą indywidualną akcję przeprowadził Kucharczyk. Reprezentant Polski przejął piłkę na własnej połowie i popędził na bramkę "Górali". Mijał rywali i w końcu oddał mocny strzał z 18 metrów. Zajac skapitulował po raz trzeci. Niespełna 10 minut później powinno być 4-0, ale Marek Saganowski nie wykorzystał sytuacji sam na sam.
Chwilę radości mieli też kibice Podbeskidzia, kiedy to Maciej Korzym wykorzystał dobre podanie Malinowskiego i precyzyjnym strzałem tuż przy słupku pokonał Kuciaka. Odpowiedź Legii była błyskawiczna. Kucharczyk idealnie zagrał do rezerwowego Jakuba Koseckiego, który przyjęciem zgubił obrońcę i skierował piłkę do pustej bramki. Powtórki telewizyjne wykazały jednak, że gol nie powinien być uznany, bo Kucharczyk był na spalonym.
Legia wygrała z Podbeskidziem 4-1 i jest już niemal pewna awansu do finału Pucharu Polski. Trudno uwierzyć, że "Górale" będą w stanie odrobić tak dużą stratę w rewanżu przy Łazienkowskiej.
Rewanż za tydzień w Warszawie.
Finał Pucharu Polski odbędzie się 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Po meczu powiedzieli:
Leszek Ojrzyński (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): "To dwumecz, w którym na razie wysoko przegrywamy. Gratuluję Legii za to, że tak nas wypunktowała; nieźle grała w piłkę. Grając z Legią nie możemy popełniać takich błędów. Pierwsza bramka wpadła pechowo. To był strzał, który można było złapać "w dwa palce", a jednak piłka zmieniła kierunek. Druga bramka po stałym fragmencie gry, gdzie praktycznie żaden nasz zawodnik nie wyskoczył, a Vrdoljak był sam. Grając z mistrzem Polski nie można tak postępować. Mieliśmy bardzo dobrą sytuację na kontakt, ale nie wykorzystaliśmy rzutu karnego. Bramka na 1-3 nic nam już potem nie dała. W Warszawie pewnie będzie ciężko, ale trzeba się wykazać profesjonalizmem i zagrać lepiej".
Henning Berg (trener Legii Warszawa): "Po zwycięstwie zawsze jesteśmy szczęśliwi. Był to dla nas dobry mecz. Strzeliliśmy kilka pięknych goli, a Dusan Kuciak obronił rzut karny. To połowa drogi do finału PP. Druga część dopiero przed nami".
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Legia Warszawa 1-4 (0-2)
Bramki: 0-1 Michał Masłowski (24.), 0-2 Ivica Vrdoljak (30.), 0-3 Michał Kucharczyk (71.), 1-3 Maciej Korzym (84.), 1-4 Jakub Kosecki (88.)
Żółta kartka - Legia Warszawa: Michał Masłowski, Marek Saganowski.
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów 5 864.
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Adam Pazio, Gracjan Horoszkiewicz, Pavol Stano, Kristian Kolcak, Piotr Tomasik - Dariusz Kołodziej (46. Anton Sloboda), Adam Deja (67. Robert Demjan), Artur Lenartowski - Damian Chmiel (46. Piotr Malinowski) - Maciej Korzym.
Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Igor Lewczuk, Tomasz Brzyski - Guilherme Costa (75. Jakub Kosecki), Ivica Vrdoljak, Michał Masłowski (79. Dominik Furman), Tomasz Jodłowiec (79. Helio Pinto), Michał Kucharczyk - Marek Saganowski.