Lech Poznań zmienia całą swoją obronę. Gra trójką wchodzi w grę?
Sprowadzenie dwóch środkowych obrońców w jeden weekend wskazuje na to, że Lech Poznań chce całkowicie zreformować swoją defensywę. Pojawia się okazja do zmian głębszych niż tylko wymiana piłkarzy.

Bartosz Salamon i Antonio Milić podpisali umowy z Kolejorzem w ten sam weekend i wraz z Lechem polecieli na zgrupowanie w Turcji. Zostali już włączeni do zajęć z zespołem. Przyjście tych dwóch defensorów to bardzo istotna zmiana, która wskazuje na kilka bardzo istotnych spraw.
Po pierwsze - trener Dariusz Żuraw chce mieć większe pole manewru pod względem liczby obrońców. W poprzednim roku do tej formacji doszli w Lechu tacy piłkarze jak Alan Czerwiński, Bohdan Butko, ale to obrońcy skrajni. Środek pozostał bez zmian, a wobec ciągłych kontuzji Thomasa Rogne i niestabilnej, upstrzonej urazami formy Lubomira Satki okazało się, że pozostał do regularnej gry jedynie Djordje Crnomarković i Tomasz Dejewski, ratujący Kolejorza raz jeszcze. Po prostu brakowało tu zawodników.
Po drugie - Lech stracił jesienią aż 22 gole. Poza dwoma najgorszymi zespołami ligi, czyli Podbeskidziem Bielsko-Biała i Stalą Mielec, więcej od poznaniaków straciła tylko Jagiellonia Białystok. To jest koszmarny dorobek, niegodny zespołu z ambicjami i uniemożliwiający włączenie się do walki o trofea. Kolejorz zatem musiał zmienić jakość gry swojej obrony i to szybko. Inaczej przepadnie mu też druga część sezonu. Stąd sprowadzenie dwóch środkowych obrońców było priorytetem i te transfery zostały przeprowadzone w pierwszej kolejności.
Sprowadzenie dwóch takich stoperów otwiera przed Lechem nowe możliwości
Po trzecie - obaj nowi środkowi obrońcy mają powyżej 190 cm wzrostu. To oznacza, że trener Żuraw szukał właśnie takich piłkarzy, gdyż chce podwyższyć swą defensywę. Tacy gracze jak Bartosz Salamon i Antonio Milić są przystosowani do tego, by dobrze grać w powietrzu, co oznacza że Dariusz Żuraw zamierza zmienić charakterystykę gry Kolejorza w polu karnym.
Jak pamiętamy, zarówno obrońcy, jak i bramkarze Lecha byli obwiniani o to, że są zbyt wrażliwi na wrzutki i dośrodkowania z rzutów rożnych. Poznański zespół tracił w takich okolicznościach skandalicznie dużo bramek. Teraz obecność Bartosza Salamona i Antonio Milicia ma sprawić, że bramkarze - czy będzie to Filip Bednarek, czy wracający po kontuzji Mickey van der Hart - będą mogli pozostać na linii bramkowej, gdzie radzą sobie dobrze. Obaj mają niezły refleks. Nowi stoperzy dostaną zadanie zdjąć z nich obowiązek interweniowania tak często na przedpolu.
Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie!
Po czwarte - Bartosz Salamon i Antonio Milić to powrót Lecha do klasycznej formy budowy środka obrony, bardziej dostosowanej do wymagań ekstraklasy. Dotychczasowi stoperzy byli gromadzeni do gry w europejskich pucharach, a Bartosz Salamon i Antonio Milić to zawodnicy o parametrach lepiej nadających się do ligowej sieczki.
Po piąte wreszcie - Lech zyskuje szansę na to, by po raz pierwszy od dawna spróbować innego ustawienia obrony. Przy tym zestawie środkowych obrońców może np. spróbować gry z trójką obrońców. To kuszące, zwłaszcza że dwie rewelacje ligi zbudowały swój sukces na takim zestawieniu - Raków Częstochowa i Górnik Zabrze.
W wypadku Lecha to też możliwe, ale nie wiemy czy trener Żuraw na podobny wariant się zdecyduje. Zwłaszcza teraz, kiedy Kolejorz znalazł się w trudnej sytuacji w tabeli i nie jest to najlepszy czas na eksperymenty i wprowadzanie nowych rozwiązań. Niewykluczone, że Dariusz Żuraw zaplanuje je jednak na przyszłość.