Ekstraklasa: Podbeskidzie Bielsko-Biała - Zagłębie Lubin 0-0
Przed piątkowym spotkaniem Podbeskidzie Bielsko-Biała i Zagłębie Lubin zajmowały ostatnie miejsca w tabeli. I po tej kolejce niewiele się zmieni, bo obie drużyny zyskały tylko po jednym punkcie, nie zdobywając nawet gola.
W odróżnieniu od tego, co oglądaliśmy na ligowych boiskach w ostatnich dniach, w piątkowe późne popołudnie piłkarze nie grali w nieznośnym upale, ale w orzeźwiającym, chwilami nawet dość mocnym deszczu.
Jako pierwsi zaatakowali goście, Dorde Cotra stanął oko w oko z Ladislavem Rybanskim, ale bramkarz "Górali" nie dał się pokonać. Nie była to klasyczna "setka", bo lubinianin atakował z boku bramki, a Rybanski znakomicie skrócił kąt.
Podbeskidzie przeważało, lecz strzały Marcina Wodeckiego i Damiana Chmiela były za słabe, by zaskoczyć Michała Gliwę.
W 30. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego minął się z piłką Rybanski. Bartosz Rymaniak nie skorzystał jednak z tego błędu, główkując nad bramką gospodarzy.
Tuż przed przerwą goście zmuszeni byli dokonać pierwszej zmiany. Kontuzjowanego Miłosza Przybeckiego zastąpił David Abwo. Pół godziny po przerwie Abwo też musiał opuścić boisko, a zmienił go Adrian Błąd.
W 54. minucie gospodarze powinni prowadzić 1-0. Chmiel podał z lewej strony płasko do Fabiana Paweli, ten uderzył mocno z pierwszej piłki, ale trafił wprost w Gliwę.
W 72. minucie potężnie uderzył z pola karnego Cotra, ale bramkarz Podbeskidzia znakomicie obronił ten strzał.
W końcówce meczu na boisku w drużynie gospodarzy pojawił się Krzysztof Chrapek. 28-letni napastnik wrócił do drużyny po czterech latach i został owacyjnie przywitany przez kibiców.
W 87. minucie "Miedziowi" wyprowadzili wzorową kontrę, ale Cotra znów nie miał szczęścia, tym razem posyłając piłkę nad bramką.
Piłkarze obu drużyn uraczyli moknących kibiców kiepskim, zwłaszcza po przerwie, spotkaniem. Bezbramkowy remis nikogo nie zadowala, a obie drużyny pozostaną w dolnych rejonach tabeli.
Po meczu powiedzieli:
Czesław Michniewicz (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): "Ten punkt nie jest szczytem naszych marzeń, bo liczyliśmy na trzy. Celem numer jeden, jaki postawiliśmy sobie w tym meczu, było jednak nie stracić bramki i to się udało. Marna to pociecha, bo mieliśmy kilka sytuacji, po których mogliśmy zdobyć gola. (...) Powrót do zespołu Damiana Chmiela był widoczny. Pokazał, ile dla nas znaczy. Chmiel z Jagiełłą napędzali akcje i wyglądało to przyzwoicie. Żałuję sytuacji Paweli. Myślę, że nasze podejście do meczu i zaangażowanie było właściwie, ale zabrakło armat".
Adam Buczek (trener KGHM Zagłębie Lubin): "Plus z dwóch ostatnich meczów jest taki, że nie straciliśmy bramki. Musimy jednak grać trochę inaczej, bo gole trzeba zdobywać. Żeby to się stało trzeba mocniej atakować i oddawać więcej strzałów. Musimy poprawić grę. (...) Dziś zdobyliśmy punkt, ale oczekuje się od nas więcej. My od siebie też więcej wymagamy".
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Zagłębie Lubin 0-0
Sędzia: Tomasz Musiał. Widzów 2600.