Anglia – Polska. Deleu: dlaczego Polacy mieliby nie klęknąć?
Klękać czy nie klękać? Oto jest pytanie. Mało jest osób, które odpowiedzą na nie w sposób bardziej kompetentny niż czarnoskóry Polak - Luiz Carlos Santos Deleu.
Maciej Słomiński, Interia: W Internecie rozgorzała dyskusja czy reprezentanci Polski powinni klęknąć przed rozpoczęciem meczu z Anglią na Wembley. W Wielkiej Brytanii sportowcy klęczą przed rozpoczęciem meczów na znak poparcia ruchu Black Lives Matter, który domaga się równych praw dla osób czarnoskórych. Taki gest wykonują m.in. gracze Premier League. Jaka jest pana opinia jako czarnoskórego Polaka?
Luiz Carlos Santos Deleu, zawodnik Jaguara Gdańsk: - Znam temat, moim zdaniem nie ma przeszkód, żeby Polacy klęknęli przed meczem, jeśli cały świat tak robi. Mecz odbywa się w Anglii, jeśli gospodarze tak robią to goście powinni się dostosować. Jestem tak wychowany, że nie wchodzę w butach do czyjegoś domu, szanuję zwyczaje gospodarza. Tak było, gdy ja przyjechałem do Polski z Brazylii, nie kazałem nikomu tańczyć samby (śmiech). Z tego co wiem z historii Polacy też przez wiele lat byli uciskani, nie mieli własnego państwa więc rozumieją co to znaczy być prześladowanym za pochodzenie.
Czy pana zdaniem istnieje w Polsce problem rasizmu?
- Tak. Chociaż od razu dodam, że jest o wiele lepiej niż kiedyś.
To znaczy?
- Moja historia jest tego najlepszym przykładem. Gdy pierwszy raz zagrałem w Lechii w meczu towarzyskim z Żalgirisem w Wilnie kibice udawali małpy, gdy dochodziłem do piłki. Gdy cztery lata później odchodziłem z Gdańska wielu tych najzagorzalszych kibiców urządziło mi piękne pożegnanie. Był specjalny mecz, race i wszystko.
Co się stało przez te cztery lata?
- Może udało mi się przekonać kibiców, że na boisku daję z siebie wszystko, a poza nim jestem dobrym człowiekiem? Udało mi się przekonać gdańszczan, by oceniać mnie przez pryzmat tego jakim jestem człowiekiem, nie przez pryzmat koloru skóry. Dziś na stałe mieszkam w Gdańsku i nie mam prawie żadnych problemów z powodu mojej karnacji. Niektórym wciąż ciężko przychodzi podanie mi ręki, trudno ich strata.
W 2017 r. otrzymał pan polskie obywatelstwo.
- To chyba najlepszy dowód, że dobrze czuję się w Polsce. Gdańsk to moje miejsce na ziemi. Tak się nie czuję nigdzie, nawet w rodzinnej Brazylii. Mam nadzieję, że zostanę tutaj do końca swych dni.
Wciąż zdarzają się jednak przypadki rasizmu - w poprzednim sezonie został pan wyzwany na stadionie Garbarni.
- To była jedna osoba i zarówno krakowski klub jak i kibice przeprosili mnie po tym. Nie ma o czym mówić, nie jestem człowiekiem który długo żywi urazę. Jestem człowiekiem, który ma dystans do siebie. Często ze znajomymi żartuję, że nie jestem czarny, a karmelowy.