Decyzja krajowej federacji piłkarskiej (FA) ma związek z aferą z udziałem szkoleniowca, który chciał przyjąć łapówkę za pomoc w obejściu przepisów. - Rozstanie z pracodawcami miało charakter umowy za porozumieniem stron. Teraz pojadę gdzieś za granicę. Musze mieć trochę wolnego czasu, aby przemyśleć sytuację w jakiej się znalazłem - powiedział Allardyce. Opiekujący się dotychczas drużyną U-21 Gareth Southgate przejął do końca roku obowiązki zwolnionego trenera. W nowej roli zadebiutuje na Wembley 8 października w meczu z Maltą. Trzy dni później jego podopieczni zagrają na wyjeździe ze Słowenią. 61-letni Allardyce pożegnał się z pracą zaledwie po jednym meczu reprezentacji Anglii. W eliminacjach do mistrzostw świata 2018 "Trzy lwy" wygrały na wyjeździe ze Słowację 1-0. Padł ofiarą prowokacji dziennikarzy "The Daily Telegraph", którzy w sierpniu spotkali się z nim, podając się za przedstawicieli azjatyckiej spółki Far East. Z jego pomocą, za którą miał otrzymać 400 tysięcy funtów, mieli ominąć przepisy dotyczące transferów zawodników. W 2008 roku w Anglii zakazano podmiotom innym niż kluby posiadania choćby częściowych praw do piłkarzy. Wcześniej tak zwane third-party ownership umożliwiało zewnętrznym spółkom czerpanie korzyści z transferów piłkarzy, a także wpływanie na ich losy. Były prezydent UEFA Michel Platini nazwał tę praktykę formą niewolnictwa, a FIFA w maju ubiegłego roku również jej zakazała. To właśnie ominięcie tych ograniczeń miał umożliwić Allardyce. Były już selekcjoner stwierdził, że to nie będzie problemem i że zna agentów, którzy cały czas uprawiają ten proceder. Allardyce selekcjonerem reprezentacji Anglii został w lipcu. Na stanowisku zastąpił Roya Hodgsona, który podał się do dymisji po porażce w 1/8 finału Euro 2016 z Islandią 1-2.