Wisła pierwszego gola straciła pod koniec pierwszej połowy. Po przerwie zdołała doprowadzić do remisu, ale po zaledwie dziewięciu minutach, to Śląsk był znowu na prowadzeniu. - Nie tak sobie wyobrażaliśmy to spotkanie. Przegraliśmy zasłużenie. Najlepiej byłoby teraz schować głowę w piach i odciąć się od tego wszystkiego, ale nie o to w tym chodzi. Mamy teraz dwa tygodnie, żeby ciężko popracować. Będziemy starali się wybrnąć z tego jak najszybciej i zapomnieć o tym meczu - mówił Mączyński Dla Wisły była to już szósta porażka z rzędu, co tylko umocniło ją na ostatniej pozycji w ligowej tabeli. - Przegraliśmy arcyważne spotkanie. Chcieliśmy wygrać za wszelką cenę. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, w jakiej jesteśmy sytuacji, ale to jest sport, piłka nożna. Jest nam tylko przykro, że ludzie muszą patrzeć na taką Wisłę - przyznał szczerze Mączyński. Pomocnik "Białej Gwiazdy" zapowiedział jednak, że klub na pewno nie podda się bez walki i będzie chciał zmienić swoją fatalną sytuację. - Po siedmiu kolejkach nie będziemy mówili, czy Wisła spadnie z ligi czy nie. Mamy jeszcze 30 spotkań przed sobą i wiemy, że jesteśmy w ciężkiej sytuacji. Będziemy jednak robić wszystko, żeby odbić się od tego dna. Musimy się po prostu wziąć w garść i zapieprzać na boisku jeden z drugiego - przyznał. Mączyński niechętnie odniósł się do braku powołania do reprezentacji na mecze eliminacji MŚ. - Jak widać na boisku, tej dobrej formy jeszcze nie ma i nie zawracajmy sobie głowy reprezentacją. Teraz liczy się Wisła i to jest najważniejsze. Żeby grać w reprezentacji trzeba być na odpowiednim poziomie. Ja na pewno teraz na nim nie jestem - stwierdził pomocnik. Piłkarz zmaga się obecnie z lekkim urazem kolana. Przyznał, że w ostatnich spotkaniach cały czas gra na środkach przeciwbólowych. - Na chwilę obecną ten stan zdrowia się poprawił. Jutro mam rezonans magnetyczny i po tym będę trochę mądrzejszy. Mówimy o urazie kolana, który był jeszcze przed mistrzostwami Europy. Staram się dać drużynie tyle ile mogę. Mam nadzieję, że przez te dwa tygodnie przerwy wzmocnię organizm - powiedział piłkarz i zaznaczył, że sam podjął decyzję o grze mimo urazu. - W takim ciężkim momencie mógłbym iść, posiedzieć na trybunach, popatrzeć, ale to nie o to w tym chodzi. Dopóki zdrowie pozwoli będę grać. Czasami emocje na boisku sprawiają, że można zapomnieć o tym bólu. Na chwilę obecną nie jest tak źle, jak było jeszcze kilka dni temu. Z każdym dniem uważam, że ta poprawa jest i musi być przede wszystkim dla mojej głowy. Jutro będę miał wynik rezonansu i jeśli będę widział, że wszystko jest ok, to też na pewno będę inaczej funkcjonował - zaznaczył. W kolejnym ligowym meczu Wisła zagra na wyjeździe z Jagiellonią Białystok. Z Krakowa Adrianna Kmak