Wisła przegrała czwarty ligowy mecz z rzędu i tak słabego początku sezonu nie zanotowała od 1984 roku, po którym spadła z ówczesnej I ligi. - Nie spodziewałem się, że stracimy trzy punkty. Trudno mi się pogodzić z tym, że nie gramy tego, co ćwiczymy na treningach, nie potrafimy bronić dobrego wyniku. Mamy problemy, jesteśmy na ostatnim miejscu i nie chciałbym dopuścić do powtórki z sytuacji, sprzed mojego przyjścia do klubu - dodaje Wdowczyk. - Ten zespół przecież potrafi grać, niewiele się zmienił. Zastanawiamy się nad przyczynami porażek. Analizujemy wszystko, staramy się wpoić drużynie wiarę w zwycięstwo, bo to najważniejsza rzecz w piłce, ale na razie ze słabym skutkiem i - co gorsza - nasz styl gry w meczu z Ruchem był bardzo słaby - mówił trener z grobową miną. Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" złożył też raport o kłopotach kadrowych. - Załuska ma drobny uraz z po meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Chodzi o wiązadła, więc nie chcieliśmy ryzykować, bo nie jest w stu procentach gotowy - tłumaczył zmianę w bramce. - Brożek przechodzi rehabilitację stłuczonych żeber i mięśnia skośnego brzucha - z autopsji wiem, że to bardzo bolesne przy oddychaniu i grze - to przyczyny nieobecności najlepszego napastnika Wisły. - Rysiek Guzmics nie trenował z nami przez dłuższy czas. Miał kontuzję, na dodatek myślami był gdzie indziej. Przed pucharowym meczem z Zagłębiem Sosnowiec nie trenował z nami, dlatego postanowiliśmy nie brać go do składu - wyjaśnił przyczyny braku węgierskiego stopera. Z Krakowa Michał Białoński