Wisła Kraków. Patryk Małecki: Carlos zobaczył, że tutaj trzeba orać
- Polska liga jest specyficzna. W sparingu z Rakowem Carlos Lopez (nowy napastnik - red.) zobaczył, że tu nikt nie da przyjąć piłki, odwrócić się i zagrać tiki-taki. Tutaj trzeba orać - mówił Interii Patryk Małecki po przegranym 1-2 sparingu Wisły Kraków z Rakowem Częstochowa.

Wczoraj w Myślenicach Wisła uległa beniaminkowi 1. ligi w meczu kontrolnym.
- Gdy wychodzisz na mecz, nawet na sparing, chcesz wygrać. Nie graliśmy z głupią drużyną. Raków po raz kolejny pokazał, że nie wybija piłek, tylko gra otwartą piłkę - mówił po meczu Małecki.
- Musieliśmy się nabiegać za drużyną Rakowa, nie wyglądało to super. Wiemy, że popełniamy wiele błędów, ale do pierwszego meczu jest jeszcze trochę czasu. Pierwsze sparingi w naszym wykonaniu zawsze tak wyglądają, że ich nie wygrywamy. Ale może nie o to chodzi, tylko o to, żeby poprawiać błędy i unikać ich w meczach ligowych - analizował pomocnik "Białej Gwiazdy".
- Musimy te dwa tygodnie jeszcze ciężej przepracować, aby już w pierwszym meczu z Pogonią nasza gra wyglądała zdecydowanie lepiej i żebyśmy jak najlepiej zaczęli. Myślę, że w następnych spotkaniach będzie to wyglądało zdecydowanie lepiej, choć mamy trochę do poprawienia - powiedział. - Trzeba trochę czasu, żeby nowi zawodnicy wkomponowali się w drużynę - dodał.
Kadra Wisły na nowy sezon wciąż nie jest zamknięta. Klub mogą opuścić m.in. Krzysztof Mączyński i Petar Brlek.
- Gdyby odszedł Krzysiu Mączyński i Petar Brlek, ciężko byłoby załatać dziurę. Są to podstawowi zawodnicy, którzy dają jakość. Byłoby ich szkoda, ale to klub decyduje - zaznaczył Małecki.
Jak wiślak ocenia nowych kolegów z drużyny?
Julian Cuesta? - Pozytywna osoba, myślę, że dobry bramkarz - ocenił.
Odniósł się też do nowego napastnika, Carlosa Lopeza.
- Wiem, że nie jest łatwo wchodzić do nowej drużyny, a przede wszystkim do naszej, polskiej ligi, bo to jest specyficzna liga - podkreślił.
- W sparingu Carlos zobaczył, jak się gra. Jest mało miejsca, trzeba grać kombinacyjnie, szybko, bo nikt nie da przyjąć piłki, odwrócić się i zagrać tiki-taki. Tutaj trzeba orać - stwierdził "Mały".
Michał Białoński







