Początek sezonu był bardzo nieudany dla "Kolejorza" - osiem straconych goli w czterech spotkaniach, zaledwie jeden punkt. Lech miał problemy zarówno w obronie, jak i w ataku. Trener Urban eksperymentował w defensywie, na środku obrony stawiał na pięciu piłkarzy, a ostatecznie najlepiej wygląda wariant z Paulusem Arajuurim oraz młodym Janem Bednarkiem. Nieporozumieniem wydaje się transfer Lasse Nielsena, zaś z Maciejem Wiluszem w składzie Lech po prostu nie potrafi wygrywać. Jan Bednarek to młodszy brat występującego w Holandii bramkarza Filipa Bednarka, do niedawna gracza FC Utrecht, a dziś VBV De Graafschap. 20-letni dziś stoper pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Sokole Kleczew, a graczem Lecha jest od pięciu lat. W ekstraklasie zadebiutował trzy lata temu, ale w Poznaniu trenerzy na niego nie stawiali. Dlatego właśnie w poprzednim sezonie został wypożyczony do Łęcznej. - Janek miał dobre wejście, można nawet powiedzieć, że bardzo dobre. Przez dłuższy okres nie grał, ale mówiłem już przecież, że bardzo dobrze trenuje i czeka na swoją szansę. Dostał ją, wykorzystał w Bielsku-Białej i potwierdził w ostatnim spotkaniu w lidze. Nie mam w tym przypadku powodów, by go zmieniać - mówi Jan Urban. Mimo dwóch zwycięstw posada trenera Lecha jest poważnie zagrożona. Nie jest tajemnicą, że szefowie Lecha rozmawiali z przynajmniej trzema zagranicznymi szkoleniowcami, ale po ostatnich wygranych, zwalniać Urbana po prostu nie wypada. Jeżeli "Kolejorz" podtrzyma passę, wygra z Bruk-Betem w Niecieczy, a później z Piastem Gliwice, to roszady nie będzie. Urban musi więc liczyć na dobrą postawę defensywy, a w niej Bednarka. - Mogłem postawić na zawodnika doświadczonego, a postawiłem na Janka. W przyszłości ta sytuacja może się zmienić, bo u nas obowiązuje sportowa rywalizacja. W sytuacji, gdy drużynie nie układa się zbyt dobrze, są wybierane inne opcje. Na razie to wyszło, a ci co nie grają, muszą czekać na swoją szansę - komentuje szkoleniowiec, który w Bednarku widzi następcę Marcina Kamińskiego. - Przy swoich świetnych warunkach fizycznych potrafi dobrze "czytać" grę, nieźle się ustawia i w tych dwóch ostatnich meczach pokazał fajne, spokojne wyprowadzenia piłki z defensywy. Tego nam ostatnio brakowało, a to miał właśnie Marcin Kamiński - mówi Urban. - Może i nie grałem w przegranych meczach, ale tak samo mnie to bolało. Gdy wszedłem do składu, starałem się dawać ten pozytywny bodziec, by drużyna lepiej funkcjonowała. Myślę, że w jakimś stopniu to się udało, bo awansowaliśmy w pucharze i zdobyliśmy trzy punkty w lidze. Idziemy w dobrym kierunku i mam nadzieję, że tak już zostanie - twierdzi z kolei Bednarek, który w starciu z Cracovią zdobył swojego pierwszego gola w ekstraklasie. - Nie czuję się wygranym tej sytuacji, bo wciąż nie jesteśmy w dobrej sytuacji. Moja sytuacja się polepszyła, ale do optymalnej pozycji, do której dążę, wciąż daleko. Wiadomo, że jeżeli wiem z kim się gra w obronie, to uczymy się nawzajem pewnych zachowań, automatyzmów, przyzwyczajamy się. Czasem sytuacja wymaga jednak różnych zachowań. Trzeba się dostosować, nie narzekać, ale współpracować i starać nie tracić bramek - kończy piłkarz, który w Niecieczy zagra w piątek po raz 23. w Ekstraklasie. W tym roku już na tym stadionie grał - w barwach Górnika Łęczna, który pod koniec kwietnia wygrał z Termalicą 2-0. Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy