Obie drużyny przystąpiły do meczu w mocno osłabionych składach. Na ławce rezerwowych Legii było tylko pięciu zawodników. W ekipie "Pasów" najbardziej brakowało Dawida Nowaka.Spotkanie rozpoczęło się wyśmienicie dla Cracovii. W 6. minucie Krzysztof Danielewicz świetnie zagrał w kierunku Saidiego Ntibazonkizy. Duszan Kuciak wybiegł z bramki, żeby zażegnać niebezpieczeństwo, ale nie trafił w piłkę. Saidi skorzystał z prezentu i spokojnie posłał futbolówkę do pustej bramki."Pasy" cieszyły się z prowadzenia tylko pięć minut. Michał Kucharczyk huknął z 16 metrów, a Krzysztof Pilarz nie miał najmniejszych szans na obronę. Po chwili groźnie zrobiło się pod bramką Legii, ale tym razem Kuciak ofiarnie zablokował strzał Sebastiana Stebleckiego. W odpowiedzi, po zagraniu z głębi polaw kierunku bramki gości sam pobiegł Władimir Dwalisziwli, minął Krzysztofa Pilarza, ale na dokładne uderzenie z ostrego kąta zabrakło mu sił. Trafił w słupek. W 38. minucie Legia prowadziła 2-1. Z prawego skrzydła w pole karne zagrał Kucharczyk. Milosz Kosanović nie sięgnął piłki i na to tylko czekał Helio Pinto, który z kilku metrów trafił tuż przy słupku.Druga połowa to popis Kucharczyka, który jeszcze dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. W obu przypadkach asystował mu Henrik Ojamaa. Gola na 3-1 Kucharczyk zdobył w 58. minucie, a wynik spotkania ustalił w 86. Beniaminek z Krakowa, mimo porażki w Warszawie, może pierwszą część sezonu zaliczyć do udanych i piłkarze przerwę świąteczno-noworoczną spędzą w dobrych humorach. Legionistów czeka jeszcze spotkanie Pucharu Polski w Zabrzu z Górnikiem. Po meczu powiedzieli: Jan Urban (trener Legii): "Nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni na samym początku tracimy bramkę i musimy odrabiać straty. Dziś udało się z nawiązką. Zwycięstwo cieszy podwójnie, bo wykorzystaliśmy szansę, by odskoczyć od najgroźniejszych rywali w walce o mistrzostwo. To był dzień Michała Kucharczyka - strzelił trzy gole, mógł jeszcze jednego, a przy pierwszym idealnie ściągnął "pajęczynę". Czeka nas jeszcze w środę mecz Pucharu Polski w Zabrzu. Termin, 18 grudnia, to chyba już jednak przesada. Życzenia do świętego Mikołaja? I znowu musimy o napastniku rozmawiać...". Wojciech Stawowy (trener Cracovii): "Gratuluję Legii w pełni zasłużonego zwycięstwa i mistrzostwa jesieni. Chcieliśmy grać w Warszawie otwarcie, by nie popsuć widowiska. Popełniliśmy jednak zbyt dużo błędów, zwłaszcza przy wyprowadzaniu piłki, które gospodarze skwapliwie wykorzystali, punktując nas jak rasowy bokser amatora w ringu. Legia przewyższała nas też pod względem agresji na boisku, ale były też fragmenty, w których pokazaliśmy dobry futbol. Mecz był dość szybki, kibice, zwłaszcza z Warszawy, powinni być zadowoleni. Po raz drugi, po porażce z Lechem (1-6 - przyp. red), zapłaciliśmy wysoką karę za nasz ofensywny styl, ale nie zejdziemy z tej drogi, lecz będziemy go poprawiać, szlifować, by wiosną grać lepiej i skuteczniej". Legia Warszawa - Cracovia 4-1 (2-1) Bramki: 0-1 Ntibazonkiza (6.), 1-1 Kucharczyk (11.), 2-1 Helio Pinto (38.), 3-1 Kucharczyk (58.), 4-1 Kucharczyk (86.) Żółta kartka - Legia Warszawa: Tomasz Jodłowiec, Inaki Astiz. Cracovia Kraków: Mateusz Żytko, Przemysław Kita. Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 15˙126. Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Jakub Wawrzyniak - Michał Kucharczyk, Tomasz Jodłowiec, Dominik Furman (73. Miroslav Radovic), Helio Pinto, Henrik Ojamaa (87. Łukasz Broź) - Władimir Dwaliszwili (68. Patryk Mikita). Cracovia: Krzysztof Pilarz - Sławomir Szeliga, Mateusz Żytko, Milos Kosanovic, Adam Marciniak - Saidi Ntibazonkiza, Krzysztof Danielewicz (82. Edgar Bernhardt), Damian Dąbrowski, Sebastian Steblecki, Łukasz Zejdler (46. Przemysław Kita) - Marcin Budziński.Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy