Początkowo rywalem czempiona z Alabamy miał 4 listopada być Luis Ortiz, jednak "King Kong" wpadł na dopingu i plany te spaliły na panewce. W związku z tym federacja WBC nakazała swojemu mistrzowi pojedynek z obowiązkowym pretendentem z Kanady, co nie spodobało się zdecydowanej większości kibiców."Niestety, to on stanie naprzeciw mnie w ringu. Nikt nie chciał tej walki, ja również. Ale ona musi się odbyć. On jest obowiązkowym pretendentem, więc nie można było go pominąć. Ludzie muszą się z tym pogodzić" - obwieścił Wilder."Za drugim razem będzie prościej. Już raz go rozpracowałem, więc teraz to będzie bułka z masłem. Mogę powiedzieć, że już w tej chwili jestem na niego gotowy" - dodał mistrz świata federacji WBC.