Zmarzlik tych słów już nie cofnie. Padła jasna deklaracja
Bartosz Zmarzlik 12 kwietnia skończy 30 lat. Polak już teraz może wyrównać rekord wszech czasów w postaci sześciu tytułów mistrza świata. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to za rok zostanie najlepszym żużlowcem w historii. Ważne słowa padły nie tylko podczas grudniowej Gali FIM, ale także w trakcie 90. Plebiscytu Przeglądu Sportowego. Zawodnik Orlen Oil Motoru Lublin nie zamierza szybko schodzić z tronu.
Przyszło nam żyć w erze Bartosza Zmarzlika. Polak w ostatnich sześciu latach pięciokrotnie sięgał po tytuł indywidualnego mistrza świata. Jego passę przerwał jedynie Artiom Łaguta w 2021 roku. Nic nie wskazuje na to, żeby podobny scenariusz miał się w najbliższym czasie powtórzyć.
Zmarzlik tych słów już nie cofnie, rywale w strachu
Kwestie polityczne wpłynęły na to, że od 2022 roku Rosjan nie ma w cyklu Grand Prix. Żaden inny zawodnik nie jest w stanie nawiązać równej walki z 29-latkiem. Zmarzlik już w najbliższym sezonie stanie przed szansą wyrównania rekordu wszech czasów Tony'ego Rickardssona i Ivana Maugera. Za rok może być już najlepszy w historii.
Podkreślmy, że w kwietniu skończy dopiero 30 lat. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to przed nim jeszcze dekada jazdy na żużlu. To złe wieści dla jego rywali, którzy być może po cichu liczyli, że Polakowi może nie zależeć na śrubowaniu jak największego rekordu. Nic z tych rzeczy. Zmarzlik nie pozostawił wątpliwości zarówno na grudniowej Gali FIM, jak i podczas 90. Plebiscytu Przeglądu Sportowego
- Wciąż jestem młody i zamierzam być tutaj jeszcze nie jeden raz - powiedział po odebraniu statuetki za zajęcie 5. miejsca w głosowaniu na Sportowca Roku. Zawodnik Orlen Oil Motoru Lublin chce pobić wszelkie rekordy i zapisać się na stałe w annałach tej dyscypliny. Podobne słowa wygłosił także na Majorce, kiedy odbierał złoty medal mistrzostw świata.
To ewenement, ostatnią kontuzję odniósł ponad dekadę temu
Przepisem na sukces jest całkowite oddanie się sportowi żużlowemu. Zmarzlik żyje tym od rana do wieczora. Kiedy wpadł w tarapaty, potrafił nocami ślęczeć z mechanikami w warsztacie, żeby rozwikłać zagadkę. Największy kryzys od lat przeżył w poprzednim sezonie. Przez to stracił choćby złoty medal indywidualnych mistrzostw Polski oraz pierwsze miejsce w rankingu PGE Ekstraligi.
Nie wpłynęło to jednak na klasyfikację generalną Grand Prix, ponieważ tytuł zapewnił sobie już na rundę przed końcem cyklu. Wychowanek Stali Gorzów unika również jakichkolwiek urazów. Tak naprawdę ostatnią kontuzję odniósł 13 lat temu. Wówczas złamał kość udową podczas zawodów młodzieżowych.
W tym roku miał wiele upadków, które wynikały z brawurowych ataków. Kiedy nie czuł odpowiedniej prędkości, podejmował bardzo ryzykowne decyzje, które kończyły się cżęstymi kraksami. Na szczęście z każdej wyszedł praktycznie bez szwanku.