Hubert Hurkacz już na starcie swojego ulubionego wielkoszlemowego turnieju daje oręż tym wszystkim, którzy wciąż nie zaliczają go do grona najlepszych tenisistów świata. Co do zasady Polak już nim jest, wszak plasuje się na 7. miejscu w rankingu ATP, ale z jakiegoś powodu mimo 27 lat wciąż nie wygrywa tych największych turniejów. Hubert Hurkacz "nieobecny" na korcie. Polak źle wszedł w Wimbledon Nieprzewidywalność wrocławianina znów dała o sobie znać w starciu z notowanym na 144. miejscu Albotem. Polak od początku starcia pozwalał rozwijać skrzydła przeciwnikowi z Mołdawii, a ten rósł z każdą akcją. Polak długo nie dawał się przełamywać, ale w returnowych gemach nie był w stanie zdobyć przewagi. Ogromną niespodzianką powiało przy stanie 5:5 w pierwszym secie, gdy w kolejnym gemie Polak został przełamany przez przeciwnika. Albot grał bez kompleksów, postawił na ofensywny tenis, a naszemu asowi po wielokroć brakowało precyzji lub nie dokonywał optymalnych wyborów. W efekcie Mołdawianin wygrał gema, a następnie kontynuował swoją przewagę. Chwilę później Polak przy bekhendzie zaliczył wywrotkę, poślizgnął się przy linii końcowej, ale na szczęście w pełni kontrolowany sposób. Wimbledon: Hubert Hurkacz - Radu Albot. Wynik meczu na żywo, relacja live A za moment, zupełnie wbrew prognozom pogody, Londyn okazał się być prawdziwym Londynem i zaczął mżyć deszcz. I zaczęła się niepewność... Sędzia nie spieszył się z decyzją, szybko wykonał ze swojej wieżyczki telefon, zapewne kontaktując się z supervisorem. Po czym trwało oczekiwanie. Zawodnicy chwilę siedzieli na swoich ławeczkach, a także spacerowali po korcie. Hurkacz dłonią sprawdzał stan trawy, by za moment jeden ze swoich ręczników rzucił na podłoże i zaczął wycierać podeszwy butów. Z kolei sędzia przespacerował się w pobliże obu linii końcowych, gdzie w podobny sposób do Polaka sprawił wilgotność nawierzchni, a wkrótce potem mecz został wznowiony. Niestety przy podaniu Albona bez happy-endu dla Hurkacza, który nie zdołał odpowiedzieć powrotnym przełamaniem i przegrał pierwszą partię 5:7. Ratunek z niebios. Odmieniony Hurkacz po wymuszonej przerwie? W drugim secie nasz zawodnik częściej zaczął komunikować się ze swoim szkoleniowcem. Nieco dłuższa konwersacja nastąpiła przy stanie 1:1. Nie wszystkie wypowiedzi Boyntona donośnie się poniosły, ale wyraźnie wybrzmiało jedno krótkie zdanie "do przodu Hubert, zrelaksuj się". Niedługo później Amerykanin powtórzył to zawołanie w stronę swojego podopiecznego, lecz na korcie zupełnie nie było widać zrelaksowanego faworyta. - Co jest? Pomysł z pójściem do siatki był bardzo dobry, tylko nie trafił czysto w piłkę - nie mógł uwierzyć jeden z doświadczonych dziennikarzy, kręcąc głową po kolejnej pomyłce Hurkacza. I znów pojawił się strach, że Polak przegra swoje podanie. Na chwilę odrobił straty, by w kolejnej akcji wyrzucić piłkę poza linię boczną i przewagę znów miał rywal. Będący pod presją Hubert szczęśliwie doprowadził do równowagi i wtedy ostateczny ratunek przyszedł z niebios. Opad powrócił i od razu na tyle rzęsisty, że decyzja mogła być tylko jedna - spotkanie na korcie numer 3 na ponad godzinę zostało przerwane i wznowione o godz. 13:25 czasu lokalnego. Co jednak znamienne, Hurkacz po losowaniu nie lekceważył swojego pierwszego rywala, choć wielu ekspertów już oczekiwało, że pierwsze schody mogą przyjść dopiero w potencjalnym starciu w ćwierćfinale z Novakiem Djokoviciem. 27-latek nie wymazał z pamięci, że w 2020 roku został pokonany przez Albota w I rundzie turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu. Gwoli ścisłości Polak przegrał z Mołdawianinem dwukrotnie, wcześniej w finale challengera w Shenzhen. Do pierwszej z ich dwóch dotychczasowych batalii doszło w 2017 roku. Artur Gac, Wimbledon