Robert Lewandowski i cała nasza reprezentacja już zdążyła zakończyć swoją przygodę z Euro 2024. Po ostatecznej klęsce i ostatnim gwizdku w meczu z Francją, na profilu piłkarza pojawił się nocny wpis, w którym jednak nie padły żadne słowa. Do serii zdjęć "Lewy" dodał jedynie w opisie emotikonę z polską flagą. Ta "cisza" w opisie została odebrana, jak wymowny znak od Roberta, któremu po prostu zabrakło słów, by skomentować całą sytuację. Internauci szybko zaczęli udzielać się w komentarzach, nie gryząc się przy okazji w język: "No dokładnie... Bez słów", "Zawsze to samo", "Do domu", "Trzeba było siedzieć na ławce, to młodzi zrobiliby robotę" Lewandowski wrócił po Euro 2024 do domu, a chwilę potem takie wieści Po powrocie do ukochanej żony i dzieci Robert mógł nieco odpocząć od tego całego zamieszania. Najlepszym sposobem okazał się wakacyjny wyjazd, bowiem już kilka dni później pochwalił się zdjęciem z córkami, z którymi pozuje na tle jeziora Lewandowscy mają wszak swą posiadłość na Mazurach, gdzie w okresie letnim lubią spędzać czas wraz z liczną rodziną. Do dyspozycji mają kilka sypialni, parę łazienek i okazałą kuchnię, gdzie mogą przygotowywać oczywiście zdrowe obiady. Swego czasu zresztą zrobiło się w tym kontekście dość głośno, gdy jeden z tabloidów opisał, jak Anna "lata helikopterem po bułki na śniadanie". W ich mazurskiej wsi nie ma bowiem żadnego sklepu, więc trzeba się udać do miejscowości oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów. "Podczas weekendu Annie Lewandowskiej zachciało się bułki, ale pojawił się problem; w wiosce, w której przebywa para nie ma piekarni; zakochani musieli zatem udać się... helikopterem, do wsi oddalonej o 30 km od Stanclewa, by spełnić życzenie ukochanej" - donosił "Super Express". Informacja ta rozbawiła samą żonę Roberta, która postanowiła skomentować to w swoim stylu, udowadniając że ma spory dystans: "Hahahah plotki, ploteczki wyssane z palca! Nie, nie latam po zakupy, dwa nie jem bułek" - oznajmiła. Lewandowski zmienił jadłospis. To koniec "kulek mocy"? Teraz temat kulinarny niespodziewanie powrócił, tym razem za sprawą Robert. Piłkarz na Instagramie postanowił się bowiem pochwalić swoim nowym jadłospisem. I tutaj największe zdziwienie, bowiem wygląda na to, że słynne "kulki mocy" jego żony poszły w odstawkę. Przypomnijmy, że swego czasu o tym produkcie było naprawdę głośno, a z Roberta żartowali sobie nawet jego koledzy z Bayernu Monachium. Do czasu, aż sami się w nich nie rozsmakowali... "Ania robiła mi słynne kulki mocy, które zabierałem na mecze. Koledzy z szatni z Bayernu zaczęli mi je w końcu podkradać, Ania robiła więc ich coraz więcej i tak ostatecznie narodził się pomysł założenia firmy. Czasami ten moment przychodzi sam, tylko trzeba wiedzieć, kiedy w to wejść" - opowiadała w magazynie "Forbes" Podczas ostatniego pobytu na Mazurach Lewandowski pokazał, co obecnie znajduje się w jego menu. I chyba zaczął stawiać na nieco bardziej "tradycyjne" pokarmy: "Makaron z sosem pomidorowym i pesto, różne rodzaje ryb i warzywa" - zaczął opisywać swój aktualny jadłospis Robert w jednej z relacji na Instagramie, pomijając całkowicie "kulki mocy". Nie wiadomo, co na to wszystko Anna, bo gdy Robert nadawał z kuchni, żony nie było w pobliżu. Cóż, chyba jednak nie miała mężowi za złe, a już na pewno zapomniała o tym dzięki wyjazdowi na Lazurowe Wybrzeże, gdzie udali się po krótkim pobycie na Mazurach. Anna zdążyła już się pochwalić zdjęciami z tamtejszych miasteczek. Jak dowiedział się gol24.pl, Lewandowscy zatrzymali się w Antibes, gdzie nocują w pięciogwiazdkowym hotelu. Noc w tym miejscu to koszt ponad pięciu tysięcy złotych.