Jak się okazało, po skoku Dawida Kubackiego jury nie przerwało konkursu. Z belki puszczono Japończyka Rena Nikaido. Dron leżał na zeskoku skoczni w okolicy linii, która oznacza koniec strefy punktowanej. Dopiero po skoku Azjaty obsługa ruszyła, by sprzątnąć sprzęt, który zawiódł. To wszystko działo się tuż przed rywalizacją Piotra Żyły z Aleksandrem Zniszczołem. Wąsek znów zachwycił. Nieprawdopodobna batalia o triumf w TCS, koszmar Krafta Dron spadł na skocznię po skoku Dawida Kubackiego. Polacy skomentowali - Na skoczni jeszcze nie widziałem czegoś takiego. Widziałem na niej tylko awaryjne lądowanie drona. Na szczęście z boku. To jest tylko sprzęt. Trzeba być z takimi urządzeniami bardzo ostrożnym - mówił Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego. - Było wiele rozmów, że z tymi dronami trzeba bardzo uważać. Poruszano temat latania nad zeskokiem - dodał. - Miałem kiedyś taką sytuację, kiedy dron wylądował zaraz za mną na skoczni. Wtedy na centymetry wyrobił się przed spadem. Jeśli dron leżał z boku skoczni, to najwyraźniej nie było wielkiego ryzyka i dlatego puścili Japończyka - dopowiedział Kubacki. Sytuację skomentował też Thomas Thurnbichler, trener kadry naszych skoczków, który powiedział: Z Bischofshofen - Tomasz Kalemba, Interia Sport