Kamil Stoch ten sezon rozpoczynał z wielkimi nadziejami. Nasz trzykrotny mistrz olimpijski latem zdecydował się bowiem na radykalną zmianę i stworzył własny sztab szkoleniowy, na którego czele stanął bardzo dobrze znany mu duet. Mowa o Michale Dolezale oraz Łukaszu Kruczku. Z tą dwójką już wcześniej Stoch osiągał swoje wielkie sukcesy. Tym samym dwukrotny triumfator postawił na zaufanych ludzi, którzy mają za zadanie ponownie wprowadzić go na szczyt. Thomas Thurnbichler skreślił wielkiego mistrza. Znamy skład na Turniej Czterech Skoczni Po letnich przygotowaniach sygnały z obozu Stocha były wręcz nadzwyczajnie pozytywne. - Wiosną było więcej pracy. To okres, kiedy zawodnik głównie odpoczywa, a ja miałem aż nadto myślenia. Trzeba było wszystko zorganizować. Potem była czysto przyjemność. Pracuję w zespole, w którym czuję się bardzo dobrze. Cieszę się, że uwaga jest skupiona na mnie. Zostały mi stworzone warunki, które zawsze chciałem mieć - mówił we wrześniu dla "Skijumping.pl". Kamil Stoch obejrzy TCS z domu. To była jego decyzja Niestety jednak początek sezonu w wykonaniu Stocha jest rozczarowujący, najbardziej dla niego samego. W związku z tym pojawiły się wątpliwości, czy Kamila zobaczymy podczas Turnieju Czterech Skoczni. W poniedziałek po godzinie 17:00 Polski Związek Narciarski opublikował kadrę, w której miejsca dla Stocha nie ma. W miejsce trzykrotnego zwycięzcy tej imprezy do Oberstdorfu poleci Dawid Kubacki, choć jak się okazuje, Stoch wygrał walkę o bilet do Niemiec. Adam Małysz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" zdradził kulisy sprawy. - Z tego, co słyszałem, to była decyzja Kamila i Michała Doleżala. Uznali, że skoki nie są na tyle dobre, żeby jechać. Wcześniej były przymiarki do tego, żeby Kamil startował. Powiem więcej: w piątek lub sobotę był dla niego kupowany bilet. Pierwsza wersja była taka, że jadą ci sami skoczkowie, którzy wystartowali w Engelbergu. Kamil z Michałem uznali jednak, że lepiej będzie spokojnie potrenować - przekazał prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Przyszłość Stocha wisi na włosku, a zaraz Turniej Czterech Skoczni. "Nie powinien jechać" Co więcej, Małysz potwierdził to, co mówi Stoch i jego trener, odnośnie formy i podstaw, które zostały zbudowane latem. - Widziałem te skoki z lata, dostawałem nagrania video i potwierdzam. Tyle tylko, że te skoki wyglądały zupełnie inaczej, niż teraz. Trudno jednak określić, gdzie jest problem. Na pewno głowa odgrywa bardzo dużą rolę w tym przypadku. Przerwa z powodu kontuzji też miała swój wpływ, bo to był newralgiczny okres - przekazał 47-latek. Ostatnio, gdy Polacy chcieli trenować między weekendami, to nasze skocznie nie były do tego gotowy. Tym razem sytuacja jest inna i warunki dla Kamila mają być doskonałe. - W Wiśle skocznia jest gotowa. W Zakopanem są mniejsze obiekty i działają wszystkie oprócz Wielkiej Krokwi - przekazał Małysz. Jeśli nie dojdzie do żadnej niespodziewanej zmiany w środku turnieju, to Stoch do Pucharu Świata wróci dopiero 18 stycznia, na weekend w Zakopanem. Oczywiście pod warunkiem, że wygra miejsce na treningach.