Przed trwającym sezonem Pucharu Świata w reprezentacji Polski w skokach narciarskich doszło do wielu znaczących zmian. Tą podstawową był podział na dwie grupy. Pierwszą była ta dowodzona przez Thomasa Thurnbichlera, do której w tym roku nie zalicza się Kamil Stoch. Nasz trzykrotny mistrz olimpijski zdecydował się bowiem pójść swoją ścieżką i postawić na to, na co swego czasu postawił także Adam Małysz. Stoch stworzył bowiem indywidualny sztab szkoleniowy. Koszmar Horngachera. Cios przyszedł niespodziewanie, pisze się czarny scenariusz Na jego czele stanął duet trenerów, których 37-latek zna doskonale. Mowa o Michale Dolezale oraz Łukaszu Kruczku. Obaj w swojej karierze osiągali wielkie sukcesy, prowadząc właśnie Stocha. Praca rozpoczęła się już latem i wszyscy jasno stwierdzają, że celem jest powrót do światowej czołówki, z której nasz mistrz niestety wypadł. Stoch ten sezon zaczął jednak słabo, a na pewno zdecydowanie słabiej, niż mógłby tego oczekiwać on sam i kibice. Stoch stoi nad krawędzią. Nadchodzą sądne dni dla mistrza Widać to po wypowiedziach Polaka po wpadce, która przytrafiła mu się w niedzielnym konkursie w Engelbergu, gdzie nie wszedł do drugiej serii. - Absolutnie nie zakładałem takiego scenariusza. W ogóle o tym nie myślałem. Miałem jasno sprecyzowany cel, podejmując to wyzwanie. Moim celem było ponowne osiągnięcie najwyższego poziomu skakania, na jaki mnie stać. Nie zakładałem planu B. Miałem jasny cel, do którego dążyłem i nadal dążę - powiedział dla "Skijumping.pl". Wobec tego wszystkiego pojawia się coraz więcej pytań, które sprawiają, że pojawia się niepewność, co do występu Stocha w Turnieju Czterech Skoczni. W programie "Zimne Dranie" autorstwa Eurosportu padło z ust Jakuba Kota pytanie, które kazało się nad tym zastanowić. Michał Korościel, który komentuje w tym sezonie skoki na antenie Eurosportu, jasno stwierdził, że trzykrotny triumfator tej imprezy nie powinien polecieć do Oberstdorfu na otwarcie całego turnieju. Falstart Kamila Stocha, sam wyjaśnia. "Wdepnąłem w coś, w co nie chciałem" W opozycji do opinii dziennikarza, stanął jego redakcyjny kolega, który zasiada z nim w jednej komentatorskiej kabinie, a więc Igor Błachut. Komentator stwierdził, że Stoch na Turniej Czterech Skoczni nie pojedzie, ale jego zdaniem powinien się znaleźć w kadrze. Sam zainteresowany zaś, po niedzielnym konkursie jasno przedstawił swój plan działania na najbliższy czas. - Cały czas wierzę, że jestem w stanie to zrobić, z pomocą współpracujących ze mną osób. Uważam, że ci ludzie znają się na swojej robocie. Potrzebujemy poukładania pewnych rzeczy i odpuszczenia innych. Wystarczy robić to, co umiemy najlepiej - ocenił. Stwierdził także, że bazę pod dobre skakanie ma przygotowaną. - Na letnich zgrupowaniach, choćby w Bischofshofen czy Garmisch-Partenkirchen, gdzie skakałem z reprezentacjami Austrii i Niemiec, w ogóle nie odbiegałem od nich poziomem. Nawet skakałem z niższych belek i nie miałem żadnych problemów - przekazał Stoch. Teraz tak naprawdę wszystko zależy od trenera Thomasa Thurnbichlera. Austriak stoi przed bardzo trudną decyzją, bo wydaje się pewne, że na Turniej Czterech Skoczni nie pojedzie jeden z wielkich mistrzów. O piąte miejsce w kadrze walczą bowiem Kamil Stoch i Dawid Kubacki, a nie wydaje się, aby był czas na testowanie i poprawianie formy podczas nadchodzących świąt. Być może któryś ze skoczków wybierze się na Puchar Kontynentalny w Engelbergu, który jest tuż przed TCS. Kwalifikacje do pierwszego konkursu już 28 grudnia. Relacja tekstowa na żywo na Sport.Interia.pl.