Partner merytoryczny: Eleven Sports

Hiszpanie o Lewandowskim: „Wart każdej ceny”. Gwiazda TV: „Polska legenda”

Robert Lewandowski dołączył do klubu stu goli w Lidze Mistrzów. Wcześniej dokonali tego tylko Cristiano Ronaldo i Leo Messi. Polak jest w wybitnej formie. W kolejnych miesiącach i latach postara się jeszcze zmniejszyć dystans dzielący go w tej klasyfikacji od Portugalczyka i Argentyńczyka. W międzyczasie Lewy, latami kojarzony z wystudiowanym wizerunkiem maszyny do zdobywania bramek, zdobywa serca niedzielnych kibiców. Micah Richards, gwiazdor CBS Sports, po meczu Barcelony z Brestem w Lidze Mistrzów krzyczał do niego... w naszym języku: „Polska legenda!”.

Robert Lewandowski
Robert Lewandowski/Newspix/Newspix

Polska legenda

Październik 2024 roku, na zgrupowanie reprezentacji Polski przyjeżdża Rio Ferdinand, były legendarny stoper Manchesteru United. Po hotelu Double-Tree by Hilton, gdzie stacjonują Biało-Czerwoni, błyskawicznie rozchodzą się wieści: przeprowadza wywiad z Robertem Lewandowskim na swój kanał na Youtube. Temat w formie ciekawostki żył w środowisku jakieś kilka godzin, ale niczyich wielkich emocji to nie wzbudziło, bo Lewy przez lata wypracował wizerunek perfekcjonisty, któremu do niczego niepotrzebne są medialne popisy. 

Oczywiście, za Jerzego Brzęczka milczał wymownie przez osiem sekund, wcześniej krytycznie wypowiadał się na temat warsztatu Franciszka Smudy i pomysłów taktycznych późnego Adama Nawałki, później mniej lub bardziej wprost uderzał w rozbieżne ze swoimi wizje świata i piłki PZPN-u czy Czesława Michniewicza, a gdy chciał odejść z Bayernu Monachium, to też odważnie na zewnątrz to zakomunikował. W świecie piłki Lewandowski jest na tyle wielką postacią, że każde jego zdanie interpretuje się na setki różnych sposobów. Długo brakowało mu jednak choćby jednego większego publicznego wystąpienia, po którym niedzielny widz piłki nożnej powiedziałby, że to fantastyczny człowiek, nie tylko piłkarz. 

Rozmowa z Ferdinandem wyszła w 21 listopada. Lewandowski jest tam wyluzowany i pewny siebie, nie ma w nim grama pozerstwa ani narcyzmu. Przywołuje starą rozmowę z posługującym się parszywym dla słuchaczy, szkockim akcentem sir Aleksem Fergusonem, którego doskonale imituje. Ferdinand, który przecież Fergusona zna, śmieje się wniebogłosy, wraz z nim chyba wszyscy widzowie, nagranie staje się viralem w internecie. Nie należy przeceniać wartości tej anegdoty, jak i zresztą wszystkich innych opowiedzianych przez Lewandowskiego historii, ale dla rozkochania w sobie współczesnego konsumenta piłki nożnej takie 51 minut rozmowy może być nawet ważniejsze niż najlepsze 90 minut na boisku. 

Tak samo ten program w CBS Sports, w którym Micah Richards, były piłkarz Manchesteru City, czujący się w TV jak ryba w wodzie, krzyczał do Lewandowskiego po naszemu: „Polska legenda!”. Polak strzelił właśnie dwa gole z Brestem w Lidze Mistrzów. Wszyscy trąbili, że dołączył do Ronaldo i Messiego w klubie 100 goli w Champions League, ale takie czasy: wydarzenia czysto sportowo najlepiej sprzedają się w szatach rozrywki, niekoniecznie taniej. Mniejszą popularnością cieszą się więc urywki z również siedzącym w studio Thierrym Henrym, dawnym idolem 36-letniego snajpera Barcy, gratulującym mu wspaniałego strzeleckiego wyczynu, a większym właśnie polskie żarty Richardsa (jak Shaquille O'Neal gadający live o pierogach z Marcinem Gortatem) czy Jamie Carragher pytający chwilę wcześniej Lewandowskiego o styl muzyki, do której ma zatańczyć. - Przypasuje wam reggae - odpowie napastnik Barcy, a w CBS się pośmieją, bo co tu tylko nudziarstwa o sporcie gadać, prawda?

Trzeci po Messim i Ronaldo

Hansi Flick wchodzi do salki konferencyjnej na Estadi Olímpic Lluís Companys. W Katalonii cały czas podkreślają, że Niemiec, niezależnie od pytania i sytuacji, trzyma fason i ma klasę, której czasami brakowało jego poprzednikom - XaviemuRonaldowi Koemanowi. Po 3:0 z Brestem trudno, żeby miał zły humor. Dublet Lewandowskiego pewnie nie zrobił na nim wielkiego wrażenia. W 90 meczach pod jego wodzą, najpierw w Bayernie, teraz w Barcelonie, Polak strzelił 105 goli. Tak, 105! To liczba z kosmosu. Do klubu „100” Ligi Mistrzów mógł  wejść już w poprzedniej kolejce, na początku miesiąca, przeciwko Crevnie Zezdzie. W Serbii strzelił dwa gole i zszedł z boiska w 78. minucie. Hansi Flick, piłkarz zdradził to w Canal+Sport, powiedział mu, że najlepiej będzie, jak setną bramkę w Champions League zdobędzie u siebie w Barcelonie, a nie gdzieś na dalekim wschodzie Europy. 

- Dobrze, że mnie słucha - zażartował Flick.

Trener Barcelony zaraz dodał: - Nie śledzę statystyk, ale wyczyny Lewandowskiego są niewiarygodne. Jest trzeci po Ronaldo i Messim. Zdziwiony nie jestem, grał u mnie przez dwa lata w Bayernie i w Niemczech pobił chyba wszystkie rekordy strzeleckie, jakie tylko można było pobić. W Barcelonie również strzela często, bardzo często, dobrze dla nas. 

Ponad rok temu myśleliśmy, że Lewandowski się kończy. Nie mielibyśmy nawet do niego o to żalu, znalazł się w połowie drogi między trzydziestką a czterdziestką, wielu legendarnych piłkarzy w tym wieku kończyło już kariery albo dogrywało je w egzotycznych ligach, ale Lewandowski to jest inny przypadek. W La Lidze ma 15 goli w 14 meczach, do tego 7 goli w 5 meczach Ligi Mistrzów

~ Victor Malo Martinez, dyrektor Culemania i autor biografii Andresa Iniesty

Lewandowski wart był każdej ceny

Victor Malo Martinez, dyrektor portalu Culemania i autor biografii Andresa Iniesty, w rozmowie z Interią: - Ponad rok temu myśleliśmy, że Lewandowski się kończy. Nie mielibyśmy nawet do niego o to żalu, znalazł się w połowie drogi między trzydziestką a czterdziestką, wielu legendarnych piłkarzy w tym wieku kończyło już kariery albo dogrywało je w egzotycznych ligach, ale Lewandowski to jest inny przypadek. W La Lidze ma 15 goli w 14 meczach, do tego 7 goli w 5 meczach Ligi Mistrzów. Porównuje się go tu często do Luisa Suareza. Obaj są wybitnymi napastnikami. Boiskowymi mordercami. Ale bardzo przy tym różnymi. Polak jest bardziej statyczny, przywiązany do pozycji, przede wszystkim zabójczy w polu karnym i wykorzystujący geniusz na mniejszej przestrzeni. Suarez w grze dawał od niego jeszcze więcej: lewa, prawa, pressing. Kiedy złapał boiskowe flow z Messim i Neymarem, stał się bestią, to była magia w czystej postaci. W Barcelonie lubimy piłkarzy ruchliwych, wybitnych z piłką przy nodze i czasami napastników w stylu Lewandowskiego się nie docenia, a powinno się. Nie mam wątpliwości, że Lewandowski jest największą piłkarską gwiazdą tej drużyny. To postać: Bayern, Borussia Dortmund, wygranie Ligi Mistrzów, cztery gole z Realem Madryt, o krok od Złotej Piłki. Strzela wszędzie, gdzie tylko się pojawi, od dobrych 15 lat. Ale on też chyba sam akceptuje, że najlepszy w Barcelonie jest w tej chwili Lamine Yamal. Gra w piłkę w większym sensie niż Lewandowski, rozumiesz: nie tylko ładuje bramki, ale też drybluje, czaruje, takich piłkarzy kocha się najbardziej. Gavi i Pedri są za to bardziej kochani przez trybuny. Gavi ma serce, a to co w sercu, też na murawie. Tak już jest, że w Barcelonie najbardziej wielbieni są wychowankowie z La Masii. Pedri nie jest tak pracowity jak Gavi, ale sam widziałeś, co działo się, gdy schodził z murawy z Brestem. Na modłę pokłonu do Messiego śpiewano: „Pedri! Pedri!”. Dla człowieka z Barcelony najważniejsze jest, żeby piłkarz grający tu wyznawał nasze „los valores”. Ma to też Pau Cubarsí, jego kontakt z trybunami jest bardzo bliski, intymny wręcz. Lewandowski tego akurat nie przeskoczy żadną liczbą goli.  

To wbrew trendom, ale nienawidzę, jak Barcelona kupuje piłkarzy. Myślę, że takich ja jak jest tu więcej, szczególnie w Katalonii. Lewandowski jest jednak niebywale pracowity, pokorny, to wielki napastnik. Na jego transfer do Barcelony czekało się z podekscytowaniem, a kolejnymi golami i wspaniałymi występami tylko potwierdza, że był wart każdej ceny

~ Marc Vidiella, PuntoDeportivo

Marc Vidiella, dyrektor PuntoDeportivo, kanału na Twitchu, gdzie będąc na stadionie, komentował cały mecz z Brestem, w rozmowie z Interią: - To wbrew trendom, ale nienawidzę, jak Barcelona kupuje piłkarzy. Jak płaci tu 135 milionów euro, tam 120 milionów, gdzieś indziej ponad 80 czy 70. La Masia to kuźnia piłkarzy z duszą oddaną Blaugranie. Myślę, że takich ja jak jest tu więcej, szczególnie w Katalonii. Lewandowski jest jednak niebywale pracowity, pokorny, to wielki napastnik. Na jego transfer do Barcelony czekało się z podekscytowaniem, a kolejnymi golami i wspaniałymi występami tylko potwierdza, że był wart każdej ceny. 

Jan Mazurek z Barcelony

Robert Lewandowski/MANAURE QUINTERO / AFP/AFP
Robert Lewandowski/ALEJANDRO GARCIA /PAP
Robert Lewandowski/LLUIS GENE / AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem