Koszmarny początek, ale co stało się potem. Sceny na Narodowym, Polacy "odpowiedzieli" Szkotom
Fatalnie dla reprezentacji Polski rozpoczął się mecz "ostatniej szansy" na PGE Narodowym przeciwko Szkocji. Rywale objęli prowadzenie w 3. minucie, a z gola cieszył się John McGinn. Trybuna zajmowana przez kibiców przyjezdnych eksplodowała radością, ale bardzo szybko została zagłuszona przez fanów Biało-Czerwonych. Można powiedzieć, że wyręczyli oni kadrowiczów Probierza, świetnie "odpowiadając" Szkotom.
Spore zmiany zaszły w kadrze reprezentacji Polski na kluczowy mecz ze Szkocją. Kadra została przetrzebiona kontuzjami, a Michał Probierz największy ból głowy miał ze skomponowaniem linii defensywnej. Ostatecznie kontuzjowanego Jana Bednarka zastąpił Sebastian Walukiewicz, a za Bartosza Bereszyńskiego do wyjściowej jedenastki wskoczył Jakub Kamiński.
Po kompromitującej porażce 1:5 z Portugalią zaczęły pojawiać się głosy nawołujące do zwolnienia Michała Probierza. Bilans selekcjonera przed spotkaniem ze Szkocją wyglądał słabo, a największą bolączką stała się gra bloku defensywnego. Tylko Bośnia i Hercegowina w najwyższej dywizji traciła więcej bramek od Biało-Czerwonych.
Błyskawiczne prowadzenie Szkocji, co za odpowiedź Polaków. Kibice na Narodowym "przemówili"
Rozpoczęło się dla nas niestety fatalnie. Już w 3. minucie niefrasobliwość bloku defensywnego po dograniu Doaka wykorzystał McGinn i Polacy musieli gonić wynik. Liczna grupa kibiców ze Szkocji zawyła aż w triumfalnym okrzyku, który poniósł się na PGE Narodowym. A zamiast piłkarzy bardzo szybko Szkotom odpowiedzieli fani Biało-Czerwonych.
Od pierwszych minut słychać było na PGE Narodowym doping, co w ostatnim czasie nie zawsze było zasadą. Szkoci zostali szybko zagłuszeni przez gromki okrzyk "My chcemy gola, Polacy my chcemy gola". Ilekroć tylko podopieczni Michała Probierza zbliżali się do pola karnego przyjezdnych, potężny szmer przechodził przez cały stadion, a część kibiców podrywała się z miejsc.
W miarę upływu minut Polacy coraz częściej gościli pod polem karnym Szkotów, a to z kolei wzmagało jeszcze doping na trybunach. Tego dnia Biało-Czerwoni zdecydowanie mogli liczyć na pomoc przysłowiowego 12. zawodnika.