Zieliński świetne zaczął przy Kałuży - wygrał z wicemistrzem i mistrzem Polski!
Cracovia wygrała drugi mecz na własnym stadionie za kadencji Jacka Zielińskiego. Nowy szkoleniowiec nie miał łatwych rywali, bo przyszło mu się zmierzyć z Rakowem Częstochowa i Legią Warszawa.
Zieliński na razie nie nie przegrywa przy Kałuży. Najpierw pokonał wicemistrzów Polski, a teraz mistrza kraju.
W obu przypadkach zastosował podobną taktykę, mierząc siły na zamiary. Przede wszystkim nie stracić gola, co się udało, a potem coś strzelić. "Pasy" do spotkania z Legią przystępowały osłabione. Nie mógł zagrać lider defensywy Milan Rodin, który pauzował za żółte kartki, czy kontuzjowany Marcos Alvarez.
Można się więc było obawiać postawy zespołu w obronie, który w tym sezonie rzadko gra na zero z tyłu. Do jedenastki wrócił Jakub Jugas, który po słabszych występach został odstawiony jeszcze przez Michała Probierza. Okazało się jednak, że albo Cracovia tak dobrze zagrała w defensywnie, albo Legia tak słabo w ataku, że udało się pokonać warszawian bez większych kłopotów.
Goście mieli tak naprawdę tylko jedną świetną okazję do objęcia prowadzenia. Josue zagrał prostopadle piłkę do Kacpra Skibickiego, który przegrał pojedynek sam na sam z Karolem Niemczyckim. Potem bramkarz "Pasów" musiał jeszcze bronić strzałów z dystansu i to by było w sumie na tyle.
Podopieczni Zielińskiego w pierwszej połowie skupiali się przede wszystkim na obronie, a sami wykorzystali jedną okazję. Po dośrodkowaniu Michala Sipliaka, piłkę trąciło jeszcze dwóch legionistów, trafiła ona po nogi Pellego van Amersfoorta, a ten z bliska nie dał szans Arturowi Borucowi.
Cracovia. Pelle van Amersfoort to najlepszy strzelec klubu
Nowy program o Ekstraklasie - Oglądaj w każdy poniedziałek o 20:00!
Cracovia po pierwszej, bardziej wycofanej połowie, w drugiej zagrała z większym animuszem. Dzięki temu miała też swoje okazje, podobnie jak z Rakowem mógł na listę strzelców wpisać się Otar Kakabadze. Tym razem jednak piłka po uderzeniu Gruzina zatrzymała się na słupku.
Oczywiście Legia miała przewagę w posiadaniu piłki , wymieniła więcej podań, oddała więcej strzałów, w tym celnych, ale odnosiło się wrażenie, że biła głową w mur. Nie potrafiła znaleźć sposobu na rozmontowanie defensywy rywala. Nawet jak na murawie pojawili się Szymon Włodarczyk czy Tomaz Pekhart, obaj dobrze grający głową, to brakowało dośrodkowań w pole karne. Natomiast jak były, to pojedynki główkowe wygrywał Jugas, który szczególnie z Siplakiem tworzyli mur nie do przejścia dla piłkarzy mistrzów Polski.
Zwycięstwo nad Legią było dla Cracovii o tyle istotne, że ostatni raz na poziomie Ekstraklasy "Pasy" wygrały z nią u siebie w 2005 roku. Tamten mecz był emocjonujący do samego końca. Mogli go wygrać goście, ale Łukasz Surma nie wykorzystał rzutu karnego, poszła kontra i do siatki trafił Marcin Bojarski. Od tego czasu Cracovia nie potrafiła pokonać Legii w 15 meczach ligowych przy Kałuży.
W niedzielę ta zła passa została jednak przełamana, gwarantując "Pasom" ważne trzy punkty. Zespół podskoczył w tabeli na 10. miejsce, a już w następnej kolejce, czyli pierwszej rewanżowej, podejmie Górnika Łęczna. Na początku sezonu padł remis 1-1. Beniaminek, podobnie jak Legia, znajduje się w strefie spadkowej, ale ostatnio zaczyna grać coraz lepiej.
Cracovia - Górnik Łęczna. Gdzie oglądać?
Mecz Cracovia - Górnik Łęczna w ramach 18. kolejki PKO BP Ekstraklasy odbędzie się 12 grudnia o godz. 12.30. Transmisja w Canal + Sport.