W kraju Legia ucieka, za granicą się cieszą, że ją wylosowali
Piłkarska "jesień" przyszła w tym roku szybciej niż zwykle. Polskie zespoły w komplecie zainaugurowały pucharowe rozgrywki, gra już także liga. Czy Legia Warszawa zagra w Lidze Mistrzów? Czy reforma ekstraklasy podniesie jej poziom? - W polskiej lidze zaszło dużo zmian, ale największe w klubach - mówi w rozmowie z INTERIA.PL Dariusz Dziekanowski.
Poza "rozruchową" pierwszą połową pierwszego meczu Legia nie miała najmniejszych problemów z półamatorami z walijskiego The New Saints FC. "Wojskowi" pokonali pierwszą przeszkodę na drodze do wymarzonej Champions League, ale tak naprawdę schody zaczynają się dopiero teraz.
- Legia już przed rewanżem z Walijczykami na pewno była myślami przy meczu z norweskim Molde (za tydzień - przyp. red.) - mówi Dariusz Dziekanowski. Jego zdaniem, po meczach z New Saints nie można wyciągać daleko idących wniosków. - To zespół półamatorski, więc przewaga Legii nie dziwi, ta różnica musiała być widoczna - uważa były piłkarz warszawskiego klubu.
Za tydzień warszawian czeka teoretycznie znacznie poważniejsza przeprawa. Mistrz Norwegii Molde FK prowadzony jest przez byłą gwiazdę Manchesteru United Ole Gunnara Solskjaera. Ten zapewnia, że o polskim futbolu prawie nic nie wie, ale cieszy się, że wylosował Legię, a nie Steauę Bukareszt, czy FC Basel. Optymizmem napawa go także fakt, że przed rokiem legioniści nie sprostali innej norweskiej drużynie - Rosenborgowi Trondheim w kwalifikacjach Ligi Europejskiej.
Legia udanie rozpoczęła krajowe i pucharowe rozgrywki, choć w pierwszych meczach sezonu nie zachwycili sprowadzeni do drużyny obcokrajowcy: Dossa Junior, czy Helio Pinto. - Jeśli będą tak grać nadal, nie będziemy mogli pozytywnie ocenić tych transferów. Ale miejmy nadzieję, że pokażą w następnych meczach, że mają duży wpływ na grę Legii - powiedział nam Dziekanowski.
Warszawianie mocno wystartowali także w ekstraklasie. Wygrana aż 5-1 na inaugurację z Widzewem Łódź pokazała, że mistrz Polski zamierza obronić tytuł.
- W Widzewie było kilku zawodników, którzy dopiero debiutowali w ekstraklasie. Widzew nie jest zespołem, który się będzie liczył w tym roku, ale będzie walczył o utrzymanie. Zresztą już na wiosnę było w tym klubie bardzo krucho - Dziekanowski nie wieszczy łodzianom sukcesu w tym sezonie.
W starciu z Widzewem trener Legii Jan Urban nie bał się postawić na niespełna dwudziestoletniego napastnika Patryka Mikitę. Ten odwdzięczył się szkoleniowcowi golem i dwiema asystami. Oby więcej było w naszej lidze takich talentów i osób, które potrafią te talenty wyławiać i stawiać na nie.
Zdaniem Dziekanowskiego, na miejscu Urbana nie trzeba mieć wielkiej odwagi, by stawiać na młodych piłkarzy. - Urban ma drużynę z potencjałem. Pytanie, czy ten potencjał wykorzysta. Na rynku krajowym nie powinno być problemu, ale chodzi o to, by pokazał go też na rynku europejskim, bo do tego ma zawodników predysponowanych - wyjaśnia Dziekanowski.
Popularnego "Dziekana" nie zaskoczyło nic w inauguracyjnej kolejce ekstraklasy. W nowym sezonie stawia, podobnie jak większość komentatorów, na Legię. W jego opinii, być może do walki o mistrzostwo włączy się Lech.
- Legia jest zdecydowanym faworytem. Dobrze by było, żeby jeszcze jeden-dwa zespoły mocniej na nią naciskały - ma nadzieję Dziekanowski.
Trudno ocenić formę pozostałych pucharowiczów. Piast Gliwice uległ minimalnie azerskiemu Karabachowi Agdam w debiucie na europejskiej arenie. Dzisiaj rewanż na Śląsku. Pomiędzy spotkaniami z Azerami Piast udanie zaczął ligę, pokonując na wyjeździe Cracovię.
Gliwiczanie zapewniają, że i w tym sezonie powalczą o wysokie cele w lidze.
Śląsk Wrocław zaczął sezon od wygranej 4-0 ze słabym czarnogórskim Rudarem Pljevlja. Błysnął w tym meczu nowy napastnik wrocławian Marco Paixao, który już po dziesięciu minutach gry miał na koncie dwa trafienia.
- Trzeba wziąć pod uwagę klasę przeciwnika. Jeszcze za wcześnie mówić o tym, czy Śląsk będzie się liczył, czy będzie grał lepiej niż w poprzednim sezonie - spokojnie podchodzi do sprawy Dziekanowski.
To samo tyczy się Lecha Poznań, który po wygranej 3-1 na wyjeździe z Honką Espoo może spokojnie myśleć o kolejnej rundzie kwalifikacji Ligi Europejskiej.
W ekstraklasie "Kolejorz" jednak nie zachwycił, tylko remisując w Chorzowie z Ruchem 1-1.
Trudne zadanie czeka beniaminków ekstraklasy, którzy inaugurowali rozgrywki na własnych boiskach i ponieśli porażki. - Cracovia i Zawisza, zwłaszcza ten drugi zespół, posiłkowali się zawodnikami, którzy najlepsze lata mają za sobą albo mieli problemy ze znalezieniem pracodawcy w ekstraklasie - twierdzi Dziekanowski.
Jego zdaniem, reforma ekstraklasy (po 30 kolejkach podział na grupę mistrzowską i spadkową - przyp. red.) nie będzie miała wpływu na poziom rozgrywek. Taki wpływ, i to niekoniecznie dobry, będą miały duże zmiany, które zaszły w klubach.
- Kluby są obecnie bardzo poważnie rozliczane, muszą się wywiązywać ze swych zobowiązań, co za tym idzie, muszą zrezygnować z zawodników, którzy byli zbyt wysoko opłacani albo nie dawali pożytku drużynie (np. rewolucja kadrowa w Wiśle Kraków - przyp. red.) - zwraca uwagę na ciężkie czasy dla niektórych klubów "Dziekan".
- Kluby stawiają na młodych zawodników, bo nie mają innego wyjścia. Widać jednak po pierwszej kolejce, że wielu zawodników dostało szansę, choć ich poziom nie jest najwyższy - dostrzegł niepokojące zjawisko nasz rozmówca.
Ekstraklasa jest dopiero na progu rozgrywek, w europejskich pucharach trwają eliminacje. Na krajowym podwórku Legia Warszawa "odjeżdża" piłkarsko i organizacyjnie pozostałym zespołom. Wydaje się, że Lech Poznań jest jedynym zespołem, który może z nią walczyć. Problem w tym, że ligowe popisy jednych i drugich nikogo nie zadowolą, jeśli nie osiągną sukcesów na europejskiej arenie, z awansem do Ligi Mistrzów na czele.