Partner merytoryczny: Eleven Sports

Trudne zadanie polskiego zespołu. Ich rywala finansuje rząd Viktora Orbána!

Kto wie, czy gdyby nie interwencja węgierskiego rządu, NK Osijek nie błąkałby się dziś po niższych ligach chorwackich? W 2015 roku klub był bliski bankructwa. Osijek, choć jest czwartym co do wielkości miastem w kraju, zdecydowanie nie należy do najbogatszych. Leży bowiem w jednej z najmniej turystycznych części Chorwacji.

El. LM. Czesław Michniewicz: Chcemy zajść jak najdalej. Wideo/Zbigniew Czyż/INTERIA.TV

Wśród miejscowych krąży nawet pewien niewybredny żart:

- Czym dojeżdżasz do pracy?

- Metrem.

- Przecież w Osijeku nie ma metra.

- Pracy też nie ma.

To rzecz jasna hiperbola i w Osijeku da się znaleźć pracę. Prawdą jest jednak, że zarobki i perspektywy są nieporównywalnie mniejsze niż w Splicie, Dubrowniku czy Zagrzebiu.

NK Osijek wsparty przez prywatnego inwestora

NK Osijek to klub ważny w dziejach ligi chorwackiej. Odkąd ta została założona (1991 rok), tylko cztery drużyny nigdy nie zostały z niej zdegradowane. To Dinamo Zagrzeb, Hajduk Split, HNK Rijeka i właśnie NK Osijek. Dwa razy było jednak blisko spadku - w 2014 i 2015 roku. Miasto znacząco uszczupliło dotację, co szybko odbiło się na jakości kadry. Na domiar złego od klubu odwróciła się także część sponsorów.

Wtedy do akcji wkroczył Ivan Meštrović - biznesmen urodzony i wychowany w Osijeku. Miasto - będące wówczas formalnym właścicielem klubu - nie wybrzydzało i przyjęło ofertę. Ofertę symboliczną, bo Meštrović za każdą akcję proponował jedną kunę. W kontekście przejęcia klubu mówiło się również o niemieckim biznesmenie czy lokalnym browarze, jednak najkonkretniejszy w działaniu był tutejszy przedsiębiorca.

Choć zasobność jego portfela pozwalałaby zapewne na utrzymanie w miarę solidnej drużyny, ambicje Meštrovicia były znacznie większe. Zapragnął on zbudować w Osijeku drużynę zdolną do walki o najwyższe krajowe laury. Potrzebował zatem pieniędzy i prężnego sponsora.

Węgierski rząd inwestuje w NK Osijek

Meštrović  wykorzystał swoje koneksje i zainteresował projektem Lőrinca Mészárosa. To jeden z najciekawszych biznesmenów na Węgrzech. Pochodzi z tej samej wioski, z której wywodzi się premier Viktor Orbán - a dziś jest jej wójtem. Choć w dzieciństwie nie byli przyjaciółmi, później ich drogi mocno się ze sobą nawzajem splotły.

Mészáros nie ukrywa nawet, że gdyby nie przychylność premiera, trudniej byłoby mu osiągnąć status oligarchy. Zapytany niegdyś przez węgierskie media o przyczyny swojego sukcesu, odpowiedział krótko: "Bóg, szczęście i Viktor Orbán".

Jak to często ze szczęściem bywa, aby jeden mógł je mieć, drugi musi mieć pecha. Tak też było w przypadku Mészárosa. Nie mógłby liczyć na szczególne względy wszechmocnego na Węgrzech Orbána, gdyby w niełaskę u niego nie popadł Lajos Simicska. To jeden z najbogatszych Węgrów, a także były skarbnik skrajnie prawicowej partii premiera - Fideszu. W latach 2010-2015 miał niemalże monopol na rządowe kontrakty. Kiedy jednak podpadł Orbánowi, jego dobra passa natychmiast się skończyła.

W polityce nie może być próżni, więc na jego miejsce od razu wskoczył Mészáros. Od 2015 roku, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, to on wygrywał tak zwane przetargi. W 2006 roku jego firma gazownicza warta była około 30 tysięcy euro. 10 lat później - już prawie 8 milionów.

Dzięki koneksjom z Orbánem, Mészáros znacznie rozszerzył zakres swojej biznesowej działalności. Realizuje dla rządu inwestycje infrastrukturalne, dostarcza wodę mineralną, a nawet odpowiada za publiczne media. Jego firma kupiła przedsiębiorstwo Mediaworks - właściciela większości liczących się tytułów prasowych. Poza tym w skład imperium Mészárosa wchodzi też ogólnokrajowa telewizja.

NK Osijek w portfolio Mészárosa

Nie od dziś jednak wiadomo, że oczkiem w głowie premiera Węgier jest futbol. Również dzięki tej dyscyplinie sportu Mészáros znalazł się w kręgu zaufanych osób Orbána. To właśnie jemu lider Fideszu zlecił pieczę nad projektem Puskas Akademia FC. To autorski pomysł premiera, który z dala od dużych ośrodków miejskich postanowił stworzyć czołową drużynę kraju. Za państwowe pieniądze wybudował stadion, a teraz konsekwentnie wzmacnia kadrę.

To zresztą nie jedyny futbolowy projekt Orbána. Węgierski rząd wspiera także kluby zagraniczne. To na przykład DAC Dunajska Streda ze Słowacji, Bačka Topola z Serbii, Sepsi OSK z Rumunii, Nafta Lendawa ze Słowenii czy wreszcie NK Osijek z Chorwacji. W każdym z tych miejsc żyje węgierska diaspora.

W Osijeku to około pół tysiąca osób. Nieprzychylni Orbánowi mówią, że premier ingeruje w sprawy zagraniczne innych państw, bo marzy mu się przyłączenie danych terenów do Węgier. Sam zainteresowany takie spekulacje ucina. - Współpraca między Chorwacją i Węgrami w sporcie to także drzwi do innych obszarów, dlatego projekt Osijek postrzegam nie tylko jako rozwój sportu. Dlatego na przykład podczas towarzyskiego meczu chorwackiej reprezentacji w piłce nożnej w Budapeszcie nie słyszeliśmy gwizdów podczas chorwackiego hymnu narodowego, tak samo jak w Splicie podczas węgierskiego hymnu narodowego - mówił Orbán podczas wizyty w Osijeku.

Dotując hojnie klub ze Slawonii, węgierski premier postawił jasny cel: chce mistrzostwa Chorwacji. Na razie musi oglądać plecy Dinama Zagrzeb, ale Osijek rozwija się z sezonu na sezon. Prowadzona obecnie przez Nenada Bjelicę drużyna po raz piąty z rzędu przystąpi do rywalizacji w eliminacjach europejskich pucharów. W grupie jeszcze nie zagrała - teraz bardzo tego chce.

NK Osijek buduje stadion

Klub z Osijeku jest stabilny organizacyjnie i finansowo. Uniezależnił się od miasta, które ma pilniejsze potrzeby niż dotowanie drużyny piłkarskiej. Dość wspomnieć, że na budynkach przy centralnym placu, miejscu rzekomo najbardziej reprezentatywnym, wciąż widać ślady po kulach wystrzelonych podczas wojny bałkańskiej.

Orbán spadł więc NK Osijek z nieba. Za węgierskie pieniądze powstaje akademia, rośnie też nowy stadion. Dotychczasowy - Miejski Ogród - jest przestarzały i znacząco odstaje od ambicji węgierskiego premiera. Najważniejsze dla Orbána są jednak wyniki na boisku. Osijek startuje od drugiej rundy eliminacyjnej i w niej o awans powalczy z Pogonią Szczecin. Trener Nenad Bjelica komplementuje rywala, mówiąc nawet, że to najtrudniejszy rywal, jakiego mogli na tym etapie wylosować. Pytanie: ile w tym kurtuazji, a ile trzeźwej oceny? Odpowiedź - przynajmniej połowiczna - dziś o 21. 

Jakub Żelepień

Viktor Orban finansuje NK Osijek /Abaca/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem