Partner merytoryczny: Eleven Sports

Raków Częstochowa. Papszun chciał grać, skrytykował apel Błaszczykowskiego

W ostatnich dniach sytuacja w polskiej piłce zmieniała się jak w kalejdoskopie, pojawiały się kolejne apele. W końcu w piątek zdecydowano, by z powodu koronawirusa zawiesić rozgrywki Ekstraklasy. Jak się okazuje, nie wszystkim taka decyzja przypadła do gustu.

Koronawirus paraliżuje wydarzenia sportowe. Kolejne imprezy zawieszone. Wideo./INTERIA.TV

Polski Związek Piłki Nożnej i Ekstraklasa SA w ostatnich dniach znalazły się w trudnej sytuacji z powodu rozprzestrzeniającej się epidemii koronawirusa w naszym kraju.

W czwartek podjęto decyzję o kontynuowaniu rozgrywek Ekstraklasy, I i II ligi bez udziału publiczności, ale sytuacja w kraju robiła się coraz gorętsza.

PZPN, Ekstraklasa i kluby otrzymywały kolejne apele o zawieszenie rozgrywek. Ten najgłośniejszy wystosował lider Wisły Kraków Jakub Błaszczykowski. Pisaliśmy o tym TUTAJ. O przerwanie gier apelował też m.in. Polski Związek Piłkarzy, a Górnik Zabrze wstrzymał wyjazd swoich zawodników na mecz z ŁKS-em.

W końcu w piątek krótko po południu Ekstraklasa zawiesiła rozgrywki w najwyższej lidze, a PZPN odwołał mecze I i II ligi oraz Pucharu Polski. Szefowie klubów, trenerzy i piłkarze w większości z ulgą przyjęli taką decyzję.

Zaskoczenie wywołał trener, bardzo dobrze spisującego się w Ekstraklasie, beniaminka - Rakowa Częstochowa.

"Nie uważam, by była to słuszna decyzja. Sprawa nie jest do końca klarowna, bo co się zmieniło w stosunku do czwartku, kiedy PZPN i Ekstraklasa SA podejmowały decyzję, że gramy? Nie możemy żyć pod wpływem wpisów jednej osoby, nawet tak znanej jak Jakub Błaszczykowski. Z tego, co wiem, to nie jest on specjalistą od chorób zakaźnych czy wirusów" - narzekał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Marek Papszun.

"Ustalenia powinny zapaść wcześniej. My byliśmy we Wrocławiu i chcieliśmy grać ze Śląskiem. O wszystkim powinny decydować władze państwowe i samorządowe. Jeżeli nikt nie wydał zakazu gry, to szkoda, że nie doszło do meczu, bo nie wiadomo, kiedy wznowimy rozgrywki. Skala niebezpieczeństwa może być za tydzień lub dwa dużo wyższa. Żałuję, że ktoś nie wpadł na pomysł, żeby zrobić testy na obecność koronawirusa przed spotkaniami i na tej podstawie do nich dopuścić" - powiedział szkoleniowiec Rakowa.

Trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun/Norbert Barczyk/Newspix

WS

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem