Raków Częstochowa czeka maraton. Marek Papszun: Poradzimy sobie
- Oby nas kontuzje i COVID omijały, a sobie z tym poradzimy – tak trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun mówi o napiętym terminarzu, który jego drużynę czeka aż do połowy maja. Finalista Pucharu Polski wygrał trzecie spotkanie w ostatnich ośmiu dniach, ale do 8 maja rozegra aż sześć kolejnych meczów.
Po dwóch wygranych 2-1 w Krakowie - najpierw z Wisłą w lidze, a następnie z Cracovią w półfinale Pucharu Polski, w sobotę Raków ograł w Bełchatowie 3-1 Lecha Poznań. Zwycięstwo to było jak najbardziej zasłużone, co zresztą podkreślił po spotkaniu trener gospodarzy Marek Papszun. Mało tego, szkoleniowiec nie dokonał żadnej zmiany w składzie w porównaniu do spotkania sprzed trzech dni.
- Dziś fizycznie wyglądaliśmy bardzo dobrze, na szybko widziałem, że chyba zrobiliśmy blisko 120 km w dobrym tempie. Z mojej perspektywy to była bardzo intensywna praca. Nie mamy więc na razie problemów z tą grą w okresach trzydniowych, ale jak będzie dalej? Żadna polska drużyna nie grała jeszcze tylu meczów w tak krótkim czasie. Oby nas kontuzje i COVID omijały, a sobie z tym poradzimy - mówił szkoleniowiec. Między 9 kwietnia (mecz z Wisłą) a 8 maja (spotkanie z Piastem Gliwice) Raków ma zaplanowanych dziewięć pojedynków. Dla porównania - pod koniec zeszłego roku, między 22 listopada a 19 grudnia, "Kolejorz" grał dziewięć razy, w tym podróżował do Belgii i Portugalii. Zaczął tę serię od zremisowanego spotkania z Rakowem, kończył zaś samymi porażkami.
Marek Papszun od 5 lat w Rakowie Częstochowa
Trener Papszun przed spotkaniem dostał prezent i gratulacje, bo z Rakowem związany jest już pięć lat. Później sam dziękował swojej drużynie - za świetną postawę.
- Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, w której była jakość piłkarska, organizacja i dyscyplina. A w drugiej pokazaliśmy determinację, charakter i wielkie serce. Wygraliśmy z bardzo trudnym przeciwnikiem, który ma sporo jakości. W Lechu nastąpiła zmiana trenera, więc naturalnym było, że zespół będzie miał dobre nastawienie. Tyle że my w pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem, zrobiliśmy przewagę. Po przerwie szybko straciliśmy bramkę, co napędziło rywala, i potrzebna była kapitalna bramka Marcina, by uspokoić sytuację. Lech miał przewagę, ale niewiele mógł sobie stworzyć - analizował spotkanie Marek Papszun.
Jego zespół wygrał więc trzeci raz w krótkim odstępie czasu, ale sam szkoleniowiec uważa, że zespół musi się szybko zregenerować. - Zaraz jedziemy do Poznania, we wtorek mamy mecz z Wartą, później w piątek kolejny. To zaprząta nam głowy, by być przygotowanym fizycznie - mówił.