W tym roku z powodów pandemicznych PKO BP Ekstraklasa gra w formule ESA30 zamiast dotychczasowej ESA37. Nie ma podziału na grupy, nie ma podziału punktów jak kiedyś, co nie znaczy że nie ma emocji. Poziom gry jest rzeczą niemierzalną, poza tym jest kwestią gustu, a o tym się nie dyskutuje. Trudno też dyskutować z liczbami, a dorobek punktowy drużyn zarówno na górze jak i na dole tabeli jednoznacznie wskazuje, że walka będzie trwała do końca. Zarówno walka o uniknięcie degradacji z Ekstraklasy - wygraną z Wisłą Płock ze strefy zrzutu uciekła Cracovia, wygląda że decydująca batalia rozegra się między beniaminkami - Podbeskidziem Bielsko-Biała i Stalą Mielec. O tym może innym razem, tak samo jak o ligowym podium. Miejsce na nim 11 sezon z rzędu zapewniła sobie Legia Warszawa. To 40 ligowy medal ligowy w historii CWKS, choć oczywiście celem aktualnego mistrza Polski jest obrona tytułu, a nie podium. Zupełnie nieprawdopodobny zbieg okoliczności mógłby pozbawić miejsc "na pudle" Pogoń Szczecin i Raków Częstochowa. Za ich plecami zrobiło się naprawdę ciekawie, zwłaszcza że piłkarze spod Jasnej Góry 2 maja zagrają w finale Pucharu Polski. Ich rywalem będzie Arka Gdynia, jeśli Raków zdobędzie trofeum wówczas zwolni miejsce w nowoutworzonej Lidze Konferencji dla czwartej drużyny Ekstraklasy. Obecnie tę pozycje zajmuje Piast Gliwice, który w tabeli wiosny ustępuje jedynie Legii. Ogółem "Piastunki" zgromadziły 38 punktów, tyle samo mają Śląsk Wrocław, Lechia Gdańsk i Zagłębie Lubin. Zwłaszcza udział w pucharowym boju ostatniej z tych drużyn może być zaskoczeniem. Widziałem tę drużynę w Wielkanocny Poniedziałek, gdy gładko przegrała 1-3 z Lechią w Gdańsku, słaba postawa "Miedziowych" kazała po raz kolejny zadać pytanie o sens wydawania publicznych pieniędzy KGHM na sport zawodowy. Ekstraklasa jest jednak jedną z najbardziej nieprzewidywalnych lig świata. Od tamtej pory podopieczni trenera Martina Szeveli wygrali trzy mecze z rzędu (2-1 z Podbeskidziem, 2-0 ze Stalą, 4-1 z Wisłą Kraków) i złapali kontakt z czołówką. Jak widać ich rywalami byli ligowi słabeusze, teraz Zagłębie czekają prawdzie testy - zagrają z kontrkandydatami do gry w Europie. Już w najbliższej kolejce potykać się będą z Piastem Gliwice u siebie (sobota, 24 kwietnia, godz. 17.30), a następnie w derbach Dolnego Śląska ze Śląskiem Wrocław na wyjeździe (piątek, 30 kwietnia, godz. 20.30). "Wojskowi" pod wodzą trenera Jacka Magiery jeszcze nie przegrali i prezentują się korzystnie.