Miał jesienią problemy, na końcu pomógł liderowi. Takiego szczęścia nie pamięta
- Walczyliśmy do końca, a to nie był pierwszy przypadek, gdy zdobyliśmy bramkę w ostatniej chwili. Nic dziwnego, bo mamy wyjątkową grupę zawodników i wyjątkowy sztab szkoleniowy – tak mówi piłkarz lidera PKO Ekstraklasy Lecha Poznań Nika Kwekweskiri.
29-letni reprezentant Gruzji wrócił do podstawowego składu Lecha i w wygranym 2-1 meczu z Górnikiem Zabrze zdobył gola pod koniec pierwszej połowy. Kapitalnie uderzył z 25 metrów pod poprzeczkę i Daniel Bielica nie zdołał sięgnąć futbolówki. - Gdy mam otrzymać piłkę, to już w mojej głowie sporo się dzieje, a pierwsze co robię, to obserwacja boiska i ustawienia kolegów. Zawsze któryś z nich może być na lepszej pozycji. Jeśli nie widzę lepszego rozwiązania, to uderzam. Może w tej chwili było takie, ale go nie dostrzegłem. Na szczęście dobrze to wszystko się skończyło - mówił Kwekweskiri po meczu.
Lech Poznań. Rollercoaster Niki Kwekweskierigo
Jego gol był niezwykle istotny dla losów tego meczu, bo Lech szybko odpowiedział na trafienie Jesusa Jimeneza i na drugą połowę mógł wyjść z w miarę spokojną głową. Sam Kwekweskiri ma tę rundę wyjątkowo nierówną - raz jest wychwalany, innym razem przysparza nerwów klubowi i trenerowi Maciejowi Skorży. Dobrze zaczął sezon, "wygryzł" nawet ze składu Pedro Tibę, zdobył bramkę z rzutu wolnego w meczu z Lechią Gdańsk. Tydzień później wyleciał jednak z boiska w kluczowym starciu z Pogonią Szczecin, gdy dwukrotnie w środkowej strefie boiska sfaulował rywala. Była jeszcze afera ze spowodowaniem kolizji pod wpływem alkoholu na jednej z ulic Poznania, a do tego dobre mecze w reprezentacji Gruzji (w tym zwycięstwo ze Szwecją) i teraz gol w starciu z Górnikiem.
Piłkarz Lecha Poznań docenia bramkarza
- Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłem tak szczęśliwy. To wyjątkowe zwycięstwo, tuż przed Świętami i przed naszymi kibicami. Chcieliśmy dać im powód do świętowania - mówił Kwekweskiri po spotkaniu. Docenił to, że w końcówce meczu także i Górnik Zabrze mógł rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść. Najpierw Erik Janża huknął z bliska w poprzeczkę, później strzał głową tego samego Janży obronił Filip Bednarek, bramkarz wygrał też pojedynek z Lukasem Podolskim. - Górnik miał znakomite sytuacje, ale Bedi wykonał niesamowitą pracę. Tyle że nasz zespół też wykonał taką robotę, tego potrzebowaliśmy. Postawa całego zespołu była dobra - mówił Gruzin. W ostatnich sekundach Lech wywalczył w tym sezonie remis z Pogonią Szczecin.
Kwekweskiri dodał, że piłkarzom nie pomogły dwie długie przerwy w drugiej połowie - najpierw spowodowaną zadymieniem boiska, a później urazem arbitra głównego Jarosława Przybyła.
- Nigdy nie jest dobrze, gdy już znajdziesz odpowiedni rytm, jesteś rozgrzany, a tu dochodzi do przerwy. Szczególnie w tej pogodzie, bo było zimno. Nie zaczęliśmy dobrze tej drugiej połowy, ale w końcu zaczęliśmy dominować i przyszła przerwa, po niej druga. To nie ejst dobre dla meczu i dla kibiców, nam też przeszkadzało - skomentował "Kwekwe"
Andrzej Grupa