Maciej Skorża ocenił Lecha Poznań: zabrakło dojrzałości
Zagraliśmy za mało dojrzale i za mało dojrzale chcieliśmy rozwiązywać sytuacje ofensywne. Nie do końca zagraliśmy tak, jak to sobie wcześniej zakładaliśmy – mówił po spotkaniu z Radomiakiem trener Lecha Poznań Maciej Skorża. „Kolejorz” tylko zremisował z beniaminkiem na swoim stadionie 0-0.
To miał być inny Lech niż wiosną - taki, który powalczy o mistrzostwo Polski na stulecie klubu. Tyle że przez znaczną część spotkania, zwłaszcza w drugiej połowie, przypominał jednak tę drużynę z zeszłego sezonu. Bezradną w sytuacji, gdy rywal zacznie się bronić blisko swojego pola karnego. Nie pomógł powrót Joao Amarala, ściągnięcie Joela Pereiry, Barry’ego Douglasa czy Artura Sobiecha. - Graliśmy bardzo nerwowo, początek meczu nam nie wyszedł, jak chcieliśmy, pressing nie do końca funkcjonował, ale w miarę upływu czasu zaczęliśmy grać lepiej i pewniej, z determinacją. Odbieraliśmy piłki przed polem karnym rywali, stwarzaliśmy sytuacje, zdobyliśmy dwie bramki po spalonych, a był jeszcze bardzo dobry strzał Mikaela Ishaka. Tyle że graliśmy za mało dojrzale i za mało dojrzale chcieliśmy rozwiązywać sytuacje ofensywne. Nie do końca zagraliśmy tak, jak to sobie wcześniej zakładaliśmy - analizował po spotkaniu trener Lecha Maciej Skorża. Jego zdaniem druga połowa była jeszcze trudniejsza, bo Radomiak mocno się cofnął i okopał przed swoim polem karnym. - My zaś w pierwszej części nie zmusiliśmy ich do tak intensywnego biegania, jak chcieliśmy. Za mało graliśmy piłek za ich linię obrony, a to miało się dziać zwłaszcza wtedy, gdy na boisko wszedł Artur Sobiech. W efekcie straciliśmy dwa ważne punkty, ale ten mecz pokazał kierunek naszej dalszej pracy. Czas będzie pracował na naszą korzyść - dodał Skorża, który chwalił też postawę rywala. - Spodziewaliśmy się dobrze zorganizowanego przeciwnika, widzieliśmy ich sparingi z Jagiellonią czy Lechią, gdzie tak dobrze grali. Dzisiaj to potwierdzili, że mają organizację gry na całkiem niezłym poziomie. Mogę tylko pogratulować Radomiakowi dzielnej postawy, a też mieli w pierwszej połowie bardzo dobrą szansę. Ten pierwszy mecz z beniaminkiem to zawsze jest taki, że nie do końca wiadomo, czego się spodziewać.
Skorża spodziewa się, że zwłaszcza przy Bułgarskiej sporo spotkań będzie wyglądało tak jak to piątkowe w drugiej części. - Nam zabrakło cierpliwości w kruszeniu tego muru, za mało było indywidualnych akcji na bokach, by tę obronę rozerwać, za mało ruchu za linią obrony. A liczyliśmy, że to będzie naszą mocną stroną - przyznał szkoleniowiec Lecha. Skorża liczy, że kadra jego drużyny zostanie wkrótce uzupełniona, szczególnie na skrzydłach. W pierwszej połowie zwłaszcza Jakub Kamiński starał się podejmować walkę, w drugiej akcji jego i Michała Skórasia było już niewiele. - Przed przerwą udawało im się czasem rozerwać tę obronę Radomiaka, a po przerwie już tego było mniej. Mogliśmy zmieniać ciężar gry, rozciągać grę, cierpliwie pograć. Tego zabrakło - ocenił.