Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lechia Gdańsk spłaciła zobowiązania licencyjne

Prawie rok po jego zdobyciu piłkarze otrzymali premie za Puchar Polski. Do końca trwała walka z czasem, ostatecznie rzutem na taśmę Lechii udało się spłacić zobowiązania licencyjne.

Piotr Stokowiec dla Interii: W porównaniu ze ścisłą czołówką europejską nie mamy się czego wstydzić. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

W zeszłym tygodniu pisaliśmy (ZOBACZ), że zbliżające się dni będą dla Lechii decydujące.

Sytuacja mogła pójść niekoniecznie w dobrą stronę. Pandemia koronawirusa wywołała kryzys, a przecież gospodarka to zespół naczyń połączonych. Nie tylko Lechia nie miała przychodów z meczów, ale również jej partnerzy znaleźli się w sytuacji podbramkowej i obiecane płatności przesunęli w czasie. Mowa o Enerdze, Mieście Gdańsk oraz indonezyjskiej firmie PayTren. Pod znakiem zapytania stanął również termin płatności za wypożyczenie Lukasza Haraslina do włoskiego Sassuolo.

Do wyczyszczenia zobowiązań licencyjnych potrzebne były środki przede wszystkim do zapłaty piłkarzom premii za zdobyty 2 maja 2019 roku Puchar Polski. Jak widać, czasem sukces bywa przekleństwem. Były nerwy, ale ostatecznie przyszła kolejna pożyczka właścicielska i kryzys licencyjny został ostatecznie zażegnany. Lechia spełniła kryteria finansowe by zagrać w PKO Ekstraklasie w sezonie 2020/21. Reszta w nogach piłkarzy.     

Pytanie, czy wszystko trzeba zostawiać na ostatnią chwilę? Przecież pierwotny termin składania wniosków licencyjnych mijał 31 marca, miesiąc temu. Takie igranie z czasem może się źle skończyć. Tak jak w sezonie 2017/18, gdy z powodu dni wolnych w Niemczech pieniądze dotarły do Gdańska z opóźnieniem i Lechia została ukarana ujemnym punktem.

Trener Lechii Piotr Stokowiec/Piotr Matusewicz/East News
Piotr Stokowiec dla Interii: Wytworzyła się atmosfera pracy. Wideo /INTERIA.TV/INTERIA.TV

Co będzie teraz? Wraz z powrotem życia do normalności, w pierwszej połowie maja powinno odbyć się Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, pierwotnie zaplanowane na pierwszy kwartał bieżącego roku. Na dziś agenda nie przewiduje podwyższenia kapitału spółki, ale jest jeszcze trochę czasu. Jeśli akcjonariusze wyrażą na to zgodę, dług wobec właściciela zostanie zamieniony na nowe udziały.

W efekcie tej operacji wysokość zobowiązań właścicielskich spadnie, udział rodziny Wernze w Lechii wzrośnie kosztem udziałów lokalnych akcjonariuszy mniejszościowych. Co to zresztą za różnica czy "strażnicy pieczęci" mają 30 procent akcji, czy 3? I tak rządzi ten kto ma większość.

O wiele lepiej będzie za to wyglądało sprawozdanie finansowe Lechii, dzięki czemu zmieni się pozycja klub w negocjacjach z podmiotami rynku finansowego. Wszystko powyżej jest w trybie warunkowym, potrzebne jest właściwe procedowanie sprawy na Walnym Zgromadzeniu.    

Maciej Słomiński

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem