Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lechia Gdańsk. Piotra Stokowca siedem grzechów głównych

Piotr Stokowiec przestał być trenerem Lechii Gdańsk po 3,5 roku. Pod względem wyników był najlepszym trenerem w historii klubu, dlaczego więc strony się rozstały?

PKO BP Ekstraklasa. Piotr Stokowiec po raz ostatni opuszcza konferencję prasową jako trener Lechii Gdańsk. Wideo/Maciej Słomiński/INTERIA.TV

Decyzja Lechii Gdańsk o zakończeniu współpracy z trenerem Piotrem Stokowcem i jego sztabem była dla wielu zaskoczeniem.  Szczególnie dla osób mieszkających w głębi kraju, z dala od wybrzeża. Jednak ci będący bliżej wiedzieli, że współpraca nie szła w dobrym kierunku i kontrakt upływający 30  czerwca 2022 r. zapewne nie będzie przedłużony. 

O szczegółach pisze dzisiejszy "Przegląd Sportowy": "Umowa Piotra Stokowca kończyła się 30 czerwca 2022 roku i klub podjął decyzję o jej nieprzedłużaniu. Dlatego w dalszej konsekwencji doszliśmy do porozumienia o natychmiastowym zakończeniu współpracy. Myślę, że trenerowi byłoby bardzo ciężko prowadzić drużynę bez nowej umowy i jednocześnie z informacją, że jej nie przedłużymy - tłumaczy Adam Mandziara.

(...) decyzja zapadła już przed meczem i ewentualne zwycięstwo nad Radomiakiem nic by tutaj nie zmieniło. - Warunki porozumienia wypracował prezes Lechii Paweł Żelem i agent trenera. Naturalnie również przed meczem. To jest decyzja klubu po szczegółowej analizie a nie w podjęta w emocjach! Braliśmy pod uwagę perspektywę i rozwój klubu - podkreśla Mandziara".

Spróbujmy wypunktować siedem grzechów głównych, które zdecydowały, że władze Lechii Gdańsk postanowiły się rozstać z trenerem Piotrem Stokowcem, szkoleniowcem, który prowadził gdański klub w najlepszym sezonie w historii - w rozgrywkach 2018/19 Biało-Zieloni zajęli 3. miejsce w lidze, zdobyli Puchar Polski, a w konsekwencji w kolejnych - Superpuchar. 

Studio Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00/interia/materiały promocyjne

1. Wybory personalne - symbolem  galimatiasu z obsadą składu jest ostatnia sytuacja z bramkarzami Lechii Gdańsk. Konia z rzędem temu, kto odgadnie czemu po meczu z Cracovią (3-0) od składu został odstawiony Zlatan Alomerović? Jeśli już, trzeba było dokonać zmiany po meczu ze Śląskiem Wrocław (1-1), gdy niemiecko-serbski golkiper popełnił błąd. Alomerović w czterech meczach wpuścił dwa gole. Jego konkurent Dusan Kuciak, w dwóch - cztery razy wpuścił piłkę do siatki. Kto wyjdzie do gry w kolejnym meczu? To już nie problem Piotra Stokowca, ani jego trenera bramkarzy, Jarosław Bako. Ten ostatni w ogóle z Alomeroviciem i Kuciakiem nie rozmawiał, dlatego decyzje personalne często bywały zaskoczeniem dla drużyny.

2. Brak rozwoju zawodników - trener był w Gdańsku bardzo długo, dlatego jest wielu zawodników, którzy osiągnęli pod jego ręką zarówno szczyt, jak i dołek formy. Wiadomo, że piłka nożna jest sportem zespołowym, ale o wyniku decydują jednostki. Być może to tylko wrażenie ostatnich tygodni, ale wydaje nam się, że lista tych, którzy dołowali jest dłuższa od tych, którzy sięgnęli szczytów. Bardzo słabe okresy mieli m.in.: Patryk Lipski, Karol Fila, Jan Biegański, Maciej Gajos, Jaroslav Mihalik.

 3. Brak promocji młodzieży - wielokrotnie słyszeliśmy o stawianiu na młodych w Lechii Gdańsk. Tymczasem oferta od Śląska Wrocław za Mateusza Żukowskiego (proponowano kasę plus Bartłomieja Pawłowskiego) nie przyszłaby gdyby "Żuko" w Lechii grał. Był poza składem, dlatego chciał odejść. Kacper Urbański jest o wiele za grzeczny, by powiedzieć takie słowa, ale od osób z jego otoczenia słyszeliśmy, że wyjazd do Włoch wręcz uratował jego karierę. Brak promocji nadzwyczajnego talentu jakim jest Urbański to jeden z grzechów głównych Stokowca. Dlaczego w sezonie 2020/21, gdy z ligi spadała jedna drużyna, "Dolny" został schowany do szafy? Sezon wcześniej Urbański jako drugi najmłodszy gracz w jej historii zadebiutował w Ekstraklasie, po czym....grał w CLJ. Po co był ten debiut? Żeby pokazać komuś na górze, że braki w składzie są takie, że trzeba wystawiać gołowąsów? Nawet gdyby Kacper popełnił jeden czy drugi błąd, to co z tego? Jak mawiają górale o początkujących narciarzach - "jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz". Wiadomo, że o miejscu w składzie powinien decydować nie wiek, a umiejętności, ale akurat Urbańskiego (ci co się znają mówią, że to talent na miarę Kacpra Kozłowskiego) należało promować nawet na siłę i pokazywać w "oknie wystawowym". Wówczas klub skasowałby za niego nie 900 tys. euro, a kilka milionów. Znających trochę piłkę młodzieżową pusty śmiech ogarnia, gdy słyszą że Pogoń Szczecin za Adriana Benedyczaka (z całym szacunkiem dla jego umiejętności) wzięła dwa miliony euro, a Lechia za Kacpra Urbańskiego dwa razy mniej.  W sezonie 2020/21 Lechia zajęła 11. miejsce w klasyfikacji Pro Junior System. To dobry wynik? 

4. Zachowawczy styl gry - można powiedzieć: "widziały gały, co brały". Trener Piotr Stokowiec wraz ze swoim sztabem w Polonii Warszawa, Jagiellonii Białystok czy wreszcie Zagłębiu Lubin nie słynął z huraganowej ofensywy. To polska Ekstraklasa, trudno oczekiwać barcelońskiej tiki-taki, natomiast, nawet mając do dyspozycji Lukasa Haraslina, Artura Sobiecha, młodszego Flavio Paixao i zdrowego Rafała Wolskiego, w sezonie 2018/19 drużyna nie grała zbyt ofensywnie, co zresztą na konferencji prasowej przed ostatnim meczem z Cracovią (akurat efektownie wygranym 3-0) przyznał Stokowiec:

- Największe sukcesy w Lechii osiągnęliśmy, grając systemem defensywnym, z kontry, po akcjach oskrzydlających, ważna jest skuteczność.

Bałtycki Komentarz Sportowy odc. 17. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Wiadomo, że najlepszy marketing stanowi wynik sportowy, ale fakty są takie, że na drużynę Piotra Nowaka, która nie wygrała nic, chodziło więcej kibiców niż na najlepszą w historii klubu drużynę Piotra Stokowca. Na frekwencję składa się wiele czynników, styl gry jest jednym z nich.

5. Finanse - w Polsce Lechia Gdańsk ma markę klubu wiecznie borykającego się z kłopotami finansowymi. Faktycznie, od momentu przejęcia klubu przez niemieckich właścicieli, gdańszczanie byli dwukrotnie karani ujemnymi punktami za niezapłacone zobowiązania, a w negatywnie rekordowym okresie Lechia była winna swym piłkarzom aż pięć pensji. Wydaje się, że te czasy należą już do przeszłości. Można z przekąsem dodać, że pracownicy Lechii sami są sobie winni - nikt im nie bronił na finiszu sezonu 2020/21 zająć czwartego miejsca, zamiast siódmego. Niższy finisz oznaczał brak w klubowej kasie kilku milionów złotych i kolejny poślizg finansowy. Na marginesie, chyba tylko w polskiej Ekstraklasie jest możliwe być w grze o puchary, gdy się przegra 12 na 30 meczów w sezonie. Obecnie sytuacja finansowa jest już wyprostowana, piłkarze w lipcu otrzymali zaległe wynagrodzenia, niektórzy nawet żartowali, że chyba przeszli na system angielski i otrzymują tygodniówki. Czasy są jednak ciężkie, blisko 200 tysięcy złotych które pobierał co miesiąc sztab trenera Stokowca można przeznaczyć na kilku dobrych piłkarzy. Również rachunek ekonomiczny zdecydował o zakończeniu współpracy. Po co płacić trenerowi, z którym się nie wiąże przyszłości? Tu wracamy do wstępu i sytuacji opisanej przez "Przegląd Sportowy".

6. Czas - zespół "Rolling Stones" ma taki kawałek "Time is on my side", czyli "Czas jest po mojej stronie". Czas zdecydowanie nie był po stronie Piotra Stokowca. Trzy i pół roku w Gdańsku to bardzo długo jak na polskie warunki. Im dalej w las, tym bardziej wszyscy byli już sobą zmęczeni w trójkącie: sztab - drużyna (mimo kilkukrotnej przebudowy) - zarząd. Wszyscy znali się jak łyse kobyły, trudno w tej sytuacji o twórczy ferment i wymyślenie prochu. Co ciekawe, Stokowiec i jego sztab równie długo byli w Zagłębiu Lubin i z tego co nam wiadomo, tam też nastąpiło zmęczenie materiału. Trudno mieć do kogoś pretensje, że długo pracuje (widocznie jakieś korzyści z tego były), ale czasem do szatni przyda się wpuścić trochę świeżego powietrza.

7. Psychologia - grzech siódmy i chyba najpoważniejszy. Trener Piotr Stokowiec wraz ze swoimi ludźmi Łukaszem Smolarowem i Pawłem Habratem opracował suplement do Narodowego Modelu Gry, który skupiał się na przygotowaniu psychologicznym. Nie będziemy się "babrać w intelektualnym brodzku" (tak powiedział Stokowiec o Sławomirze Peszce) czy przytaczać wywiady Marco Paixao (o rasizmie - jego bliźniak został kapitanem), czy nawet Błażeja Augustyna. Jednak, słysząc głosy dochodzące z szatni Lechii Gdańsk, czasem człowiek zastanawiał się, czy w powyższych wywiadach nie było ziarna prawdy. Gdy słyszeliśmy o przesunięciu jednego z zawodników do rezerw za pomocą emaila, obrażeniu się na innego po finale Pucharu Polski czy obwinianie  jeszcze innego o odpadnięcie z Brondby, zastanawialiśmy się, który poradnik psychologiczny zaleca taki metody. Ktoś napisał o Stokowcu: "dobry trener, trudny człowiek" i chyba był bliski prawdy. Z tej trudności wynika punkt 6 - czas przyniósł zmęczenie materiału. 

Maciej Słomiński

Piotr Stokowiec/Zbigniew Czyż/INTERIA.PL
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem