Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lechia Gdańsk. Marco Terrazzino: Zareagowaliśmy pozytywnie

Pomocnik Lechii Gdańsk, Marco Terrazzino ma bardzo ciekawe piłkarskie CV. W meczu z Wartą Poznań wreszcie pokazał próbkę swych możliwości.

Bałtycki Komentarz Sportowy - Odcinek 25. WIDEO/INTERIA.TV/INTERIA.TV

W poprzednich dwóch meczach (z Górnikiem Zabrze w lidze i sensacyjnie przegranym ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki w Pucharze Polski)  trener Tomasz Kaczmarek nie bardzo pomógł zmianami drużynie Lechii Gdańsk. W wygranym 2-0 spotkaniu z Wartą Poznań w Grodzisku Wielkopolskim było już inaczej, udało się "wstrzelić" z roszadami zawodników. Kaczmarek mówił o tym na pomeczowej konferencji prasowej:

- Dziś były dobre zmiany, które nas ożywiły dodały energii, była wiara do ostatniej minuty, że uda się wykreować sytuacje. Te trzy punkty, które bardzo dużo nam dają

Jakub Kałuziński dośrodkował do Flavio Paixao, który był faulowany w doliczonym czasie gry. 20 minut wcześniej wprowadzony został Marco Terrazzino, który wreszcie dał próbkę umiejętności, które prezentował wcześniej, m.in. na poziomie 2.Bundesligi. Pomocnik zastąpił na lewym skrzydle mało efektywnego, Bassekou Diabate:

- Trener przekazał mi wskazówki po niemiecku, co bardzo pomaga. Język futbolu jest uniwersalny, ale jednak gdy mówimy w jednym języku, komunikacja jest bardziej precyzyjna. Miałem współpracować z Conrado, który gra bardzo ofensywnie. Trener mówił mi, że mam pokazać swą jakość na boisku i starać się szukać podań do napastników w pobliżu pola karnego rywali - powiedział po meczu Terrazzino.

Lechia Gdańsk pokonała Wartę Poznań w dramatycznych okolicznościach

Gdy przybywał do Gdańska, niemiecki zawodnik z włoskimi korzeniami był przedstawiany polskim kibicom jako numer "10", tymczasem w Grodzisku zagrał wyraźnie na lewym skrzydle.

- Moja ulubiona pozycja to ustawienie za napastnikiem. Nie da się ukryć, że nie jestem typowym zawodnikiem skrzydłowym, który drybluje, dobiega do linii i dośrodkowuje. W Niemczech grałem również na lewym skrzydle, dlatego gdy trener wystawił mnie na tej pozycji starałem się grać jak najlepiej, by nasza drużyna wygrała - przyznał po meczu zawodnik.

Lechia Gdańsk ma za sobą trudny tydzień, zarówno pod względem fizycznym jak i mentalnym. We wtorek gdańska drużyna sensacyjnie odpadła z Pucharu Polski po meczu z III-ligowym Świtem Nowym Dwór Mazowiecki.

- W poprzednich meczach szło nam bardzo dobrze, długo byliśmy niepokonani i nagle zdarzył się taki mecz jak ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki...Zagraliśmy słabo i odpadliśmy z pucharu. Wszyscy byli smutni i wkurzeni. Chcieliśmy pokazać pozytywną reakcję w lidze i to się udało. Zabieramy trzy punkty do domu, to się liczy najbardziej - powiedział Marco Terrazzino.

Wygrana z Wartą Poznań nie przyszła jednak łatwo, dwie decydujące bramki padły dopiero w doliczonym czasie gry.  

- To był szalony mecz, długo wydawało się, że skończy się bezbramkowym remisem, jednak wierzyliśmy do końca w zwycięstwo. Myślę, że zasłużyliśmy na trzy punkty - zaznaczył pomocnik.

Wreszcie pytanie o formę 30-letniego Terrazzino. To przecież zawodnik z ciekawym piłkarskim CV, który reprezentował Niemcy na szczeblu młodzieżowym, grał również w Bundeslidze z powodzeniem w barwach Freiburga.  

- Potrzebuję czasu i treningów. Nie miałem tak naprawdę okresu przygotowawczego, teraz to nadrabiam. Wiem, że w Lechii spodziewają się po mnie bardzo wiele, na pewno nie pomogła kontuzja, którą odniosłem na początku pobytu w Gdańsku. Teraz jest już wszystko w porządku, potrzebuję minut na boisku, by dojść do szczytu formy. Ciężko powiedzieć czy stanie się to jeszcze przed przerwą zimową, czy po okresie przygotowawczym, nie chcę wyrokować. Chciałbym, by stało się to jak najszybciej. Im szybciej strzelę bramkę, zaliczę asystę tym prędzej zyskam pewność siebie i pokażę pełnię możliwości. Dziś czułem się nieźle, grało mi się dobrze, to pozytywny dzień dla mnie i krok w dobrym kierunku - podsumował Marco Terrazzino, pomocnik Lechii Gdańsk.    

Maciej Słomiński

Marco Terrazzino w meczu Lechii Gdańsk z Wartą Poznań/Fot. Grzegorz Radtke/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem