Lechia Gdańsk. Łukasz Zwoliński: Poboli i przestanie
Napastnik Lechii, Łukasz Zwoliński regularnie wchodzi z ławki i strzela gole. Tak było i z Jagiellonią w Białymstoku, gdzie Lechia wygrała 2-1 po dublecie „Zwolaka”.
Łukasz Zwoliński jest jokerem w talii trenera Lechii, Piotra Stokowca. Po raz kolejny wchodzi z ławki i ratuje skórę swym kolegom. Do przerwy Jagiellonia Białystok była znacznie lepsza i zasłużenie prowadziła 1-0. W przerwie Lechia dokonała roszad w składzie i ostatecznie odniosła zasłużone zwycięstwo 2-1 po dublecie Zwolińskiego.
To był czwarty i piąty gol napastnika strzelony w tym sezonie z ławki rezerwowych. Łącznie zdobył ich siedem, od kiedy przyszedł w przerwie zimowej. - Nie ma co ukrywać, Jagiellonia była lepsza w pierwszej połowie, ale to nie pierwszy mecz, w którym pokazujemy, że Lechia ma charakter i gra do końca - zaznaczył po meczu na antenie Canal Plus, Zwoliński.
Ogólnie trzeba przyznać, że zimowe okno transferowe było dla Lechii udane. Wielu piłkarzy, nie tylko Zwoliński, przybyłych wówczas do Gdańska gra sporo i dużo daje drużynie. Kristers Tobers, Jose Ze Gomes, Conrado czy Kenny Saief. Ten ostatni, podobnie jak “Zwolak" kończył mecz kontuzjowany, właściwie na jednej nodze, obaj statystowali na boisku. - Typowy kopniak w mięsień. Trochę poboli i przestanie - uspokoił po meczu kibiców Lechii, ich niedzielny bohater.
Gdy snajpera nie było na boisku, niewiele wskazywało na wygraną gości, jednak ich końcówka była piorunująca. - Jesteśmy dobrze przygotowani, nie brakuje sił, biegamy do ostatniego gwizdka. Musimy to podtrzymać, bo zaraz ponownie wchodzimy w cykl grania co trzy dni. Oby zdrowie nam dopisało, wtedy nie będę się o nic martwić. Trzeba pochwalić całą obronę, Duszana oczywiście też, po raz kolejny. Cieszy nas to zwycięstwo, bo przyszło nam ono na trudnym terenie. Wygrywamy po raz trzeci w grupie mistrzowskiej. Pozostaje nam dalej robić swoje - zakończył szczęśliwy strzelec dwóch bramek dla Lechii w meczu z Jagiellonią, Łukasz Zwoliński.
MS
#POMAGAMINTERIA
1 czerwca reprezentantka Polski w kolarstwie górskim Rita Malinkiewicz i jej koleżanka Katarzyna Konwa jechały na trening w ramach autorskiego projektu Rity dla pasjonatów kolarstwa #RittRide for all. Z niewyjaśnionych przyczyn w Wilkowicach koło Bielska-Białej wjechał w nie samochód jadący z naprzeciwka. Kasia przeszła wiele operacji, w tym zabieg zespolenia połamanego kręgosłupa i połamanej twarzoczaszki oraz częściową rekonstrukcję nosa i języka. Rita nadal pozostaje w śpiączce farmakologicznej, a jej obecny stan zdrowia jest bardzo ciężki. Potrzeba pieniędzy na ich leczenie i rehabilitację - dołącz do zbiórki.